HareM HareM
1079
BLOG

Iga z kompletem zwycięstw w grupie

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
W półfinale MŚ finał (sezonu) z Sabalenką

Ons Jabeur zawsze jest w stanie pokonać każdą rywalkę, ale tą razą jakoś specjalnych obaw o Igę przed meczem z nią nie odczuwałem. I, jak się okazało, było to racjonalne. Owszem, jak w każdym kobiecym meczu, była sytuacja, że wynik mógł wydawać się niepewny (np. pierwszy set, 1:1, i break point dla Tunezyjki albo jej udane odłamanie na początku drugiego seta), ale nie przesadzajmy. Ten mecz Polka wygrała w cuglach. Mimo, że ani jednego bajgla nie było. Ons, jak to Ons, żadnej piłki nie odpuściła, ale obecne możliwości, jak można było wywnioskować z gry, na za wiele jej nie pozwalają. I dlatego uzyskała najsłabszy rezultat w historii swoich potyczek z Igą. Półtora roku temu w Rzymie było, z jej perspektywy, 2:6, 2:6, ale dziś ten swój najgorszy wynik z Polką Tunezyjka, jak można było zauważyć, „poprawiła”. Dość zasłużenie, bo wtedy to był, jak chodzi o poziom, świetny Mecz, a teraz dość średni meczyk.
Wcześniej wczorajsze spotkanie dokończyły Sabalenka i Rybakina. Rosjanka szybko odrobiła stratę seta, ale trzeciego, decydującego o wyjściu z grupy, przegrała 3:6. Mając jednak w jego pierwszym gemie dwa, a w dziewiątym aż pięć szans na przełamanie. Tym sposobem najbliższej nocy dojdzie, w półfinale turnieju żeby było nieco śmieszniej, do finału sezonu. Aktualny numer jeden rankingu spotka się z aktualnym numerem dwa tegoż. Wynik tego spotkania może, przy dalszych sprzyjających okolicznościach, rodzić pewne konsekwencje, ale nie będę o nich teraz (a nie wiem czy w ogóle) pisał, bo to znacznie mniej istotne od samego zwycięstwa nad Białorusinką. A od ewentualnego kolejnego, w finale, tym bardziej.
Między meczami Sabalenką i Świątek na korcie pojawiła się Coco Gauff która (powiedzmy sobie szczerze, że przy wcale nie takiej małej dozie szczęścia) pokonała Vondrousovą. Dzięki temu drugi półfinał WTA Finals będzie wewnętrzną sprawą Amerykanek. W świetle tego, co się działo w Cancun do tej pory, wydaje się, że to Pegula powinna  być pierwszą (ten półfinał rozegrany zostanie wcześniej niż mecz Polki z Białorusinką) finalistką turnieju. Ale tam jest tak zmienna i kapryśna pogoda, że nie tylko forma może decydować.
Teraz chwila dla mężczyzny. Wczoraj wyjaśniła się też, przynajmniej w kontekście udziału w ATP Finals, sytuacja polskiego męskiego rodzynka. HuHu do Turynu na finały, owszem, pojedzie (czego mu serdecznie zazdroszczę, bo syn przebywał tam tej wiosny przez trzy miesiące i mówi, że piękne miejsce), ale jako pierwszy rezerwowy.
Grigor Dimitrow musi jawić się Hurkaczowi kimś identycznym jak Ostapienko Idze. Istna zmora. Od wczoraj są w tym zakresie z Igą na remis. Cztery mecze – cztery wtopy. Do tej pory w każdym ze spotkań w decydującym secie Hurkacz dobijał do tie-breaka. Wszystkie przegrywał, ale jednak. Tym razem mu Bułgar na to nie pozwolił. I nadzieje na dostanie się do finałowej ósemki sezonu poszły w las. Szkoda, bo to zawsze prestiż być w tym gronie. Z drugiej strony jakby to miało tak wyglądać jak w przypadku Sakkari czy Vondrousovej w Cancun (a byłyby duże szanse, że dokładnie tak), to może dobrze.
Ten ciągły wicher, te potężne deszcze, te podwórkowe korty i ta cała organizacja ze znakiem jakości WTA, powodują że (mimo żem mocno zaangażowany, choć tylko  kibic) podchodzę do tych zawodów z dużo większym dystansem niż, na przykład, do zeszłorocznych, gdzie porażkę z Sabalenką rozgryzałem długo (w samotności w dodatku) i nieszczęśliwie. Teraz nasza, tzn. kibiców, sytuacja jest dużo bardziej komfortowa. No bo jak wygra to wiadomo dlaczego, nie muszę chyba wykładać, a jak przegra, to przecież z powodu warunków i organizacji. :)
Ale Iga to wygra. A dlaczego, to już napisałem. Wiadomo:).

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Sport