Jak to się wszystko w tym sporcie szybko zmienia. Jak w kalejdoskopie.
Łukasz Fabiański był do soboty, po kilku poprzednich występach, bohaterem Arsenalu czy wręcz całego Londynu. A już na pewno Smudy i polskiej prasy. Jedna interwencja i już jego klasa jest “klasą”. W tym samym czasie Artur Boruc siedział gdzieś w kącie ławki rezerwowych. Dziś już, jeśli wierzyć mediom, jest bohaterem Florencji.
Robert Lewandowski jeszcze w sobotę rano był “wyrzuconymi w błoto milionami euro”. Jak poczytać poniedziałkową prasę to znów jest gwiazdorem i wielką nadzieją futbolu.
Siatkarze po wygraniu grupy eliminacyjnej byli, wg naszych mediów, wielkimi faworytami mistrzostw świata. Po porażce z Bułgarią stali się w jednej chwili drużyną bez żadnego wyrazu.
Ale nie wszędzie jest tak źle i niewdzięcznie jak w polskim sporcie. Na zupełnie przeciwległym biegunie – gospodarka i polityka. Bo tu, na szczęście, mamy Platformę i premiera Tuska. Cokolwiek nie zrobią, polactwo ich hołubi. Ale nie ma się co dziwić. W końcu gwaranci stabilizacji. Ichniej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości