HareM HareM
656
BLOG

Kalifornia. Świetny mecz Igi zakończony jednak zasłużoną, jak na mój gust, porażką

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Rośnie nowa gwiazda tenisa?

Przez długi czas wydawało się, że Iga jest w meczu półfinałowym tegorocznego Indian Wells tenisistką lepszą. I, być może, tak było. Jej 17-letnia rywalka, która niedawno wyraźnie pokonała Polkę w Dubaju, była jednak lepsza w decydujących fragmentach spotkania. To znaczy w tie-breaku seta pierwszego i w końcowych fragmentach seta trzeciego. Wygrała ten mecz tak, jak wcześniej wiele razy wygrywała swoje spotkania Iga. Przy grze na żyletki najsilniejsze ciosy zadała w newralgicznych momentach bitwy. Tak wygrywają najlepsi.

Iga Świątek zagrała świetny turniej. Podobnie jak, na przykład, w Australii. Ale znów znalazła na swojej drodze zawodniczkę, która okazała się od niej lepsza. Bywa. Trzeba się z takimi porażkami oswoić i robić swoje. Widać, że zmiana trenera przyniosła korzyści i poprawę gry Polki. Natomiast coraz mniej jestem przekonany, że swoje zadanie dobrze wypełnia pani psycholog. Polka coraz częściej podczas gry traci nerwy i zachowuje się jak sztubak, żeby nie napisać gówniara. Może do Johna McEnroe czy tego durnia Kyrgiosa wciąż jej daleko, ale to, co zrobiła w czwartkowo-piątkowym spotkaniu prawdziwej gwieździe, a taką przecież jest, nie przystoi. Więc albo tak naprawdę nie znamy wcale NDN-u od ciemnej strony Księżyca, albo pani Abramowicz jest do wymiany. Ja rozumiem, że można się denerwować jak nie idzie, były po temu zresztą powody (duże szczęście Rosjanki w wielu moemntach), ale wyżywać na chłopcach do podawania piłek to już jest nie halo.

Teraz jeszcze zdanie o Andriejewej. To co ta dziewczyna potrafi w obronie to jest jakiś kosmos. Antycypuje niczym komputer, a broni niczym Gordon Banks. Nie zawsze jej jeszcze każdy mecz wychodzi (właśnie dostała baty w pierwszym secie z Sabalenką), ale jest, moim skromnym zdaniem, lepsza niż Coco w jej wieku. Oczywiście, z uwagi na jej wiek, to się jeszcze wszystko może różnie potoczyć, ale mamy chyba naprawdę do czynienia z pierwszego sortu diamentem. Przy czym bardzo źle wróży na przyszłość to, że już teraz poobklejana jest po całym ciele plastrami. A jak w tak młodym wieku coś naderwie, to może się to za nią ciągnąć latami. I wtedy z hipotetycznej wielkiej kariery mogą być nici. Wiec ja bym na miejscu Conchity Martinez bardziej swoją podopieczną oszczędzał. Jeśli Hiszpance zależy na dobru podopiecznej oczywiście.

Czekam na Miami. Z taką grą jak w Kalifornii Polka znów powinna zajść wysoko. Jak wysoko? Hm… Marzę o finale, bo wiadomo. W finale Polka niemal nie przegrywa. No i niech trafi na Ostapenko i wreszcie wygra. Te 0:5 z Łotyszką jest, pewnie nie tylko dla mnie, jak kolec w zupie. Niech się to w końcu odkręci. Dałoby też pewnie Idze dodatkowego kopa. No niech się przełamuje. Czekam na jutrzejsze losowanie (no bo chyba jutro jest, co?).


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Sport