Jak rozpisuje się dzisiaj parę internetowych portali, złota medalistka z Turynu w biegu na 10 km klasykiem, Estonka Smigun, zostanie po ośmiu latach zdyskwalifikowana za niedozwolony doping. Ponoć WADA czeka tylko na badanie próbki B. jeśli rzecz się potwierdzi, medal zostanie odebrany Estonce, a złotą medalistką ogłoszą tę, która zajęła wtedy miejsce drugie. Kogo? No jakże by inaczej. Merit Steryd Bjoergen.
Tym sposobem dojdzie do takiej oto ekstrakuriozalnej sytuacji, że na skutek działań interwencyjnych organizacji, której celem głównym jest walka z dopingiem, złoty medal olimpijski z antydopingowego „odzysku” otrzyma największy sportowy zimowy dopingowicz XXI wieku.
Gdyby to było tylko groteskowe to możnaby się było nawet uśmiać. Niestety, to coś więcej.
Jest zresztą coraz gorzej. Jeszcze kilka miesięcy temu Rosjanie odgrażali się, że zrobią w Soczi z norweskim dopingiem porządek. Tymczasem Bjoergen, w swojej bucie, kilka dni temu ogłosiła, że będzie startować we wszystkich sześciu konkurencjach i wszystkie wygra. Potem to, zrugana pewnie przez przełożonych, stonowała, co sytuacji oczywiście nie zmienia. Znaczy wie, że nikt jej nie ruszy. Zaklepane.
Jeśli tak będzie, to uważam, że na koniec igrzysk, najlepiej podczas uroczystości ich zamknięcia, patron wszelkiej walki fair, Putin Władimir, powinien ogłosić ją świętą.
Świętą krową dopingu. Amen.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
