W niedzielę startuje Roland Garros. W tym roku Polka, choć jest numerem jeden na świecie, nie robi za główną faworytkę turnieju. U różnych ekspertów bo, dziwnym trafem, u bukmacherów bije całą resztę na głowę. Średni kurs na Igę to 1,90, a następna, Białorusinka Sabalenka, typowana jest 7,00. Z czegoś się to brać musi.
Oczywiście bukmacherzy też się mylą. I to wcale nie tak rzadko. Ale w tym wypadku niemal całkowicie się z nimi zgadzam.
Już w Rzymie, w spotkaniu z Rybakiną, było widać, że Polka gra znacznie lepiej niż w kilku turniejach wcześniej. Choć w tychże oczywiście źle, jak to widzą ci, którym wiecznie mało, wcale nie grała. Grała całkiem dobrze. Przed meczem z Rosjanką, przepraszam: Kazaszką, można było mówić, że Iga wygląda dobrze dlatego, że rywalki takie sobie. O Rybakinie, ten sezon mam oczywiście na myśli, tak się powiedzieć zdecydowanie nie dało. Więcej. Moim zdaniem, mimo że w Rejsie jest „dopiero” druga, w tym sezonie gra, jak dotąd, najlepiej.
Ale w Rzymie najlepiej nie grała. Przegrała z Igą wyraźnie (choć może ciut za wysoko) pierwszego seta. Drugiego, mimo że strzelała asa za asem, wygrała naprawdę szczęśliwie. W trzecim, do momentu kontuzji Polki, każda wygrywała swoje, mimo ze Polka wyraźnie utykała. Na jakiej podstawie ktoś twierdzi, że to spotkanie wygrała zawodniczka lepsza – trudno mi dociec.
Czwartkowe losowanie mogło być, i to dla obu Polek, lepsze. Dziwnym trafem Iga znów ma w połówce dwie zawodniczki, z którymi gra się jej najgorzej. Rybakinę i Czeszkę Krejcikovą (potencjalnie trafia na nią już w rundzie czwartej). Do tego dochodzi trzecia runda z Bouzkovą która, jeśli jest w formie, też może być bardzo niebezpieczna. W ćwierćfinale nie widzę realnych zagrożeń, a półfinał będzie jak finał, no bo po drugiej stronie siatki Rybakina (chyba, że przegra po drodze Kvitovą, która ograła ją w Miami, bo na Finezyjkę w tym turnieju jakoś nie liczę). Tymczasem kogo ma do pokonania w swojej połówce Sabalenka? Słabnącą z turnieju na turniej Garcię i nie najlepszą ostatnio Pegulę. Sakkari poważnie pod uwagę nie biorę, tym bardziej nierównej, jak nasze drogi po zimie, Ostapienko. Jest tam jeszcze Muchova, jest Bencic, jest Samsonowa, ale czy któraś z nich jest w stanie zatrzymać maszynę z Białorusi? Szczerze im życzę, ale wątpię. W pierwszej rundzie Sabalenka gra z Kostjuk. I tu może być zarówno rower jak i bardzo wyrównany mecz nie wiadomo jak zakończony. Tak jak to było, na przykład, w meczu z Cirsteą w Miami. Pamiętam Ukrainkę z RG sprzed dwóch lat. Przegrała z Igą, ale łatwo wcale nie było. Nawet, można rzec, trudno. Białorusinka z Ukrainką grały dotąd raz, w zeszłym roku w Dubaju. Saba wyraźnie wygrała. Dlatego, mimo porażki w pierwszej rundzie w Rzymie, trudno nie stawiać jej w roli zdecydowanego faworyta tego spotkania. Podobnie zresztą jak w kilku następnych rundach, gdzie może trafić, co najwyżej, na Udvardy, Żang, Żeng albo Pliskovą, w ćwierćfinale Garcię, a w meczu o finał Pegulę. Jeśli te dwie ostatnie w ogóle tam dotrą. Jednym słowem autostrada. Co nie znaczy, że dojedzie nią do końca. Bo jak jej dolosują jakąś Andriejewą albo może Linette przypomni sobie jak grała cztery miesiące temu… No dobra, żartowałem.
Rybakina ma w tym sezonie niewątpliwie jedną cechę, która ją wyraźnie wyróżnia. Potrafi odwracać koleje poszczególnych gemów, a co za tym idzie setów i meczów. Nie wiem czy to tylko kwestia niebywałej psychiki czy czegoś jeszcze. W sytuacjach dla siebie, punktowo, trudnych często potrafi zagrać lepiej niż w innych. I pójść za ciosem. Pytanie jak ją z takiego rytmu wybić. Bo to jest, moim zdaniem, klucz do zwycięstwa. Żeby straciła pewność siebie którą, ze względu że jej w takich sytuacjach bardzo wiele wychodzi, ma coraz większą. W Rzymie Iga była na dobrej drodze by to zrobić. Ale w drugiej części drugiego seta zamiast wybić z rytmu Rosjankę, przez chwilowy brak koncentracji, wybiła z rytmu siebie. Gdyby nie to, byłoby po meczu, nie byłoby kontuzji, a dziś nie stawiałbym jej trzeciego triumfu we Francji nawet pod małym znakiem zapytania. A tak ten pytajnik, choć faktycznie bardzo mały, postawić muszę. W ramach asekuracji. Mimo, że jak napisałem w tytule, mocno w ten triumf wierzę. Tak samo jak wierzyłem przed US Open. I niech się to tak samo zakończy.
Inne tematy w dziale Sport