Ja oczywiście nie jestem żadnym Edgarem Caycem ani, tym bardziej, Nostradamusem. Ale pobawić w jasnowidza się mogę. Tym bardziej, że po urlopie jestem w wyjątkowo dobrym nastroju. A skoro tak, to mogę pisać z przymrużeniem oka, niekoniecznie biorąc pełną odpowiedzialność za to, co napiszę.
No więc Iga wygra ten turniej z jednego powodu. Dzisiaj gra z Chinką Żeng. Grały dotąd ze sobą trzy razy. I trzykrotnie zwyciężyła Polka. Najpierw ponad rok temu w Paryżu, potem w San Diego, a ostatnio na wiosnę w Stuttgarcie. Ale to nie wszystko.
We wszystkich tych wypadkach NDN wygrywało później całe zawody. Wnioski nasuwają się same. Iga trafia w turnieju na Żeng? Z mniejszymi czy większymi kłopotami wygrywa spotkanie z Chinką, a potem, już tylko z mniejszymi, zwycięża w całym turnieju.
Losy zawodów w Ohio są przesądzone. Bardzo mi przykro, drogie rywalki NDN-u. Możecie pakować walizki.
Inne tematy w dziale Sport