W stylu z TdF, czyli bezdyskusyjnym.
Albo mamy do czynienia z drugim Duplantisem, co do którego zresztą też można mieć wątpliwości, albo międzynarodowa unia kolarska, UCI znaczy, nie tyle przymknęła (to zrobiła już wieki temu), ale całkowicie zamknęła oczy na doping w sporcie. To by oznaczało, że również do kolarstwa na dobre wkroczył Owsiak. Róbta, co chceta. Wolna amerykanka. Eldorado.
W tym roku, jak chodzi o kolarstwo, dzieją się rzeczy niebywałe. Pisałem już o tym przy okazji Tour de France, nie będę się więc specjalnie rozwijał. To, co wyprawiali w roku pańskim 2024 Pogacar, Vingegaard i Evenepoel, każe być pewnym że się, i to wydatnie, nieprzepisowo wspomagali. Albo przepisowo, tyle że tych środków dopingowych świat, poza nimi i ich otoczeniem, jeszcze nie zna. Szczególnie podpadający jest Duńczyk, który na dwa miesiące przed Wielką Pętlą był praktycznie nieżywy, na miesiąc przed nią uczył się wsiadać na rower, a podczas wyścigu ustępował tylko Słoweńcowi lejąc pozostałych na łeb, na szyję. A raz to i Słoweńca nawet objechał. Co już zakrawa na jakieś abstract art.
Wczorajszy wyścig o mistrzostwo świata potwierdził tylko to, o czym piszę wyżej. Pogacar uciekał praktycznie w pojedynkę (bo przecież „Francuz” Siwakow, kiedy pedałowali we dwóch, jechał znakomitą większość czasu na kole Słoweńca), przejechał tak 100km i wpadł na metę z przewagą niemal minuty, którą utrzymywał, mniej więcej, przez cały ten dystans. A z tyłu jechało 12-tu innych świetnych kolarzy, których współpraca nie była może wzorowa, ale z których każdy ma się czym pochwalić i należy do światowej czołówki. Połowa nawet ścisłej.
Ja oczywiście nie wątpię w talent Słoweńca. Tak jak nie wątpiłem w talent Induraina, Pantaniego czy, niech stracę, Valverde. Ale są pewne granicy wiary. Przynajmniej w sporcie. Jak ktoś uważa, że Marita Koch, której nikt nigdy na niczym nie złapał, czy Carl Lewis (podobna sytuacja) biegali „na czysto”, to po prostu jest wzorcowym naiwniakiem, żeby nie napisać głupcem. I to samo dotyczy wszystkich wymienionych wyżej kolarzy.
Ponieważ widzę, że nie da się z tym skutecznie walczyć, to mój postulat jest prosty. Skończmy wreszcie z tym cały udawaniem, że chcemy zwalczać doping. Rosjanie, Amerykanie, Niemcy, Holendrzy czy im podobni i tak będą go stosować. Mają furę pieniędzy i będą je w doping pakować. Inni też, choć z racji mniejszych aktywów, na mniejszą skalę i bardziej wybiórczo.
Pozwólmy na doping wszystkim, a nie wybranym.
Wtedy to, z czystym sumieniem, będzie można nazwać Pogacara najlepszym kolarzem świata. Bo akurat on i tak będzie najlepszy. Nawet jak inni wezmą to samo.
Że, w biały dzień, nawołuję do gry nie fair? Może i nie fair, ale wszyscy przystąpią do zawodów na tych samych warunkach. Więc będzie dużo bardziej fair niż teraz.
Że są tacy, którzy chcą grać całkiem fair? Nie wątpię. Nawet niemało, jak sądzę. Tylko że sport z wielkimi pieniędzmi w tle nie jest dla nich. Nie tylko sport zresztą.
"Dziwny jest ten świat"? Nie. Parszywy.
Inne tematy w dziale Sport