Kilka dni po spotkaniu Borussia-Real przeczytałem wypowiedź napastnika Borussi, który rzekł był dziennikarzowi, że to on był strzelcem drugiej bramki. Polak dodał jeszcze, że to w zasadzie nie ma znaczenia komu tego gola zaliczono. Pomyślałem sobie, że znów jakiś dziennikarz konfabuluje, a Lewandowski pewnie nawet nie wie o takiej swojej opinii.
Dzisiaj miałem okazję kilkakrotnie, z różnych ujęć, obejrzeć drugiego gola dla Dortmundu. Proszę Państwa. Ponad wszelką wątpliwość Lewandowski dotknął piłki. Mało. Ponad wszelką wątpliwość zmienił jej kierunek. Gdyby jej nie tykał, do bramki po strzale Schmelzera by nie wpadła.
Pytanie. Dlaczego, tak czuła i czujna w podobnych sytuacjach UEFA zaliczyła gola Niemcowi. Drugie pytanie. Dlaczego w całych Niemczech żaden tytuł prasowy ani stacja telewizyjna nawet nie zająknęli się na ten temat.
A prawda jest prosta. Lewandowskiemu najzwyczajniej w świecie ukradziono gola. Szkoda, bo tych goli w Lidze Mistrzów to on specjalnie dużo do tej pory nie nastrzelał.
Ale jakby to miało pomóc w jego szybszym odejściu z Dortmundu to może dobrze. Odnoszę zresztą coraz częściej wrażenie, że obie strony uznają to za przesądzone. i że obu stronom niespecjalnie zależy na tym, aby to zmienić. I ok. Tylko dlaczego przy okazji okłamywać rzeczywistość?
Inne tematy w dziale Sport