HareM HareM
848
BLOG

Wimbledon po II rundzie. Została nam tylko Iga

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Koniec londyńskiej przygody HuHu

Cóż. Oczywiście można usprawiedliwiać porażkę Hurkacza. Ale gdyby zagrał przyzwoicie w dwóch pierwszych setach, to czwartego by nie było. I kontuzji też nie.  Zresztą. Ten czwarty też mógł się skończyć dużo prędzej i dużo przyjemniej. I tyle mam do napisania w tym temacie. Zajmijmy się Igą.
Strasznie mi się podoba w tegorocznym Wimbledonie. To znaczy w tych pierwszych dwóch rundach. Gra tyle, ile musi. Gra żeby wygrać. I wygrywa. Żadnych fajerwerków. Za to cały czas pełen spokój, pełna kontrola nad tym, co się dzieje i koncentracja przed tym, co ją czeka.
W trzeciej rundzie czeka ją mityng z Putincewą, którą zdążyłem już odstrzelić przed meczem z Siniakową, a która tąże Siniakową wypunktowała niczym dziecko. Na wiosnę Iga miała z kazachską Rosjanką, w jednym z turniejów na hardzie, pewne kłopoty w jednym z setów, ale jeżeli ma zajść w tym turnieju wysoko, a tego się spodziewam, to nie możemy zakładać poważnych trudności z zawodniczką, której sufit jest niżej niż podłoga Igi.
Sensację, pokonując Garcię, sprawiła Pera. Tym samym nieuniknione wydaje się w czwartej rundzie starcie Igi z Ostapienko (pewnie wygrała swój mecz drugiej rundy), bo nie wydaje się z kolei, żeby amerykańska Chorwatka była w stanie przeciwstawić się wcześniej Łotyszce. I dobrze. Trzeba w końcu przetrzepać skórę mało sympatycznej (na korcie przynajmniej) reprezentantce Łotwy, bo jak nie, to zacznie jej się rzeczywiście wydawać, że ma patent na światową jedynkę, a od tego do megalomanii, szczególnie w jej przypadku, jeden krok. Swoje mecze wygrały trzy największe potencjalne kandydatki do rozegrania z Igą ćwierćfinału. Mam na myśli Collins, Haddad Mayę i Krejcikovą. Najmniej energii straciła Brazylijka, bo jej rywalka skreczowała już po trzecim gemie. W trzeciej rundzie są też niemal w komplecie główne kandydatki do skrzyżowania rękawic z Polką w półfinale. Przebrnęły ten etap Rybakina, Kalińska, Samsonowa, Jabeur i Switolina. Przegrała tylko niespodziewanie, z Chinką Łang (rok temu na RG słynne 0:6, 0:6 z Igą), rekonwalescentka Pegula.
Dzień wcześniej grała dolna połówka drabinki. I tak. Może nieco dziwić nie tyle sama porażka, co jej skala, Mertens z Raducanu. Poza tym, w większości, wygrywały faworytki. Za wyjątkiem rozstawionej Noskovej, która przegrała z wracającą po kontuzji Andreescu oraz byłej wielkoszlemowej mistrzyni Stephens, pokonanej rzez Niemkę Shneider. Zakończyła swój udział w turnieju Osaka, której po meczu drugiej rundy w Paryżu z Igą wieszczono rychły powrót na szczyt. To znaczy kto wieszczył, ten wieszczył. Ja, na ten przykład, byłem dużo bardziej ostrożny. I się sprawdza. Przy czym Japonka trafiła w drugiej rundzie na rzeczywiście wymagającą rywalkę.
Jestem ciekawy jak się to wszystko dalej potoczy. Mam w tym roku ograniczone możliwości oglądania Winbledonu, więc na żywo widziałem tylko Igę. I wystarczy. W końcu ważne, żeby podpatrywać najlepszych, nie?

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Sport