Dużo gorsze info jest takie, że odniosła kontuzję, która może nawet zablokować jej start w Paryżu
Że niby przesadzam? Że mecz nie był wygrany? Był.
Było pewne zwycięstwo (choć sam wynik może faktycznie nie odzwierciedlał zaciętości gry w tej partii i był nieco za wysoki) w pierwszym secie i 4:2 z przełamaniem w drugim. Później, też fakt, nastąpiły dwa gemy pod znakiem utraty koncentracji i precyzji, w wyniku czego zrobiło się 4:4, ale zaraz po tym Polka wygrała swoje dwa gemy serwisowe niczym Rosjanka w ich poprzednim spotkaniu, czyli do zera i do piętnastu, a przy obu gemach serwisowych rywalki było aż 5 break pointów, a czego przynajmniej dwa (w każdym gemie po jednym) z zepsuciem dość łatwej piłki kończącej. I Iga ich, mimo tego, nie skończyła. W konsekwencji nerwowy i pechowy tie-break, w którym nie dość, że nie miała szczęścia, to jeszcze, na skutek ogromnej ambicji i próby obrony piłki nie do obrony, nabawiła się kontuzji (najprawdopodobniej mocno naciągnięty mięsień, choć na początku trzymała się za kolano), która na półtora tygodnia przed rozpoczęciem Rolanda Garrosa za dobrze nie rokuje.
Sam mecz, jak dla mnie, stał na bardzo wysokim poziomie. Światek zagrała, moim zdaniem, najlepszy mecz w tym roku. Bardzo dobrze nastawił Igę do meczu trener. W końcu widać było, że Polka gra wreszcie z Rybakiną realizując jakieś przedmeczowe, i w dodatku sensowne, założenia. W poprzednich spotkaniach obu pań tego nie widziałem.
Szkoda tej porażki. Świątek zasłużyła w tym meczu na zwycięstwo. Ale przede wszystkim wielki żal, że skończyło się kontuzją. Niepotrzebną, bo gdyby nie kilka szkolnych błędów w ostatnich gemach serwisowych Rybakiny tuż przed tie-breakiem, do trzeciego seta by w ogóle nie doszło. Moim zdaniem, w sporej części, kamyczek do ogródka pani psycholog. Za często, mecze z najlepszymi z rywalek mam na myśli, ostatnio jest tak, że Iga gra w decydujących momentach nerwowo i nie wykorzystuje swoich sytuacyjnych przewag na korcie. I nie chodzi mi tylko o auty. Naliczyłem prawie z 10 sytuacji, kiedy mając dużą przewagę, Iga dokonywała złych wyborów jak chodzi o kierunek decydującego ataku i, mając zupełnie wolną dużą część kortu, uderzała tam, gdzie stała Rybakina. To się różnie kończyło, bo rywalka nie wszystko kontrowała skutecznie, ale straconych z tego tytułu punktów było za dużo.
Teraz trzeba życzyć Polce przede wszystkim tego, żeby kontuzja okazała się niegroźna i żeby w pełni sił mogła przystąpić do turnieju w Paryżu. Czekam na oficjalny komunikat. Na razie go nie ma. Co niczego dobrego nie wróży.
Na koniec o organizatorach. No żywy dramat. Żeby tak układać plan gier, żeby żeński numer jeden na świecie miał zawsze najgorszy plan, to tego jeszcze nie widziałem. Nie wiem czy to nie inspirowane przez WTA w ramach reperkusji za stanowisko Igi w sprawie Ukrainy czy, miejmy nadzieję, z innych powodów, ale fakty mówią same za siebie. Teorii spiskowych snuł nie będę. Napiszę tylko, że to bardzo nieładnie, chyba nie tylko z polskiego punktu widzenia, wygląda. Ciekawe czy by tak postąpili wobec Barty, Graf albo innej Osaki. Że o Williamsach w ogóle nie wspomnę.
Inne tematy w dziale Sport