Pierwotnie chciałem długo i z różnych stron barykady, ale mnie pod poprzednim moim postem jeden z komentatorów sprowokował i odechciało mi się głębszych analiz. Będzie więc krótko i w punkt. Otóż.
Po pierwsze. Jeżeli się robi komuś pięć testów w bardzo krótkim czasie i z tych pięciu testów wynika, że dwa pierwsze wyniki są czyste jak łza i dwa ostatnie też, a środkowy „cudownie” brudny jak, powiedzmy, zagrywki UE wobec Polski, to wniosek może być tylko jeden. Ten mianowicie, że Polka nie może mieć sobie nic do zarzucenia.
Po drugie. Jeżeli producent twierdzi, że prawdopodobieństwo takiego „zabrudzenia” w fabryce to jedna szansa na miliard, to producent WIE CO MÓWI. „Zabrudzenie” nie nastąpiło u producenta.
Po trzecie. Jeśli Iga (w sensie całej ekipy) oraz producent są bez winy, a „zabrudzenie” było ewidentne, to co? No właśnie. I tutaj można wysnuć kilka teorii „spiskowych”. Przynajmniej ze trzy. Jedno jest pewne. Jedna z nich na pewno nie będzie spiskowa.
I co z tego, że Polka jest czysta? Smród zostanie na zawsze. I o to chodziło, prawda?
Inne tematy w dziale Sport