HareM HareM
304
BLOG

Tym, którzy nie doceniają Świątek

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
A jakbyście tak, dobrzy ludzie, obiektywnie na sprawę spojrzeli?

Iga Świątek nie wygrała kolejnego już turnieju w tym roku. Piątego z rzędu, chwała Bogu! A licząc United Cup jako turniej, to nawet szóstego! Dramat, prawda?

Po tym, co oglądnąłem w ćwierćfinale w Miami, napisałem tekst dotyczący gry Naszego Dobra Narodowego. Tekst nie był jej, ujmijmy to tak, przychylny. To znaczy nie żebym rzucał gromy czy pretensje. Po prostu. Napisałem jak grała. Przed wrzuceniem notki na Salon postanowiłem poczytać co inni mają w temacie do powiedzenia. No i po tej lekturze postanowiłem, że nawet tak łagodnego tekstu krytycznego, za jaki uznaję ten mój, w obieg nie puszczę. Nie będę się, choćby w maleńkiej części, dokładał do tego wielkiego halo, które od dłuższego czasu wokół Igi próbują wzbudzić ci, którym nie w smak to, że jakiś polski sportowiec może być najlepszy na świecie. Albo nawet być „tylko” w ścisłej czołówce. Tak było z Małyszem, tak było z Lewandowskim. Żeby nie uciekać poza tenis, to także z Agnieszką Radwańską, choć ona aż takiej pozycji w swojej dyscyplinie nie osiągnęła. Więc teraz, musowo, trzeba robić koło zupy Świątek.

Iga Świątek rozgrywa, Szanowni Państwo, bardzo dobry sezon. Żeby nie być gołosłownym i nie być posądzanym o zwykłe klakierstwo, posłużę się oficjalnymi statystykami WTA. Otóż.

Polka grała w tym sezonie w sześciu (licząc wspomniany United Cup) turniejach. W żadnym z nich nie odpadła wcześniej jak w ćwierćfinale.

W UC przegrała tylko jedno spotkanie, w finale z Gauff. Po drodze pokonując, m.in., Muchovą i Rybakinę.

W Wielkim Szlemie w Melbourne osiągnęła półfinał. Przegrała w nim po epickim meczu z Keys. Meczu rozstrzygniętym w super-tiebreaku. Gdyby tie-break rozgrywano po normalnemu, to Polka osiągnęła by finał.

Dalej. Doha. Znów półfinał. W pokonanym polu m.in. ponownie Rybakina.

W Dubaju na jej drodze do triumfu stanęła w ćwierćfinale niesamowita w tym sezonie Andriejewa. Ale wcześniej, podobnie zresztą jak w Dosze, Iga w świetnym stylu i bezproblemowo, pokonała inne zawodniczki z czołówki.

W Indian Wells, tym razem w półfinale, po drodze wyraźnie pokonując m.in. Żeng, znów trafiła na Andriejewą. I znów przegrała. Ale po świetnym i bardzo wyrównanym meczu.

Miami jest świeże, więc każdy kibic pamięta. Pewne trzy zwycięstwa, w tym z bardzo niewygodną Mertens i bardzo dobrą Switoliną. Opinię o meczu ćwierćfinałowym z kto wie czy nie świeżo wschodzącą gwiazdą ze stajni Nadala, powtórnie sobie daruję.

Podsumujmy. Finał w United Cup, półfinał Wielkiego Szlema, dwa inne półfinały (tysięczników, a nie jakisik turniejów o pietruszkę) i dwa, też tysiecznikowe, ćwierćfinały. Powtórzmy. W zawodach najwyższego na świecie szczebla! Ilu polskich sportowców w historii tak zaczynało sezon? Ilu, pytam!?

Jak komuś nie wystarcza. W rankingu WTA Race, czyli rankingu dotyczącym TEGOROCZNYCH tylko dokonań, będących podstawą do ustalenia składu kończącego sezon turnieju WTA Finals, Światek zajmuje w tym momencie 4 miejsce na świecie. Z niewielką stratą do trzeciej Andriejewej i z dużo większą przewagą nad piątą Pegulą. W ogólnym rankingu WTA jest cały czas druga. Ja się pytam. Który polski sportowiec, wszystko jedno w jakiej dyscyplinie, jest aktualnie jeszcze tak wysoko w hierarchii?

Czego wy wszyscy od niej chcecie? Że jest druga czy czwarta, a nie pierwsza? NO JEST. I nie wiadomo czy te miejsca poprawi. A jak nie poprawi, to co? Dalej będziecie ujadać i ją wyklinać?

Adam Małysz po trzech sezonach na szczycie, przez trzy kolejne miał znacznie gorsze wyniki niż obecnie Iga. Potem na rok wrócił na szczyt, ale w sezonach 2007/08 i 2008/09 nie było go nawet w 10-tce klasyfikacji. Kamil Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski, nasz drugi wybitny skoczek, nigdy, może za wyjątkiem krótkiego okresu na początku roku 2018, nie zdominował swojej konkurencji w taki sposób, w jaki robiła to Iga przez trzy lata.

Oczywiście. Każdy normalny polski kibic chciałby, żeby Polka cały czas wygrywała. Najlepiej w każdym turnieju. Zaczynając od Melbourne, a kończąc na Rijadzie. Ale tak nie będzie. Abstrahując od tego, że każdy ma swoje wahania formy i prawo do słabszej dyspozycji, to jeszcze dochodzą inni, którzy też mają swoje ambicje i swoje umiejętności. Jak ktoś tego nie ogarnia, to niech się zajmie medytacją. Może mu to pomoże. Amen.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Sport