Nie wiem czy Robert Lewandowski jest lepszym piłkarzem niż Mario Gomez. Pewnie wielu powie, że nie. I, być może, na razie mają rację. Choć ja akurat nie jestem przekonany. W każdym razie jedno jest pewne. I, mam nadzieję, nie tylko dla mnie. W obu bezpośrednich pojedynkach Borussi z Bayernem Polak wypadł zdecydowanie lepiej. Tak jesienią jak i dziś.
W pierwszej połowie były napastnik Lecha grał, moim zdaniem, koncert. W drugiej wypadł nieco słabiej, ale za to przesądził o wyniku. Na jego tle najlepszy snajper Bayernu i całej niemieckiej ligi był wyjątkowo niewyraźny. Tak niewyraźny jak … w pierwszym meczu.
Różnica między Gomezem a Lewandowskim polega na tym, że na Niemca pracuje cała drużyna. Lewandowski natomiast bardzo rzadko może liczyć na niektórych kolegów. Na przykład na Japończyka czy Turka. Tym większy dla niego szacunek.
Dzisiaj Borussia Dortmund wywalczyła, po raz drugi z rzędu, tytuł mistrza Niemiec. Przyznam, ze niespecjalnie interesuje mnie czy u Goebbelsów wygra w lidze X czy Y. Ale jest to miłe, że w kraju, który ma pretensje do bycia w ścisłej czołówce globu, a może i do bycia na tym padole najlepszym (wszak Deutscland, Deutschland uber alles, prawda?), bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze, role grają Polacy. I że są w dzisiejszej rzeczywistości publiczne osoby z Polski, które w Niemczech odbierają hołdy, a nie tylko biją w tamtą stronę pokłony. Nieustające.
Ze względu na dziedzinę, w której nasza trójka muszkieterów operuje, to pocieszenie jest niewielkie. Ale lepsze takie niż żadne.
Inne tematy w dziale Sport