HareM HareM
846
BLOG

Wimbledon. Przed półfinałem Sabalenka – Jabeur

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 62
To dziś rozstrzygnie się sprawa liderowania rankingowi WTA

Na początek, na wszelki wypadek, żeby uniknąć zbędnych dyskusji, zaznaczę.

Całym sercem będę kibicował za Arabką. I nie dlatego, że jest, wg mnie, znacznie sympatyczniejsza i że ją, oraz jej tenis, od Białorusinki i jej tenisa z kolei, dużo bardziej lubię i cenię, ale z przyczyny znacznie bardziej prozaicznej. Jeśli Tunezyjka by to spotkanie wygrała, to Iga pozostanie na czele listy rankingowej WTA. W przeciwnym wypadku Sabalenka ją z królewskiego stolca, brutalnie pisząc, zrzuci. To tyle co do moich przedmeczowych sympatii. Natomiast fakty są, jak następuje.

Zdecydowaną faworytką dzisiejszego półfinału jest pupilka Łukaszenki. Grały ze sobą dotąd 4 razy. Bilans wynosi 3:1 dla Białorusinki. To nie wszystko. Ostatni (i jedyny zresztą) raz Jabeur wygrała z Sabalenką ponad 3 lata temu. I to nie na żadnej trawie, ani nawet na hardzie, tylko na paryskiej cegle. 2:1 w setach. Potem były już tylko same porażki. Pierwsza w dwóch dość krótkich setach w styczniu 2021 na hardzie w trzeciej rundzie turnieju w Abu Dhabi. Pół roku później równie pewne zwycięstwo Sabalenki w ćwierćfinale Wimbledonu. Ostatnie starcie miało miejsce na koniec poprzedniego rokuw WTA Finals. Tam było już niemal na żyletki, bo w trzech setach, z tego te zwycięskie to najpierw tie-break, i to do pięciu, i na koniec 7:5 w secie trzecim, ale znów wygrała Białorusinka.

Ma więc Sabalenka niewątpliwie przewagę psychologiczną. Jest też na fali. Wie, że wszystko zależy od niej i że nic nie zależy od Światek. Wie, o co idzie gra. Wie, że jak wygra, to stanie się światową jedynką. To, w jej sytuacji i przy jej niezaspokojonych ambicjach, którym przykładnie daje wyraz co roku w swoich wypowiedziach w Stuttgarcie, może dać jej dodatkowego kopa.

Ale może ją też sparaliżować. Tak jak ją nagle sparaliżowało w trzecim secie półfinału w Paryżu. No i jest jeszcze odrodzona Ons. Jej wczorajsza, zakończona nokautem w trzecim secie, wygrana z Rybakiną, ten jakże udany rewanż za zeszłoroczny finał, mogą wyzwolić w Tunezyjce dodatkowe siły. Bo formę, jak wykazały starcia z Kvitovą i Kazaszką, niewątpliwie już odzyskała. I przekonanie, że znów może z każdym, może oprócz numerów 1 i 2, wygrywać. Pytanie czy sił i umiejętności jest już na tyle, by pokonać nabuzowaną siłą i wyjątkowo pozytywnymi emocjami oraz niemożliwymi wręcz do niedawna do wyobrażenia perspektywami, Białorusinkę.

Tak jak napisałem. Rozum wskazuje na Sabalenkę. Serce wiadomo. A jak się to skończy powinniśmy wiedzieć najpóźniej koło siódmej wieczorem. I to tylko wtedy, jeśli oba dzisiejsze kobiece półfinały będą równie zacięte jak ostatnie dwa mecze Igi. Niech sobie będą albo nie będą. Byle wygrała Jabeur.

Oczywiście w drugim półfinale niech wygra lepsza.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (62)

Inne tematy w dziale Sport