No to zacznijmy od końca. Żeng wygrała z Igą, i to wyraźnie, półfinał igrzysk, ale nie wyobrażam sobie, żeby Polka z nią jutro znowu przegrała. Bilans ich bezpośrednich spotkań to 6:1 dla Igi, a ponadto Paryż w lipcu to był wypadek przy pracy.
Kolejna rzecz. Bardzo prawdopodobny półfinał z Andriejewą. Tego nie chciałem (pisałem o tym w poprzednim poście), ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I trzeba wyzwanie podjąć. Nie pisząc o tym, że lepiej, że w półfinale będzie się Iga mogła spotkać z Rosjanką niż że, na przykład, mogłyby się tam spotkać Rybakina z… Muchovą. Będzie na pewno trudniej niż w pierwszych trzech meczach, w których Iga wręcz zmiotła każdą z rywalek z kortu. Bilans z 17-latką z Rosji to niby 1:1, ale zeszłoroczne 1:0 było mocno wymęczone, natomiast wygrana Andriejewej na 1:1 wyraźna i w dodatku ledwo dwa tygodnie temu. No, ale to jet aktualnie Iga w formie i na ulubionym przez siebie terenie, więc spodziewam się dużo lepszej postawy niż w Dubaju. I w efekcie zwycięstwa.
Na koniec o meczu dającym tytułowy ćwierćfinał. Czeszka wypadła zdecydowanie najsłabiej z wszystkich meczów, jakie rozegrała przeciwko Świątek. Po raz pierwszy nie można mówić o ich pojedynku, w którym to obie strony miały coś do powiedzenia.
I teraz. Albo Iga jest tutaj taka dobra (tylko 6 gemów straconych w trzech pełnych meczach), albo dotychczasowe rywalki dostawały do głowy na wieść, że grają z Polką i dotknął je z tego powodu, wszystkie trzy naraz, obustronny paraliż kończyn. Tak przynajmniej wyglądały. A przecież w końcu są to nazwiska nie byle jakie. Garcia, Jastremska i Muchova. Dziewczyny o potencjale dużo wyższym niż wskazują na to ich aktualne miejsca w rankingu.
No wiec ja myślę, że wybieram opcję numer 1.Że Iga w formie, znaczy. Nie będę się w temacie teraz rozwijał. Życie zweryfikuje.
A w ogóle to ten turniej nudny jakiś trochę. Faworytki nie chcą odpadać.Chyba, że ktoś uważał Rybakinę za faworytkę meczu z Andriejewą. To chciała.
Dziś by sioę przydało parę niespodzianek. Dwie są w miarę realne, uważam. Na przykład wygrana Bencić czy Samsonowej. Na odpadnięcie w czwartej rundzie Sabalenki i Keys nie liczę.Choć taka Vekić potrafi zadać bobu najlepszym. Więc jakby tak w nocy wygrała, to… W każdym razie z Sabalenką ma bilans 6:2. A z Igą 0:4.
I tym optymistycznym akcentem żegnam się z Państwem do następnego tekstu. Oby równie optymistycznego.
PS
Żeby nie było za dobrze, to Lewy był wczoraj z Benfiką niczym barszcz. I piszę to jako jego wielki fan. Plątał się między kolegami i im jedynie przeszkadzał. A jak już, dwa razy, mógł zaistnieć, to zwyczajnie skrewił. Lepsze będzie spartolił. Boję się, że Torres zacznie znacznie częściej wychodzić w pierwszym składzie. I nie dlatego, że on taki dobry, ale że Robert coraz słabszy. Może mówić, że czuje się młodo. Ale to, że jest coraz starszy zaczyna być ewidentnie widać, słychać i czuć.
Inne tematy w dziale Sport