HareM HareM
371
BLOG

Iga Świątek, jak rok temu, znów bez niepotrzebnych obciążeń

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Nowa sytuacja przed mistrzostwami świata w Rijadzie

Przez internet przelewa, żeby nie napisać przewala, się dziś fala artykułów i komentarzy dotyczących utraconego właśnie przez Igę Świątek statusu światowego numeru 1. W tenisie, jeśli ktoś niezorientowany. Dziennikarze analizują, wte i wewte zresztą, różne sytuacje, które już się zdarzyły i które mogą się w tym zakresie zdarzyć. Rozpatrują też konsekwencje tych sytuacji dla końcowego wyglądu rankingu WTA na koniec roku.

Okazuje się, że „niepokorność” Igi i rezygnacja z ostatnich kilku turniejów, kosztuje ją utratę „tronu” o tydzień wcześniej niż wszyscy przewidywali. Stoi za tym oczywiście regulamin WTA. Jak ktoś ma ochotę, to niech go sobie studiuje. Ja odpuszczam. Z tego co zrozumiałem z lektury prasy, Polkę ukarano odjęciem iluś tam punktów za to, że nie podeszła do kilku turniejów, wskutek czego numerem jeden na świecie zostaje od dziś Białorusinka. Podobno za tydzień ta różnica jeszcze się powiększy, bo Idze jeszcze jakieś kary, z tego samego tytułu, dodadzą. Sabalence pono też, ale mniej. Przed WTA Finals ta różnica ma wynosić, tak mówią, 171 pkt. Potem Świątek za zeszłoroczne finały odejmą 1500 oczek, a pupilce Łukaszenki jedynie 625. Wychodzi, że żeby na koniec roku przewodzić stadu, to Iga będzie musiała odrobić w Rijadzie kupę dystansu, które autorzy tych opracowań znów skrupulatnie obliczają i podają co się musi stać, żeby Polka wróciła na czoło rankingu.

Dla mnie sytuacja jest prosta. Niech sobie WTA to liderowanie rankingowi głęboko wsadzi. Liderowanie jest dla liderowania. Dla Igi dużo ważniejszy jest sam start w mistrzostwach świata. Powinna się skupić na dobrej grze i jak najlepszym wyniku w Arabii. Są nowe okoliczności przyrody w postaci nowego trenera, ale to nie musi przeszkadzać. Wręcz przeciwnie. Trzeba grać i wygrywać. I mieć w nosie, co się w tym czasie dzieje z Sabalenką. No chyba, że los je zetknie, to wtedy jej dołożyć. A czy Białorusinka dojdzie do półfinału czy finału, albo czy odpadnie w grupie to nie powinien być problem Świątek. Iga ma patrzeć tylko i wyłącznie na siebie, ale bez obciążania się jakimś głupim myśleniem o powrocie na fotel lidera. Niech się tym napędza redaktor Ignacik i jego słuchacze. Notabene obiecałem sobie, że spotkania, które on komentuje, będę traktował dokładnie tak jak mecze piłkarskie, które sprawozdają Szpakowski, Borek i Podoliński. Wyłączę fonię bądź przełączę na inną wersję językową. Najlepiej węgierską, bo wtedy mam pewność, że obcokrajowiec na pewno mnie z równowagi nie wyprowadzi, a atmosferę stadionu/kortu i tak poczuję.

Sugerowana przez mnie postawa Igi może spowodować, że Polka, tak jak w zeszłym roku i chcąc nie chcąc, wróci na pierwsze miejsce rankingu. To by nawet było wskazane, bo kilka osób we władzach organizacji z miejsca szlag by trafił i by się tam atmosfera z lekka oczyściła.

Najważniejsze, żeby wróciła do wysokiej dyspozycji. Jeśli tak będzie, to ja się o jej wynik końcowy w Rijadzie nie boję. Nie wiem czy to był najlepszy wybór z tym Wimem Fusette, ale wierzę w nos Igi i jej najbliższych doradców. W końcu w coś wierzyć trzeba. Czy mieli rację? O tym przekonamy się już w niedługim czasie. Mam nadzieję, że tak. Czego im, Państwu i sobie z całego serca życzę.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Sport