HareM HareM
169
BLOG

Dziś startuje Turniej 4 Skoczni. Czy Niemcy przedłużą czarną serię?

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Wyniki ostatnich konkursów w Engelbergu wskazują, że chyba tak, ale…

Był 6 stycznia roku pańskiego 2002. Sven Hannawald (mniejsza o jego zachowania z tamtego okresu, które mogły sugerować nienaturalne wspomaganie) zwyciężył w czwartym z rzędu konkursie wielkiego niemiecko-austriackiego Szlema i oczywiście wygrał cały Turniej. Całe sportowe Niemcy, czemu się dziwić specjalnie nie można, były w euforii. Tym bardziej, że był to pierwszy w historii przypadek (dziś już oczywiście jedynym takim rodzynkiem w cieście nie jest), że jakiś skoczek wygrał w T4S wszystkie cztery konkursy.

Od tamtej chwili minęły, bez 10-ciu dni, 23 lata a stan posiadania Niemców w przedmiotowym zakresie, chodzi o zwycięstwa w całym Turnieju 4 Skoczni, pozostaje bez zmian. Od tego czasu siedem razy, co ciekawe z rzędu, wygrywali te zawody Austriacy, czterokrotnie Finowie (tzn. konkretnie Ahonen), również cztery razy Polacy, po trzykroć stali na najwyższym końcowym podium Norwegowie i Japończycy, po razie wygrali reprezentanci Słowenii i Czech (ten ostatni, rzecz unikalna, w sezonie 2005/06 wspólnie z Ahonenem), a Niemcy ni hu, hu. Owszem, zdarzało im się bywać na końcowym podium. W sumie takich faktów odnotowano przez te prawie ćwierć wieku, dziewięć, co też specjalnego szału u nikogo nie wywołuje. Ale jest rzecz istotniejsza. Z Turniejem 4 Skoczni jest tak, jak z Kryształową Kulą. Tych, którzy zajmują drugie i trzecie miejsca po paru latach pamiętają tylko statystycy.

Przebieg zawodów w bieżącym sezonie wskazywał, że wreszcie, z punktu widzenia Niemców, sytuacja się zmieni. Przez cztery weekendy Pius Paschke skakał w innej lidze niż cała reszta stawki. I nie chodzi tylko o to, że na 8 konkursów wygrał 5. Jeśli nie wygrywał to stawał na podium. W jednym wypadku nie stanął, ale konkurs był do tego stopnia loteryjny, że będący tej zimy w totalnym bezformiu Dawid Kubacki załapał się do 10-tki. Z ostatnich czterech konkursów przed Engelbergiem Niemiec najpierw zajął miejsce trzecie, a kolejne trzy zdecydowanie wygrał. Niektóre w stylu najlepszego Małysza.

I nadszedł Engelberg. Próba generalna przed Turniejem. Paschke skończył w sobotę na miejscu 10-tym, w niedzielę było zdecydowanie gorzej, bo ledwie zmieścił się w drugiej 10-tce. Specyfika skoczni czy zjazd do zajezdni z racji zmęczenia materiału? Moim zdaniem jednak to drugie, tym bardziej że przecież w zeszłym roku był na tej skoczni dwa razy na podium, z czego raz na najwyższym. Ostatnimi laty, ze szczególnym uwzględnieniem zimy poprzedniej, Paschke całkiem dobrze zaczynał sezon (oczywiście nigdy nie był to aż tak wysoki poziom jak obecnie), a potem było już słabiej, z reguły znacznie. I teraz, wydaje mi się, może być podobnie, choć ta obniżka nie musi być aż tak duża. Powiedzmy, że utrzyma się na poziomie zeszłorocznym, bo to był jego zdecydowanie dotąd najlepszy sezon. Tak czy siak Niemiec, moim zdaniem, nie odegra w Turnieju głównej roli.

Kto więc głównym faworytem do Złotego Orła? Jedno jest pewne. Na pewno nie nasi. Kryzys jaki przechodzimy jest aż nadto widoczny. Po naszych trzech muszkieterach, czemu patrząc na ich PESEL trudno się dziwić, pozostał tylko słodko-gorzki wspomnień czar. Aktualni liderzy kadry, Wąsek i Zniszczoł, mają potencjał najwyżej na drugą 10-tkę stawki. Każda ich bytność w pierwszej to będzie duży sukces i wynik ponad stan. Na bardzo dobry wynik Wolnego w jednym z konkursów w Neustadt należy patrzeć z jeszcze większym dystansem. To jedna z jego najbardziej ulubionych skoczni. Niech to potwierdzi gdzie indziej. W Engelbergu nie potwierdził.

Dla mnie, na ten moment, zdecydowanie największymi faworytami całego Turnieju są Austriacy. I to nie Kraft, choć nie zdziwiłbym się, jakby przyszykował na te zawody coś specjalnego. Przy czym nawet jak przyszykuje, to musi przebrnąć przez Garmisch, a to jest dla niego coś jak dla łososia przepłynąć przez bród rzeki, w którym czeka nań stado niedźwiedzi. Dlatego przyszłych zwycięzców Turnieju upatrywałbym bardziej w Tschofenigu i Hoerlu.

Czarnym koniem zawodów może okazać się Szwajcar Deschwanden. Ale czy stać go aż na 8 z rzędu bardzo dobrych skoków? Byłaby w każdym razie heca.

Z Norwegów, jak już miałbym w tej chwili na kogoś postawić, to najprędzej na Sundala. Lindwik jest daleki od swojej najlepszej formy, a Forfang z kolei aktualnie mało stabilny. Może w którymś konkursie, niczym guma z majtek, wyskoczyć, ale w skali całego Turnieju w ścisłej szpicy go nie widzę. O szansach Graneruda, z czystego szacunku dla jego osiągnięć, się nie wypowiem.

Paschkego na wstępie z listy potencjalnych zwycięzców skreśliłem i kilka akapitów dalej to podtrzymuję. Mają jednak Niemcy swoje inne atuty. Wbrew pozorom bardzo groźny może być budzący się z rocznego letargu Geiger. Oczywiście w żadnym wypadku nie zapominałbym o Wellingerze. Jak do tego jeszcze dodamy to, że Horngacher na pewno wymyśli znów jakąś „nowinkę”, której znów nikt nie będzie oczywiście głośno kontestował (no chyba, że sam na siebie doniesie), to tytułowe przedłużenie czarnej serii nie musi się jawić takim oczywistym. Co prawda moi główni faworyci, Tschofenig i Hoerl, do tej pory na przestrzeni czterech kolejnych konkursów tego sezonu potrafili być bardzo stabilni, ale w poprzednich sezonach udowodnili, że sknocić, i to w najmniej spodziewanym momencie, potrafią. I to nierzadko. A Wellinger, a jeszcze bardziej Geiger, mieli już w karierze dłuższe serie bezbłędnych skoków.

Kto jeszcze? Dwa nazwiska mi tylko do głowy przychodzą. I to nie ze względu na prezentowaną obecnie dyspozycję, a z powodu posiadanego potencjału. Pierwsze to oczywiście Rioju. Drugim jest Lanisek. Wymieniam ich głównie dla hecy i z przekory. Ponieważ sukcesów, tych dużych, naszych skoczków nie będzie na pewno, to, podskórnie, liczę właśnie na tę dwójkę. Że w końcu odpalą i pokażą tej całej austriacko-niemieckiej koalicji gdzie pieprz rośnie. Wiem, że to wyjątkowo życzeniowe jest, ale i tak lepsze niż kibicować Geigerowi. Na przykład.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Sport