Chwilowo oczywiście.
Notabene przydałby im się na tym stołku jakiś przyjazny nam człowiek, bo już dawno takiego na nim nie było.
Nie wiem jak tam u niego z obywatelstwem, ale jeśli na tym gruncie nie ma przeszkód formalnych, to wydaje się, że jego kandydatura na to stanowisko wcale nie jest ostatnią z ostatnich. A jak jeszcze Niemcy medal z najbliższych igrzysk przywiozą? Strach się bać:)
Dzisiaj w nocy niemieccy siatkarze przesądzili o tym że, po kilkunastu latach przerwy, na te igrzyska jadą. W stylu, który budzi respekt. Najpierw, i to na jej przecież terenie, ograli (za trzy punkty w dodatku) Brazylię, a teraz, też za trzy, urzędujących mistrzów świata i świeżo upieczonych wicemajstrów Europy. Łącznie wygrali wszystkie swoje spotkania, w każdym ugrywając punktowego maksa. Zostały im do końca kwalifikacji niby aż trzy mecze, ale nie ma opcji, żeby nie wygrali grupy. Grają już bowiem do końca tylko z samymi ogórkami. Bo tak w tym gronie (w grupie są jeszcze Iran i Kuba, z którymi Niemcy też już wygrali) należy odbierać Czechów i Ukraińców. O Katarczykach nie wspominając.
Robi więc ten Michał Winiarski w tych Niemczech niezłą robotę. Żeby nie napisać świetną. Jak większość zresztą naszych rodaków, którzy tam pracują (bez względu na to w jakim fachu). I tak sobie myślę. Nikola Grbic wiecznie naszym trenerem nie będzie. To znaczy ja mu życzę. Niech jest jak najdłużej. Na przykład do kolejnych igrzysk, czyli roku 2028. Ale potem będzie już stary i, siłą rzeczy, mniej wydolny i efektywny. A Winiarski jest 10 lat młodszy. W roku 2028 będzie i tak młodszy niż Grbić kiedy zaczynał w naszą kadrą. I kto wie, czy to nie będzie odpowiedni moment, żeby dokonać wymiany tych dwóch puzzli. Chyba, że Serbowi będzie wciąż szło jak z płatka i nie będzie się jeszcze czuł wypalony. To wtedy można się zastanowić, choć dobra świeża krew to, tak czy siak, zawsze jest atut. W każdej sytuacji.
Jedno jest pewne. Już teraz mamy poważnego, żeby nie napisać murowanego, kandydata do przejęcia sukcesji po Grbicu. No zrobić z takich siatkarskich drwali, jakimi są Niemcy, drużynę wygrywającą z najlepszymi, to się nawet Vitalowi nigdy nie udało. A Polak potrafił.
Już jestem ciekawy, choć wcale aż tak bardzo na ten moment (ze względu na świetną pracę Grbica) nie wyczekując, jak mu pójdzie z reprezentacją Polski. Bo jak tak jak Grbicowi, to może być wtedy pierwszym (zakładając, że go Niemcy tym prezydentem po igrzyskach zrobią), który może zostać najważniejszą osobą w obu państwach po jednej i drugiej stronie Odry. :) To by było!
A jakby nawet nie (skoro nawet Lewandowski nie może się przebić do pierwszej jedenastki wszech czasów Bayernu) i gdyby tylko u nas, po zakończeniu pracy trenera, na tytułowy urząd kandydował. Myślę, że z merytorycznego punktu widzenia mogło by to przejść. Nic gorszego jak Komorowski czy Wałęsa spotkać nas już, w wolnej Polsce, nie może. Przynajmniej będzie gość z jakimś autorytetem i umiejętnościami.
Dobra. Chyba ciut za wcześnie wsiadłem do wehikułu czasu. Lepiej szybko wysiądę i powiem tak. Niech doskonali umiejętności trenerskie, niech zdobywa olimpijskie srebro (najlepiej po porażce z Polską w finale) i niech dalej wytrwale pracuje na swoją, coraz mocniejszą, pozycję. I niech za kilka dobrych lat ta pozycja będzie tak zasadnie silna, że prezes Świderski (niech Bóg obdarzy go długoletnim dobrym zdrowiem) nie będzie miał żadnych wątpliwości, żeby powierzyć mu stery w kadrze.
A co do późniejszej ewentualnej prezydentury, to oczywiście żartowałem. Jakby kto nie był pewny.
Inne tematy w dziale Sport