HareM HareM
151
BLOG

20. tytuł mistrzowski Liverpoolu!

HareM HareM Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
The Reds dogonili Red Devils!

Żeby tylko teraz nie poszli ich śladem i po osiągnięciu okrągłego triumfu nie przestali grać w miarę porządnej piłki.

Krótko. Tytuł jak najbardziej zasłużony. Nie mieli w tym roku praktycznie konkurencji. Do tego stopnia, że nie wiem nawet czy nie można się pokusić o stwierdzenie, że zdobyli go bardziej słabością wszystkich, bez wyjątku, rywali niż własnymi, wcale nie najlepszymi w lidze, siłami. Nawet, zdecydowanie najlepszy z pozostałych (moim skromnym zdaniem oczywiście), Arsenal nie był w stanie na dłuższą, a nawet na średnią, metę dotrzymać „Czerwonym” kroku. O największym potentacie ostatnich sezonów, Manchesterze City, nawet nie wspominam, bo to cień zespołu nie tylko sprzed trzech czy dwóch ale, ale nawet tego sprzed roku.

W każdym razie Liverpool dogonił Czerwone Diabły. Dogonił. Ale nie przegonił, bo w tabeli wszech czasów gracze z Manchesteru mają co prawda tyle samo tytułów, ale maja też o dwa wicemistrzostwa więcej (17:15). Tym samym nadal w niej liderują.

Podobnie zresztą jak miasto Manchester, które ma łącznie na koncie 30 tytułów (20manU i 10 ManCity) i wyprzedza miasto Liverpool o jedno trofeum (20 Liverpool i 9 Everton). Choć akurat w mistrzowskich „medalach” to więcej w dorobku maja ci drudzy (67:66). Na trzecim dopiero miejscu, i to pewnie z mocno zwieszoną głową (bo klubów pierwszoligowych tam jak psów, a nawet wszów), Londyn. Dla niego, mimo ich ogromnej liczby w ogóle, tytuły zdobywały tylko trzy drużyny: Arsenal (13), Chelsea (6) i Tottenham (2). Razem 21.

W erze współczesnej, za którą postanowiłem przyjąć wiek Xxi, a nie założenie Premier League (sezon 1992/93), przewaga Manchesteru jako miasta i obu Manchesterów jako klubów, jest już niebotyczna. Drużyny z Old Trafford i Etihad Stadium zdominowały rozgrywki mistrzowskie w Anglii w ostatnim ćwierćwieczu do tego stopnia, że można się było pomału zastanawiać czy to czasem nie mistrzostwa Manchesteru czasem są. Z doproszonymi, od czasu do czasu, gośćmi. City wygrało w tym czasie ligę 8 razy, United siedem, Chelsea pięć, Arsenal dwa, Liverpool też dwa i Leicester raz. Przy czym tutaj Londyn jest już zdecydowanie przed Liverpoolem, ale wciąż dostaje baty od Manchesteru, że szkoda gadać.

Po fali tytułów ManU na początku wieku, ostatnie lata to przejęcie sterów i rządów przez City. Największy rozkwit ma oczywiście miejsce za obecnych rządów Guardioli. Pep tylu tytułów co Fergusson z Diabłami pewnie z „The Citizens” nie zdobędzie, ale sześć trofeów w ciągu siedmiu sezonów musi w obecnej dobie budzić wrażenie nieprzeciętne. Bez względu na pieniądze, które za tym stoją. Tym bardziej, że to Anglia, a nie jakaś Francja albo Niemce.

Tym niemniej miło, że FC Liverpool stara się, momentami skutecznie, przeszkadzać zespołom znad Morza Irlandzkiego w monopolizacji angielskiej piłki na wzór wspomnianych francuskiej i niemieckiej.

Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie dołączą do niego inni i piłkarska aktualna mapa Anglii XXI wieku nie będzie się ograniczać tylko do jej północno-zachodniego skrawka.

A Liverpoolowi należą się oczywiście wielkie gratulacje. Raz z racji przerwania passy ManCity, a dwa z racji tego, jak świetnie potrafił się w sobie zebrać po odejściu Kloppa. Takiego wejścia smoka w Premier League jak Arne Slot, to nie miał nawet Guardiola. Brawo!


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Sport