TdF rozstrzygnięty. Tylko czy o to chodzi?
Pogacar ponad minutę nad Duńczykiem. Duńczyk prawie dwie nad Belgiem. Belg znów ponad minutę nad następnymi. Wszystko na pięciu kilometrach!!!
Do tego roku, ba! wyścigu, strasznie kibicowałem Słoweńcowi. Oglądając sobotni i niedzielny etap zdałem sobie sprawę z jednego. Takiej przewagi, jaką wyracowała czołowa trójka nad resztą i takiego tempa, w jakim jechała, nie da się osiągnąć nie stosując dopingu.
Ja nie wiem czy te wszystkie WADY, czy jak to się tam w kolarstwie akurat nazywa, znów zaczęły zatrudniać samych ślepców i kumatych inaczej, ale wygląda, że tak. Parę lat temu wydawało się, że są w tym sporcie w walce z dopingiem jakieś sukcesy. Fówno prawda. Wracamy do czasów Pantaniego i Armstronga.
Nie wiem czemu ten Kwiato jeździ jeszcze w tym całym bajzlu i swoją osobą ten bajzel firmuje. Przecież widzi, że w uczciwy sposób już niczego się tam nie da ugrać. Ile lat się musi o tym przekonywać?
Napisałem w tytule, specjalnie zresztą, że Pogacar miażdży. Nie tylko on. Razem z Vingegardem i Evenepoelem miażdżą moje marzenia o wreszcie wolnym od dopingu kolarstwie. Tak jak kiedyś Johnson z Louisem i Jones zmiażdżyli moje marzenia o wolnym od dopingu sprincie.
Inne tematy w dziale Sport