Muszę przyznać, że tak jak mnie wielokrotnie Boniek po zakończeniu kariery różnymi rzeczami i działaniami tudzież publicznymi wypowiedziami jeżył, tak była to, moim zdaniem, w tym wyścigu do koryta jedyna kandydatura, która dawała szansę na powrót do jakiejś względnej normalności w polskiej piłce. Nawet niegdysiejszy adwersarz, żeby by rzec nieprzejednany wróg Bońka, Jan Tomaszewski, taką opinię wyrażał.
Co by Bońkowi nie zarzucać to należy napisać jedno. To jest niewątpliwie profesjonalista. Polskiemu sportowi, żeby jemu jednemu, na najważniejszych stanowiskach strasznie brakuje profesjonalistów. No i w końcu mamy na tym ważnym stołku faceta, który ma jakiś format.
Ja nie wiem czy on spełni pokładane przez wielu, w tym mnie, nadzieje. Najbardziej boję się czy, jako człek skażony w sporym stopniu platfusizmem, będzie umiał pozostawić te sprawy na boku i do swoich politycznych sympatii powrócić dopiero po upływie tej, a może i kolejnej kadencji.
Jeśli sobie z tym poradzi, to poradzi sobie ze wszystkim. Czego mu na progu piłkarskiego prezesowania serdecznie życzę.
PS
Swoją drogą nie spodziewałem się po tym skomuszałym związku takiej decyzji. Koniec świata!
Inne tematy w dziale Rozmaitości