Policzmy. W tej chwili ma na koncie 7855 pkt. Mówimy o rankingu Race, bo ten drugi, aktualny, Live Ranking będzie miał takie znaczenie jak Jelcyn po dojściu do władzy Putina. Chociaż w zasadzie nie. Będzie na koniec sezonu kalką z Race’a. Przejdźmy do rzeczy.
Założyłem, że Iga wygrywa w Nowym Jorku, tak? To znaczy, że będzie o nim miała 9855 pkt. A teraz , dla odmiany, założę ponowojorskie najgorsze. Po wygraniu szóstego Szlema Polka przegrywa wszystko do końca roku, a w Arabii też wszystkie trzy mecze grupowe i, oczywiście, nie wchodzi do półfinału. Powoduje to najmniejszy możliwy przyrost punktowy w postaci 3x125 oczek, czego efektem będzie na jej koncie, circa, 10230 punktów.
Tymczasem druga w rankingu Sabalenka (rozpatrujemy już tylko ją, bo Gauff i Rybakina, co by nie zrobiły, to długo jeszcze będą oglądały tylko Igowe plecy) ma tych punktów, na dzisiaj, 5876.
Załóżmy najkorzystniejsze dla niej warianty. Pierwszy, że dojdzie w Nowym Jorku do finału. To da jej dodatkowe 1000 punktów. Potem wygra Pekin i Wuhan znów wybieram dla niej najkorzystniej). Dojdzie jej w ten sposób kolejne 2000 pkt. Czyli przed startem w WTA Finals będzie miała 8876.
No i niech Białorusinka wygra jeszcze wszystko w tegorocznych WTA Finals. Za to zbierze`1500 oczek. Wychodzi suma 10376 rankingowych oczek. O 6 więcej niż miałaby Iga, gdyby od najbliższego poniedziałku przegrała każdy mecz, do którego stanie.
Te 146 punktów to, w wypadku Igi, można zdobyć, na przykład, wygrywając tylko po jednym meczu w Pekinie i Wuhan oraz, dodatkowo, jeden mecz w Rijadzie. Kto ma rozum, ten wie, że będąc trzeźwym trudno uznać, że to ponad siły NDN-u.
No. Wszystko chyba jasne i klarowne.
Pozostaje więc tylko wygrać ten cały New York i wtedy droga do pobicia rekordu Polski, tego sprzed dwóch lat, w długości nieprzerwanego panowania na tenisowym tronie, otwarta. Przystęując do US Open Iga wejdzie w 43 tydzień ciągłego prowadzenia w rankingu. Do wyrównania rekordu z roku 2022 jeszcze daleko. Konkretnie brakuje 32 tygodni. No ale, gdyby tak faktycznie wygrała na Flushing Meadows, na koniec roku będzie ich jej brakowało tylko 12. A przystępując do Australian Open 10. A może nawet 9. Ale tym zajmiemy się wtedy, jak to będzie zasadne. Teraz winna myśleć tylko o jednym. Wygranie US Open powinno odebrać rywalkom chęć walki o tron na naprawdę długi okres.
Specjalnie piszę to przed losowaniem ostatniego tegorocznego Wielkiego Szlema. Żeby nie było, że mądruję znając jego wyniki. Przy czym moja perspektywa po losowaniu się nie zmieni. US Open trzeba wygrać i koniec.
Inne tematy w dziale Sport