HareM HareM
130
BLOG

Kalifornia. Świetny mecz Igi zakończony jednak zasłużoną, jak na mój gust, porażką

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 3
Rośnie nowa gwiazda tenisa?

Przez długi czas wydawało się, że Iga jest w meczu półfinałowym tegorocznego Indian Wells tenisistką lepszą. I, być może, tak było. Jej 17-letnia rywalka, która niedawno wyraźnie pokonała Polkę w Dubaju, była jednak lepsza w decydujących fragmentach spotkania. To znaczy w tie-breaku seta pierwszego i w końcowych fragmentach seta trzeciego. Wygrała ten mecz tak, jak wcześniej wiele razy wygrywała swoje spotkania Iga. Przy grze na żyletki najsilniejsze ciosy zadała w newralgicznych momentach bitwy. Tak wygrywają najlepsi.

Iga Świątek zagrała świetny turniej. Podobnie jak, na przykład, w Australii. Ale znów znalazła na swojej drodze zawodniczkę, która okazała się od niej lepsza. Bywa. Trzeba się z takimi porażkami oswoić i robić swoje. Widać, że zmiana trenera przyniosła korzyści i poprawę gry Polki. Natomiast coraz mniej jestem przekonany, że swoje zadanie dobrze wypełnia pani psycholog. Polka coraz częściej podczas gry traci nerwy i zachowuje się jak sztubak, żeby nie napisać gówniara. Może do Johna McEnroe czy tego durnia Kyrgiosa wciąż jej daleko, ale to, co zrobiła w czwartkowo-piątkowym spotkaniu prawdziwej gwieździe, a taką przecież jest, nie przystoi. Więc albo tak naprawdę nie znamy wcale NDN-u od ciemnej strony Księżyca, albo pani Abramowicz jest do wymiany. Ja rozumiem, że można się denerwować jak nie idzie, były po temu zresztą powody (duże szczęście Rosjanki w wielu moemntach), ale wyżywać na chłopcach do podawania piłek to już jest nie halo.

Teraz jeszcze zdanie o Andriejewej. To co ta dziewczyna potrafi w obronie to jest jakiś kosmos. Antycypuje niczym komputer, a broni niczym Gordon Banks. Nie zawsze jej jeszcze każdy mecz wychodzi (właśnie dostała baty w pierwszym secie z Sabalenką), ale jest, moim skromnym zdaniem, lepsza niż Coco w jej wieku. Oczywiście, z uwagi na jej wiek, to się jeszcze wszystko może różnie potoczyć, ale mamy chyba naprawdę do czynienia z pierwszego sortu diamentem. Przy czym bardzo źle wróży na przyszłość to, że już teraz poobklejana jest po całym ciele plastrami. A jak w tak młodym wieku coś naderwie, to może się to za nią ciągnąć latami. I wtedy z hipotetycznej wielkiej kariery mogą być nici. Wiec ja bym na miejscu Conchity Martinez bardziej swoją podopieczną oszczędzał. Jeśli Hiszpance zależy na dobru podopiecznej oczywiście.

Czekam na Miami. Z taką grą jak w Kalifornii Polka znów powinna zajść wysoko. Jak wysoko? Hm… Marzę o finale, bo wiadomo. W finale Polka niemal nie przegrywa. No i niech trafi na Ostapenko i wreszcie wygra. Te 0:5 z Łotyszką jest, pewnie nie tylko dla mnie, jak kolec w zupie. Niech się to w końcu odkręci. Dałoby też pewnie Idze dodatkowego kopa. No niech się przełamuje. Czekam na jutrzejsze losowanie (no bo chyba jutro jest, co?).


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Sport