Austriacki team przed sezonem miał w planach mistrzostwo świata dla siebie i indywidualne dla Vettela. I jedno można z pewnością napisać. Swoje cele Red Bull zrealizował.
Nie jestem fanem Vettela. Podobnie jak Hamilton, jest Niemiec niewątpliwie rewelacyjnym kierowcą. W gronie kierowców F1 nie ma zresztą kierowców innych niż co najmniej bardzo dobrzy.
Hamilton i Vettel mają jednak duży handicap. Są pupilkami osób, które zawiadują stajniami posiadającymi najszybsze i najlepsze wozy. To żaden wstyd, oczywiście. Tak się życie układa, że ktoś ma farta, ktoś inny mniej. Jeżeli jednak dzieje się tak, że cały zespół jedzie nie tylko przeciwko rywalom (co normalne), ale również przeciwko swojemu drugiemu kierowcy, to wtedy taki tytuł mistrzowski budzi niesmak. Przynajmniej u mnie.
Mark Webber został wyautowany, w sposób daleki od zasad savoir vivre’u, przez swój własny team. Nie tylko w ostatni weekend, to była “operacja długofalowa”. Fernando Alonso wyautowali wczoraj dwaj kierowcy Renault. W sportowej walce. Reakcje obu panów, przynajmniej te widoczne na ekranie telewizora, były takie, jakby pozamieniali się rolami. Alonso nie pierwszy raz pokazuje, że znacznie bliżej mu w swoich zachowaniach do Hamiltona czy Vettela niż do np., żeby zostać przy Mc Larenie, Buttona.
Na koniec życzenie. Chciałbym, żeby w przyszłym roku wygrał w końcu najlepszy w stawce kierowca. Ktoś taki jak w tym sezonie był Robert Kubica. Pytanie czy komukolwiek w F1 na tym zależy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości