HareM HareM
1018
BLOG

Prosto z Rijadu - odc.2

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
Rybakina, Rybakina i… po Rybakinie

Po dzisiejszej turze spotkań grupowych jest już pewne, że kazachska Rosjanka po raz kolejny nie zawojuje WTA Finals. Słabo powiedziane, bo praktycznie po raz drugi z rzędu Rybakina totalnie skrewiła.

Pojutrze, na zakończenie przygody Rosjanki z tegorocznym Rijadem, Sabalenka powinna wbić swojej przyjaciółce gwoździa do trumny. Ale powiedzmy, że jest szczodra i tego, specjalnie, nie zrobi. Tak rzeczywiście może być.

Po czterech meczach w grupie nie wiem co by się musiało stać, żeby Sabalenka jej nie wygrała. Nie bardzo mam ochotę studiować te wszystkie WTA-owskie regulaminy, ale na zdrowy rozum wydaje się, że jej zwycięstwo w grupie jest przesądzone bez względu na to, co się stanie za dwa dni. No bo nawet jeśli Białorusinka da wygrać Rybakinie, nawet w dwóch setach, to bilans setów, przy dwóch zwycięstwach za dwa i porażce za dwa, będzie miała 4:2. Powiedzmy, że w meczu Żeng-Paolini, Włoszka wygra w dwóch setach. Wtedy też będzie miała dwie wygrane i porażkę, a bilans setów identyczny jak Sabalenka, czyli 4:2. No ale przegrała bezpośredni pojedynek, a to jest chyba ważniejsze od jakiegoś tam bilansu gemów. Ponieważ jednak WTA stać na wszystko, to załóżmy, że ważniejsze nie jest. No to wtedy tak. Białorusinka ma, na dziś, bilans gemów 25:15, Paolini 21:23. Trudno się spodziewać, że Włoszka to odrobi. Nawet jak wygra 6:0,6:0, w co jakoś serdecznie wątpię (zasadniczo w ogóle bardzo trudno jej będzie, moim zdaniem, Chinkę pokonać), to już Rybakiny i Sabalenki w tym głowa żeby, jeśli białoruska tenisistka uzna to, z taktycznego punktu widzenia, za lepsze rozwiązanie od zajęcia drugiego miejsca w grupie, wynik ich meczu był taki, że wilk będzie syty, a owca cała.

W każdym razie jeżeli wynik bezpośredniego meczu nie ma żadnego znaczenia dla układu tabeli albo znajduje się na szarym końcu czynników decydujących o miejscu w grupie, to teoretycznie są jeszcze szanse na to, żeby Sabalenka grupy nie wygrała. Ale, w praktyce, to ona musi tego bardzo chcieć i podłożyć się Rybakinie. I to tak ewidentnie po chamsku. Kazaszki to w każdym razie i tak nie uratuje, bo z grupy już nie wyjdzie. Tych, i to praktycznie nie do spełnienia, warunków, żeby Sabalenka grupy nie wygrała jest tak dużo, że pozwolę sobie już dzisiaj jej to pierwsze miejsce w grupie przydzielić.

Jakby mnie kto pytał w jakim towarzystwie Białorusinka wyjdzie z grupy to większe szanse dawałbym jednak Chince. Włoszka jest jednak tak ambitna i niezniszczalna, że nawet to, że gra w Arabii jeszcze w debla, nie musi dawać jej rywalce aż takiego handicapu. Mimo wszystko to w Żeng widzę faworytkę środowego spotkania.

O grupie, w której występuje Iga, pogadamy jutro. Bardzom ciekaw tego starcia z Coco.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Sport