HareM HareM
38
BLOG

Przedsmak zimy

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Kończą pomału sezon przedstawiciele typowo letnich dyscyplin sportowych, siatkarze i siatkarki wejdą na obroty najwcześniej za około trzy tygodnie, a polskiej piłki nożnej z jej genialnym prezesem i wybitnym trenerem-politykiem najlepiej nie oglądać w ogóle. No to co robić we wrześniu? Żona podpowiada, żeby pochodzić po górach. I ja się, zasadniczo, zgadzam. Koniec lata i początek jesieni to najlepsza pora do długich wędrówek po beskidzkich szlakach. Na przykład. Ale to za chwilę.

Na razie, zamiast oglądania jakichś kopanin z Ukrainą (udało mi się nie oglądać) czy Australią (też jestem tutaj optymistą), lepiej już spojrzeć na rozpoczynające się niebawem konkurencje zimowe, szczególnie, że można się spodziewać najbliższej zimy sporych wrażeń i emocji. I to, w przeciwieństwie do piłki nożnej, z dużym udziałem Polaków.

Tak przynajmniej wygląda to dziś, 7-go września. Justyna Kowalczyk trenuje w ciszy i spokoju i niech tak jest. Najlepiej nie przeszkadzać. Skoki narciarskie od kilku dobrych lat idą inną drogą. Mnie się to niespecjalnie podoba. To znaczy spokojny i mocny trening na igelicie tak, owszem, ale jednocześnie liczne i prestiżowe, nie pozwalające na wypoczynek po zimie zawody to już mniej. Niemniej jednak ta koncepcja zdecydowanie przeważa. I póki co nikt z tych, którzy o tym decydują, nie zamierza w tym względzie niczego zmieniać. Kasa, misiu, kasa.

O ile osobiście nie przykładam dużej wagi do wyników uzyskiwanych przez skoczków w lecie to jednak muszę obiektywnie stwierdzić, że jak ktoś dobrze skacze na igelicie to, z reguły, całkiem przyzwoicie radzi sobie następnej zimy. A już ci, którzy należą do najlepszych w finałowych zawodach Letniej Grand Prix, na pewno stanowią później czołówkę wielu konkursów zimowego Pucharu Świata. Nadchodzące więc szybkim krokiem konkursy w czeskim Libercu i niemieckim Klingenthal, będą dla kibiców papierkiem lakmusowym wskazującym jednoznacznie kto się będzie w zimie liczył, a kto tylko statystował. Od reguły zdarzają się oczywiście wyjątki, ale występują one coraz rzadziej.

Nasi skoczkowie byli, za wyjątkiem Małysza, z reguły w czołówce tych wyjątków. Czyli mimo, że w lecie skakali jako tako to, w zimie była straszna mizeria. Może oprócz Stocha.

Tego lata jest inaczej. Reprezentanci Polski brylują tak w LGP jak i w drugoligowym letnim Pucharze Kontynentalnym. I z każdym startem wzbudzają coraz większy respekt u rywali. Jeśli tak pozostanie w finale to wtedy można będzie być rzeczywiście przekonanym o tym, że zima będzie nasza. Na razie, poza starym mistrzem, zdecydowanie najlepsze wrażenie robią Stoch i Kubacki. Ten pierwszy ani razu, w zawodach w których startował, nie był poza podium (dwa razy wygrał, raz drugi, raz trzeci), a ten drugi jest największą rewelacją letnich skoków na świecie. Taki Hilde z zimy sprzed dwóch lat. Bardzo przyzwoicie prezentują się również inni młodzi zawodnicy. Maciej Kot, Krzysztof Miętus. Nie gorzej od nich idzie doświadczonemu już Stefanowi Huli, obudził się w Japonii Rafał Śliż. A nie nie należy zapominać o Łukaszu Rutkowskim czy całej plejadzie nastolatków z Grzegorzem Miętusem i Murańką na czele. Ci też pokazali się w lecie z dobrej strony w PK . I pewnie jeszcze, w krótkim czasie, pokażą.

Dzięki doskonałym występom w lecie Polacy maja szanse na występowanie hurtem w pierwszych konkursach zimowych zmagań. Łącznie w pierwszej i drugiej lidze skokowych zmagań może nas w grudniu łącznie reprezentować nawet 15-tu skoczków. Nie muszę dodawać, że gdyby większość z tej 15-tki skakała w grudniu dobrze, to w kolejnych periodach sezonu ilość występujących w najwyższej rangi zawodach Polaków mogłaby się na tym poziomie ustabilizować. Żeby to miało szansę realizacji musi się potwierdzić na skoczniach Liberca i Klingenthal oraz Wisły, gdzie w tym samym czasie odbędą się dwa finałowe konkursy PK.

I wszystko wskazuje na to, że się potwierdzi. W każdym razie ja pierwszy weekend października rezerwuje sobie na skoki. Bo, nawet jakby się miało okazać, że oczekiwania były zbyt wybujałe (w co intuicyjnie myślę, że jednak wątpię), to i tak będzie gorąco i prawie jak w zimie. W końcu ten finał to jej przedsmak.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości