Ja tam, zasadniczo, delikatny człowiek jestem i, jak nie trzeba, to gęby o byle co nie wydzieram. Wobec tego jednak, co miało miejsce dzisiaj w nocy na lekkoatletycznej arenie igrzysk w Rio, przejść obojętnie się nie da.
Afryka, wiedząc że ostatnio lekkoatletyczny świat pozwala jej już prawie na wszystko, postanowiła pójśc po bandzie i wystawiła do biegu na 800 m trzech... mężczyzn. Naprawdę. Mieliśmy więc, jak to lubi ostatnio mówić Jaroński redaktor, dwa wyścigi. Wyscig pań, w którym startowało 5 Europejek, i wyścig nie wiem jak to nazwać czego, w którym obsada była trzyosobowa. Oczywiście, z powodu posiadania w organiźmie znacznie większej ilości testosteronu, trzy osobniki koloru ciemnego (dla potrzeb tego tekstu proponuję określać je dalej TCO) wyprzedziły całą resztę zdecydowanie, czemu dziwić może się tylko nawiedzony zwolennik równości płci oraz wierchowka Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej.
Ja, przyznam, też się dziwię. Dziwię się jednak rzeczy zupełnie innej. Dziwię się hipokryzji władz tego sportu. Z jednej strony wprowadziły do lekkiej atletyki konkurencje, które niekoniecznie mają coś wspólnego z kobiecym pięknem i elegancją, a teraz, po paru czy parunastu latach, do konkurencji, której uprawianie przez płeć piękną nie budzi akurat niczyjego sprzeciwu, wprowadzają zmutowanych samców. Jeszcze bym zrozumiał, gdyby tuż przed igrzyskami ogłoszono, że z jakichś tam, wszystko jedno jakich, racji, IAAF zdecydował o tym, że biegu mężczyzn na dystansie 800m, rozgrywać się w Rio nie będzie. Ale nic takiego miejsca nie miało. Więcej. Wygrał ten bieg pupilek IAAF-u, który 4 lata temu, będąc nafaszerowany środkami dopingowymi tak jak nabój prochem, wszedł do grona "geniuszy, którzy wyprzedzili epokę". no więc bieg mężczyzn miejsce miał. I to ledwie tydzień wczesniej!
Wracając do biegu pań. W rozegranej w niepełnym składzie rywalizacji wygrała Kanadyjka Bishop wyprzedzając naszą Joasie Jóźwik. Polka pobiegła naprawdę dobrze i mądrze. Rozegrała rzecz swietnie taktycznie i pobiła życiówkę. O ponad sekundę.
To jest naprawdę przykre. Jesteś w życiowej formie, wiesz że możesz myśleć o rzeczach największych, a tu jakieś stado osadzonych w głębokich fotelach ignorantów wydaje absurdalne dekrety pozwalające na numery, które niweczą cały Twój wysiłek. Nie tylko Twój, ale każdego chcącego uczciwie rywalizować zawodnika.
I co z tego, że zdobyliśmy 12-ty (4-ty srebrny) medal na igrzyskach. W oficjalnych tabelach medalistów nazwiska Joanny Jóźwik nie uświadczymy. Ale nazwiska trzech TCO owszem.
Inne tematy w dziale Sport