Już to ktoś, swego czasu, poruszył. Nawet do tej notki dałem swój komentarz. Niepochlebny dla admina, o ile pamiętam. Minęło sporo czasu i, przez przypadek, mój wzrok spoczął na opisie moich najpopularniejszych notek. Nie, żeby mnie aż denerwowało to, że widzę tam nieprawdę. Ale czytam tu nie wiadomo komu potrzebne kłamstewka. Wmawia się temu, kto wchodzi na moją stronę, że największa ilość komentarzy pod „najpoczytniejszym” z moich tekstów wynosi 45. A to jest nieprawda, bo ta liczba jest, zdaje się, prawie dwa razy większa. Nie mówiąc o tym, że ta „najpopularniejsza” notka nie zmieściłaby się na prezentację na stronie nawet na samym końcu.
Jeśli, na przykład, najwięcej komentarzy zebrał tekst o Kaczyńskim to po co zakłamywać rzeczywistość i drukować coś innego. A jak już tak chcecie to napiszcie „najpopularniejsze notki przez ostatnie trzy miesiące”. A nie dajecie sobie furtkę, żeby rugować ze stron niewygodne, wszystko jedno z jakiego punktu widzenia, teksty.
Ja to pół biedy. Mnie prawie nikt nie czyta. Ale ci, którzy rzeczywiście mają czytelników? Te najczęściej komentowane teksty z reguły należą do najbardziej interesujących. Dlaczego pozbawiać blogerów łatwego dostępu do najlepszych tekstów Kataryny czy Ściosa? Bo są, na przykład, niewygodne dla rządzących?
No bo jaki może być inny powód zrzucania ze strony rzeczywiście najpopularniejszych notek? Tylko proszę mi nie pisać o odkurzaniu „salonu”. Jest już wystarczająco odkurzony z wartościowych ludzi, których duża część odeszła właśnie wskutek idiotycznego postępowania administracji.
Mam nadzieję, że jednak przywrócicie blogerom najpopularniejsze notki na ich stronie głównej albo naprawdę sensownie uzasadnicie swoje postępowanie. Nie warta skórka wyprawki.
Pozdrawiam i czekam na publiczną odpowiedź. Taka szczerą, urodzinową.
Inne tematy w dziale Rozmaitości