Dzięki organizatorom spotkania w Warszawie mogłem w miarę spokojnie oglądnąć, przynajmniej częściowo, mecze Niemców i Hiszpanów. I, nie powiem, jestem zadowolony.
Ci pierwsi, będąc przez dobrą godzinę zespołem o dwie klasy lepszym i prowadząc w cuglach cztery do zera potrafili dąć Szwedom zremisować. Przy czym Szwedzi ostatnie 30 minut nie grali żadnej rewelki tylko punktowali zachowujących się jak pod wpływem marychy obrońców i Neuera. Ostatni taki mecz, żeby ktoś z zero-cztery wyszedł na ludzi widziałem na żywo jakieś trzydzieści kilka lat temu w polskiej okręgówce. O, przepraszam. W zeszłym roku taki numer wyciął swoim kibicom Arsenal, ale tego akurat nie widziałem, a ponadto tam chyba coś załatwiano pod stołem. Dzisiaj Krzyżacy na pewno nic nikomu nie chcieli podarować. Potwierdzili tylko to, co jest w stanie zauważyć nawet mało wnikliwy szympans. Obrona Bayernu to niespójna kupa ignorantów, która po wywalczeniu dwukrotnego mistrzostwa Niemiec dla Borussi dorobiła się kolejnego sukcesu.
Iberyjczycy, choc widziałem tylko, mniej więcej, połowę meczu, grali wyjątkowo słabo. I ich w końcu Pan Bóg ukarał. W ostatniej sekundzie. W jednej chwili stracili całą wypracowaną w pocie czoła przewagę. I teraz będą mieli problem z wygraniem grupy. No i dobrze. Może w barażach trafią na Niemców?:)
Teraz tylko czekam na informację, że Portugalia wtopiła u siebie z Północną Irlandią. Byłyby jaja jak berety.
Tylko o niespodziance w Warszawie jakoś nie słychać. Ale jutro będzie. Się dowiemy, że organizator nie jest w stanie zapewnic odpowiedniego stanu murawy i tracimy punkty walkowerem. Czyli 0:2. W sumie nieźle. Mogło być gorzej:).
PS
Portugalia wyrównała na 5 minut przed końcem. Ta Irlandia Płn jest jak Polska. Żadnej przewagi nie utrzyma. Chyba, że gra z nami. To co innego.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
