HareM HareM
434
BLOG

Raport z igrzysk. Dzień dwunasty

HareM HareM Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024 Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
A mówią, że 4 cm niekoniecznie robią różnicę…

Dziś dobiegła końca wielka przygoda Anity Włodarczyk z igrzyskami. Po czwartym miejscu w Pekinie i trzech złotach z rzędu na kolejnych olimpiadach, przyszło znów czwarte. Lepsze w tym sensie od pekińskiego, że zaledwie cztery centymetry od medalu. Największa w historii polska lekkoatletyczna mistrzyni jednej konkurencji uzyskała na najważniejszej imprezie czterolecia wyraźnie najlepszy wynik w sezonie. Mając 39 lat. Okazało się, że moje niedawne obawy, które wyraziłem patrząc na przebieg eliminacji, były bardzo średnio zasadne. Wielka mistrzyni wiedziała jak godnie pożegnać się z igrzyskami. Dziś rzuciła nie jeden, a trzy season besty. Że 8m gorzej od życiówki? W końcu jest 8 lat starsza niż wtedy.
Jest jeden szkopuł. Nie dla niej, nie dla Fajdka, nie dla Nowickiego, ale dla działaczy. Złota kura, czyli polski młot, przestała znosić jaja. Nie tylko złote. Jakiekolwiek. I chyba długo ich znosić nie będzie. PZLA musi sobie znaleźć inną kurę, na której będzie latami jeździć jak na białym koniu. Notabene przypomniał mi się utwór Zespołu Reprezentacyjnego, a może tylko ich adaptacja Brassensa albo Llacha, raczej tego drugiego, pt. „Kura”. Polecam. Też kończy się słowami „niech sobie znajdą inną kurę”.
Alicja Konieczek była w finale biegu 3000m z przeszkodami dopiero 13-ta, ale wstydzić się na pewno nie musi. Długi czas wydawało się, że w drugim starcie z rzędu pobije rekord kraju. Niestety, nie zdzierżyła. Tempo podyktowane od początku przez wybitne, najlepsze na świecie, rywalki okazało się za mocne, co wyszło na ostatnich dwóch kółkach.
Te dwie panie występowały wieczorem. W porannej sesji natomiast znów mieliśmy w lekkiej wysyp rozczarowań. Wyniki repasaży z udziałem polskich płotkarzy przewidziałem wcześniej, więc może wiele nie będę dodawał. Jedno zdanie muszę. Lipa lipę lipą poganiała. Niewiele lepiej w przypadku sprintera Komańskiego na 200m. W skoku w dal odpadła w eliminacjach, ze słabym wynikiem, Nikola Horowska. Moja zioma, Justyna Święty, też nie przeszła repasaży, ale przynajmniej zaliczyła season best. Słabiutko spisał się w eliminacjach tercet oszczepników. Wegner nie przekroczył nawet 77m, a Mrzygłód 79m. Marcin Krukowski uzyskał ponad 82m, ale starczyło to dzisiaj zaledwie do 14 miejsca. Jego więc też w szerokim finale nie zobaczymy. Twarz lekkiej atletyce uratowały dzisiaj rano dwie z trzech naszych biegaczek na 1500m. Weronika Lizakowska i Klaudia Kazimierska awansowały bezpośrednio do półfinałów. Trzecia, Aleksandra Płocińska, będzie musiała biec w repasażach.
W zapasach (damsko-damskich, jakby co) w kategorii 68kg repasaż okazał się za trudny dla Wiktorii Chołuj, która odpadła po sześciominutowej przepychance z Turczynką. Pech chciał, że tamta to mistrzyni świata. Mimo to, gdyby nie błąd sztabu Polki, nasza by wygrała. Sztab zakwestionował decyzję sędziów, challenge zakwestionował kwestionowanie sztabu, Polce odjęto dodatkowy punkt i przez ten właśnie punkt, w bilansie ogólnym, przegrała.
Całkiem przyzwoicie zainaugurowali swoją rywalizację nasi kajakarze. Od razu do finału awansowała damska czwórka na 500m. bezpośredni awans do półfinału uzyskała dwie damskie i męska dwójka na 500m. Po wygraniu repasażu w półfinale wystąpi też duet naszych kanadyjkarek. W nim przywrócona z zaświatów Dorota Borowska.
W żeglarstwie, w konkurencji kite-a, panowie odbyli dwa, a panie jeden wyścig. Wśród mężczyzn po siedmiu wyścigach Maksymilian Żakowski jest 16-ty. U pań, po sześciu startach, Julia Damasiewicz okupuje miejsce dziewiąte.
Nie zdobędą medalu polskie siatkarki. Odpadły w ćwierćfinale z USA. Napiszmy to wyraźnie. Odpadły w stylu, który chwały na pewno nie przynosi. Najpierw słaby występ w grupie z Brazylią, dzisiaj jeszcze słabszy z Amerykankami. Ktoś powie – zawiodły liderki. Dla mnie nie zawiodły. Nie zawiodły, bo ich po prostu nie było. W obu tych ważnych meczach. Nie mieliśmy rozgrywającej, a tym bardziej atakującej. Po igrzyskach wiem, dlaczego pierwszą atakującą w Fenerbahce jest Vargas. Za to nie wiem, dlaczego niektórzy z uporem godnej lepszej sprawy forsują opinię, że Wołosz to najlepsza rozgrywająca świata. Ten awans nam się zresztą zwyczajnie nie należał. Na tle zespołów, które są w półfinale, wyglądaliśmy wyjątkowo blado. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że w ogóle nie wyglądaliśmy.
No i dalej stoimy na tych pięciu medalach. A do końca igrzysk coraz mniej czasu. Sądny dzień ma być jutro. Środa i wszystko jasne? Się okaże.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Sport