Tym razem krótko, bo mało przez ten mecz III rundy i przez obie panie spałem.
W spotkaniu tym, z punktu widzenia Igi, było tak. Pond pół godziny bardzo solidnej gry, potem kilkanaście minut, które obróciły wniwecz te pół godziny, potem znów przyzwoita, podparta słabą grą rywalki pierwsza część (tak do 5:1) drugiego seta, potem totalny dramat, który o mało nie zakończył się utratą dwóch, zdobytych wcześniej przełamań. No i set trzeci, który śmiało można nazwać festiwalem błędów obu stron i kto wie czy nie najsłabszym występem Igi od czasu gdy została numerem jeden. No i na koniec dożynki w postaci genialnej połowy ostatniego gema gdzie z 0:40 doprowadziła, dzięki pięciu świetnym pierwszym (choć bez asów) serwisom i doskonałym czterem winnerom pozwoliła kibicom w końcu odetchnąć i iść spać. Tak to, z pozycji mojego fotela. Wyglądało.
Mecz trwał 3 godziny i kosztował kupę wymuszonych… nerwów. Za to błędów, z obu stron, była też kupa. Tyle, że niewymuszonych. Komentatorzy w pewnym momencie podali, a do końca meczu było wtedy jeszcze trochę, że Świątek zrobiła ich równo 50, a Noskova o dwa więcej. Jeśli to prawda, to nie wiem jak Czeszka, ale Polka na 100% zrobiła seniorską życiówkę.
Na szczęście wiemy, że takie mecze zdarzają się Idze na pewno nie częściej niż raz na dwa lata. Jak nie rzadziej. Tak więc do przełomu marca i kwietnia 2026 mamy, miejmy nadzieję, spokój.
Za jedno niewątpliwie należą się Polce huczne brawa. Za te ostatnie 5 piłek. Tak, mając przed oczyma porażkę, powinien się bronić każdy numer jeden na świecie. Bez względu na dyscyplinę sportu, jaką reprezentuje. Papa Świątek wyhodował lwicę. Potrafiącą wygrać nie tylko umiejętnościami, ale również charakterem. Ten charakter pięknie wypełnił dziś braki, jakie niewątpliwie można było w grze NDN-u zaobserwować. Przy czym ja bym wolał, żeby Iga jak najrzadziej musiała się w przyszłości posiłkować charakterem. Bo nawet taki jak ten jej, nie zawsze będzie w stanie zdzierżyć.
Tymczasem dzisiaj w nocy gra z Aleksandrową. Czego możemy się spodziewać? Ostatnie trzy ich rywalizacje Iga przechylała na swoją korzyść, ale we wszystkich wypadkach łatwo nie było. No to napiszę tak. Po takim meczu jak ten dzisiaj w nocy, Świątek Rosjankę powinna roznieść. Na szablach.
Ale potem czeka na nią najprawdopodobniej Navarro (typuję, że pokona, i to bez specjalnego trudu, Pegulę). I ona takiej gry jak dzisiaj z Noskovą nie podaruje.
Inne tematy w dziale Sport