HareM HareM
777
BLOG

Królowa Paryża jest tylko jedna!

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Iga Świątek Super-Star!

Trzy tytuły w ciągu 4 edycji. Na wszelki wypadek sprawdziłem. W wieku XXI, w jednym turnieju Wielkiego Szlema, w Paryżu coś takiego udało się tylko Justine Henin, w Wimbledonie obu Williams, a w Nowym Jorku młodszej z nich. Zważywszy, że paryski turniej AD’20 miał miejsce w październiku, to Iga te ich wszystkie rekordy nie tylko wyrównała, ale i pobiła, bo potrzebowała na to trochę ponad 2,5 roku, a nie, tak jak one, trzech:).
Oczywiście o Nadalu w spódnicy jeszcze bym nie pisał. Zdecydowanie za wcześnie. Umówmy się, że wspomnę o tym po raz pierwszy przy okazji dziesiątej wygranej Polki w Paryżu. Albo nie. Wcześniej. Przy ósmej, bo to będzie, jak chodzi o kobiety i Roland Garros, rekord (najwięcej razy w jednym Szlemie wygrywała dotąd, w erze open, Navratilova – 9 Wimbledonów, a licząc wszystkie ery, Court – 11 zwycięstw w AO). Ale o tym, że trzy lata temu rozpoczęła się era białoczerwonoświątkowa (nie mylić z Zielonymi Świątkami), to już napiszę. Nie wiem oczywiście jak długo ta era potrwa, ale to w tej chwili ma znaczenie mniejsze. Ważniejsze jest to, że w jednym z najbardziej medialnych sportów na świecie (kto wie czy nie drugim w hierarchii, zaraz po kopanej), w jego żeńskiej odmianie, panuje, i to niepodzielnie, reprezentantka Polski.
Chyba jeszcze nigdy w historii polski sportowiec nie miał takiego znaczenia dla danej, bardzo ważnej, dyscypliny sportu, jak teraz dla tenisa ma Iga. Owszem. Przez małą chwilę w piłce, ale tylko klubowej, rządził Lewandowski. I to bardziej w naszych, niż we wszystkich, umysłach. Dawno temu w lekkiej atletyce Kirszenstein-Szewińska, choć jej przewagi nad rywalkami nie były chyba tak wyraźne, a porażki jednak, z tego co pamiętam, częstsze. Był Korzeniowski i był Małysz, ale oni reprezentowali dyscypliny i konkurencje, jak by to powiedzieć, mało medialne i rzadko uprawiane. W pływaniu przez parę lat na swoim dystansie dominowała Jędrzejczak, ale byli w tym czasie na świecie pływacy i pływaczki o znacznie większych osiągnięciach.
Iga Świątek ma w tej chwili 22 lata. I cztery tytuły wielkoszlemowe na koncie. Do szóstej zawodniczki w historii ery open, Moniki Seles, brakuje jej ledwie pięciu. Do piątej, Margaret Court, dwóch więcej. Potem jest już Wielka Czwórka (Williams, Graf, Evert, Navratilova, choć ta kolejność, kolejność wynikająca z ilości wygranych Wielkich Szlemów, jest, moim zdaniem, wyjątkowo na głowie postawiona, bo ja bym je ustawił tak: Graf, Navratilova, Evert, Williams). Żeby dojść Wielką Czwórkę Iga musiałaby, przede wszystkim, być zdrowa jak koń i mieć to szczęście, żeby omijały ją kontuzje. Mieć w sobie tyle samozaporcia, żeby przez lata nie chcieć się wyprząc z kieratu, w którym cały czas, chcąc nie chcąc, chodzi. Musiałaby się cały czas doskonalić, żeby jej jakieś nowe Gauff czy Andriejewy nie były w stanie podskoczyć. Pisząc o doskonaleniu nie mam na myśli tylko jej, ale i cały sztab. Przy czym taki Ryszczuk czy Abramowicz są w stanie iść do przodu. Wiktorowski, przy całym szacunku dla tego, co zrobił, za rok, najdalej dwa, zużyje się jak niegdyś Sierzputowski. Wiele rzeczy musi się jednym słowem złożyć na to, by nasze dobro narodowe (umówmy się, że od dzisiaj będę używał skrótu NDN) najpierw dobiło, a potem pewnie usadowiło się wśród najlepszych, tworząc z nimi historyczną TOP-FIVE ERY OPEN. Są na to duże szanse. Ale też bardzo daleka do tego droga. Przykład Nole Djokovica jednakże, chłopaka, dokładnie tak jak Iga, spoza kręgu Europy Zachodniej, świadczy jednakże o tym, że da się tego dokonać. Nawet mimo nieustannie pojawiających się przeciwności losu. Również ze strony tegoż Zachodu.
Życząc Idze, żeby za kilka lat to, o czym tu w tej chwili delikatnie i nieśmiało marzę, stało się faktem, cieszmy się na razie z tego, co już jest. A jest ogromnie wiele. Iga Świątek została dziś niekwestionowaną tenisową królową Paryża. I niech pozostanie nią do końca kariery. Z poszerzeniem królestwa na parę innych, równie istotnych na tenisowej mapie świata, miast których nazw, żeby nie być uznanym za takiego, co to każdemu musi jak krowie na rowie, nie wymienię.

PS
Przy czym co się nakląłem od połowy drugiego seta, to moje.
Ale się sobie wcale nie dziwię. Zamiast dwóch krótkich setów mieliśmy trzy długie. Z drżeniem serca do ostatnich sekund.
Pani Igo! Jak Pani traktuje swoich kibiców? :)

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Sport