Liderzy klasyfikacji się zaokrąglają! Ale nie z powodu nadmiernej ilości tłuszczu.
Pisane w trakcie Turnieju 4 Skoczni odcinki dotyczące skokowych statystyk, będą, siłą rzeczy, krótsze od pozostałych, ale to chyba dla każdego jest zrozumiałe.
Tak więc bez zbędnych wstępów:
1. 30. już podium Dawida Kubackiego w Pucharze Świata. Dzięki temu Polak wskoczył na pozycję 30. w tabeli pudli wszech czasów. Z 30-tki wypadł przez to najwybitniejszy Kanadyjczyk (choć imię i nazwisko na to nie wskazują) w historii skoków – Horst Bulau. Co do nowotarżanina, to on na najniższym odium wylądował w Oberstdorfie już po raz trzeci i jest to jego tutaj najlepszy wynik. Więc aż tak bardzo bym z powodu aktualnej straty do Graneruda nie płakał. Oprócz tego, że było okrągłe podium, to wypada też odnotować bardzo okrągłą, po tym konkursie, liczbę lądowań w czołowej 10-tce zawodów. Ma ich w tej chwili na liczniku 75.
2. Halvor Granerud zapunktował w czwartek w Pucharze Świata po raz setny. Ale jak zapunktował! Nie dość, że wyskakał 15. pucharowe „złoto” , to jeszcze zrobił to w stylu, którego nie powstydzili by się Adam Małysz sprzed lat 22., Kamil Stoch sprzed pięciu i Dawid Kubacki z tego sezonu. Został też Norweg 59. skoczkiem narciarskim, który w ciągu swojej kariery przekroczył próg 4000 zwykłych punktów. Jest nawet 58., bo od razu śmignął koło Takanobu Okabe i jest już przed Samurajem. Granerud jest ósmym Norwegiem, który poradził sobie z tą liczbą. Wcześniej zrobili to Ljoekelsoey, Bardal, Jacobsen, Tande, Forfang Młodszy, Romoeren i Johansson. Przez kilka lat, niczym wilk do jeża, próbował pokonać tę barierę Tom Hilde. Był blisko, ale ostatnich 5 lat jego kariery to ledwie (dla niego, bo dla niektórych to ogrom) 300 pkt. I skończyło się na 3949. Na razie daje to okrągłe, 60. miejsce w hierarchii wszech czasów. Ale za długo to on tej 60. pozycji okupował chyba nie będzie. 26-letni Lanisek ma bowiem w tej chwili niecałych 600 punktów mniej. Strata Fettnera jest o jeszcze kilkadziesiąt punktów mniejsza, ale Austriak, jak by nie patrzeć, stary bardzo jest. Na tyle, że różnie z tym wyprzedzeniem Hildego z jego strony może być.
3. Piotr Zyła jest po Oberstdorfie w top-30 klasycznych punkciarzy wszech czasów. Wyprzedził Eisenbichlera, który żeby na owrót się w tym elitarnym gronie znaleźć musiałby w Garmisch być drugi, a Polak nie mógłby być wyżej niż na 14. miejscu. Zważywszy, że dotąd Niemiec skakał w Ga-Pa bardzo dobrze, a Żyła jednak trochę gorzej, to teoretycznie jest to możliwe. W praktyce, jeśli brać od uwagę prezentowaną przez obu formę, dojdzie do tego tylko wtedy jeśli Polakowi powinie się noga, a podopiecznemu Horngachera sędziowie pozwolą na oszustwa. Co, jak wiemy, może mieć miejsce, bo Eisenbichler już parę razy dyskwalifikowany był. A wracając do Żyły. Polak, mimo że to już jego trzecie podium w sezonie (piąte w roku), to pobił swój pucharowy rekord tej zimy, ale i wyrównał rekord całego, 2022., roku. Notabene też z Oberstdorfu, tyle że z tamtejszego mamuta.
4. Do czołowej 55-tki tej samej klasyfikacji wszedł, po bardzo dobrym występie w Oberstdorfie, Andreas Wellinger. Przez niego już na zawsze zabrakło w tym gronie miejsca dla wieloletniego „przybocznego” Nykaenena, Jari Puikkonena. Zgłaszający aspiracje do walki o czołową 10-tkę generalki Niemiec po raz równo 40. zakończył zawody w najlepszej szóstce. To było jego 195. spotkanie z PŚ.
5. I jeszcze raz ranking klasycznych punkciarzy. W top-85 znalazł się po czwartku Manuel Fettner. Ma teraz tyle samo punktów, co dwaj Niemcy Duffner i Neumayer (517), ale od tego drugiego jest lepszy ilością najniższych podiów (najwyższych i drugich mają po tyle samo), co powoduje, że sympatyczny skądinąd Niemiec (jest to jednak pewna rzadkość), opuścił szeregi najlepszych 85-ciu skoczków tego zestawienia. Austriacki weteran po raz 125. ukończył w czwartek pucharowe zawody w czołowej 20-tce.
6. 175. konkurs w karierze i 145. punktowanie. Na pierwszy rzut oka powinno się to uczcić nie co bardziej niż zrobił to w Oberstdorfie Daniel Andre Tande. Na drugi już nie. Norweg na tej skoczni był prawie zawsze bardzo, ale to bardzo, przeciętny.
7. Philipp Raimund jest najnowszym nabytkiem skokowego klubu punkciarzy klasycznych. Dziewicze dwa punkty wywalczył był właśnie wczoraj na SchattenbergSchanze. Jeśli dobrze liczę to rzeczony klub liczy sobie 657. członków. W tym 91. Niemców. Z tym, że od ponad 60. z nich wyżej w tabeli stoi nasz Stefan Hula. Zdziwko, co? A nie owinno. W końcu Stefek wyskakał (dotąd) 118 klasycznych punktów. Niby mało, a okazuje się, ze tak wiele. No bo starcza na pozycję nr 201. A jakby się uprzeć i zrobić w jego stronę ukłon, to na nr 200 ex aequo. Przy czym o Stefku w tym odcinku, dla jego dobra, więcej nie będzie.
8. Jan Habdas. Zaliczył w Oberstdorfie 5. kontakt z PŚ. Tyle. Miejmy nadzieję, że więcej dobrego będzie można o nim napisać już w niedzielę.
9. 260. pucharowe podejście Bułgara Zograwskiego. Już uzbierał w sezonie więcej punktów niż przez całą poprzednią zimę. Trener Sobczyk niczym uzdrowiciel. Taaa… Ja się śmieję, a ciekawe co powiem, jak się na koniec marca okaże, że „Łysy” zrobił pucharową życiówkę.
10. Stefan Kraft przestał być trzecim, a stał się po tych zawodach drugim najlepszym zwykłym punkciarzem w historii austriackich skoków. W Oberstdorfie poległ Thomas Morgenstern. Teraz przed niespełna 30-letnim (urodziny ma w maju) Austriakiem już tylko Schlierenzauer. Dzieli ich niemal równy tysiąc punktów. Z naprawdę niewielkim ogonkiem rzędu niecałych 30. oczek. Piąta lokata Krafta to już 165. raz, kiedy kończy zawody w czołowej 10-tce.
11. Niemiec Karl Geiger jest 30. skoczkiem w historii, który przekroczył barierę 6000 pkt w karierze. W swoim kraju Geiger jest szósty. Przed nim Weissflog, Schmitt, Freund, Dieter Thoma i Hannawald. Tych dwóch ostatnich skoczek z Oberstdorfu połknie, z ogromnym prawdopodobieństwem, jeszcze w tym sezonie. A jak mu zacznie naprawdę dobrze iść, to może i do MŚ. Tymczasem Bawarczyk po raz 90. finiszował w czołowej 10-tce konkursu. Po raz 55. był w czołowej szóstce zawodów.
12. Geiger 6000, a Michael Hayboeck, jako 34. w historii, wywalczył już więcej niż 5500 oczek.
13. Kolejny z Austriaków, Jan Hoerl, po inauguracyjnym konkursie T4S wskoczył do top-160 zwykłego punktowego rankingu wszech czasów. Tym samym pozbawił tego splendoru najstarszego z braci Hautamaeki. Czas tak szybko leci, ze pewnie niewielu pamięta jeszcze kto to w ogóle był. Tym bardziej, że do młodszego brata trochę mu brakowało. Choć trenerzy pono mówili, że zdolniejszy. To prawie tak jak z Kotami. Jeden był zdolniejszy, a drugi natrzaskał prawie 2476 punktów. O 2476 więcej od brata. Przy czym u Finów te proporcje były jednak inne. Dokładnie to 7776:1139. Jeszcze może to. Hoerl już po raz 35. zakończył pucharowe zawody w czołowej 20-tce. Po raz 20. była to obecność w drugiej 10-tce.
14. To teraz o Słoweńcu Lovro Kosie, który w czwartek był niespodziewanie najlepszym ze Słoweńców. Został 257. skoczkiem, który ma na liczniku więcej niż 500 pucharowych oczek. Kilkunastu zawodników z tego grona od razu zresztą przeskoczył. Ponieważ pisanie o tym, że na samym końcu tego zestawu skoczków z dorobkiem większym lub równym tej wartości jest Jan Ziobro byłoby z mojej strony tym samym co nawiązywanie z każdym pojawieniem się na belce Dymitrija Wasiliewa przez Włodzimierza Szaranowicza do tego, że prowadził on po pierwszej serii na igrzyskach w Turynie, więc sobie daruję. To trzeci, ex aequo, najlepszy wynik Kosa w karierze. Widać, że lubi Schattenberg Schanze, bo rok temu był tam jeszcze pozycję wyżej. I uwaga! Najlepiej w karierze skakał trzy dni później na OlimpiaSchanze. Stanął na podium.
15. Timi Zajc nie zaliczył w Szwabii jakiegoś spektakularnego występu, ale przynajmniej się zaokrąglił. W obszarze punktowań konkretnie. Ma ich po czwartkowych zawodach równe 90.
16. Mała zadyszka Anze Laniska. Fajnie brzmi jak się skojarzy, że zajął w konkursie 10. miejsce, a 9. lokatę wielkiego mistrza Kamila Stocha uznajemy na tę chwilę za sukces. Ale takie są konsekwencje bycia faworytem. Ktoś mu kazał, Laniskowi znaczy, w pierwszym miesiącu rywalizacji trzy razy wygrać konkurs? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!
17. Wreszcie jakieś miłe dla oka liczby u Kamila Stocha. W 415. pucharowym podejściu Polak po raz 190. Wyskakał sobie miejsce w najlepszej 10-tce konkursu.
18. Do zbioru tych, których dotychczasowy dorobek punktowy w PŚ sięga 450. punktów dołączył w Oberstdorfie Daniel Tschofenig. Jest w tej chwili 270. skoczkiem, który potrafił to zrobić.
19. Jak tak wszystkich wywołuję do tablicy to wspomnę też o Pawle Wąsku. Tego, ze w hierarchii najlepszych punkciarzy wylądował po czwartku na okrągłym, 365., miejscu w tabeli wszech czasów, aż tak bardzo bym może nie nagłaśniał i poczekał do bardziej okazałej okrągłości. Ale jako że wyprzedził w czwartek ikonę polskich skoków, aktualnego trenera bazowego polskiej kadry, Miętusa Krzysztofa, to tego już przemilczeć nie można. Bardziej historyczne byłoby tylko wyprzedzenie Kruczka Łukasza, trenera niebazowego. Ale to akurat zrobił Wąsek ponad dwa lata temu. Prawie jako junior jeszcze. A poważnie. Wyprzedzenie Miętusa dało Wąskowi awans na 17. pozycję wśród najlepszych punkciarzy w całej historii polskiej reprezentacji. Z czynnych skoczków do Zniszczoła brakuje mu niecałe 40 oczek, potem do Murańki ponad drugie tyle, ile ma teraz łącznie. Do roboty, Młody. Bo skończysz jak ci dwaj. Żeby nie było tak groźnie to jako ciekawostkę dodam, że zdobycz z Oberstdorfu to były dziewicze punkty Wąska w Turnieju 4 Skoczni. Startował w nim w roku ubiegłym, ale lepiej o tym, sądząc po efektach, przy nim nie wspominać chyba. Mimo, że wygląda na stoika.
20. Pech, o czym wspominałem już wczoraj, Amerykanina Deckera Deana. Przed skokami ostatniej pary był piątym lucky looserem. W przedostatniej parze przeskoczył go Zograwski. Ale nie dlatego, że miał dużo większe umiejętności, tylko dlatego, że miał akurat bardzo sprzyjający, w porównaniu z innymi, wiatr. W drugiej serii Bułgar udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że awans do finału zawdzięczał tylko i wyłącznie szczęściu. I tak Dean musiał się obejść smakiem.
21. Na przeciwnym biegunie nastrojów drugi z Amerykanów, 18-letni Erik Belshaw. Drugi weekend w Pucharze i drugie punkty. Widzieliśmy oczywiście wiele bardziej spektakularnych debiutów w PŚ. Ale żeby Amerykanin i to w XXI wieku? Może Alborn, ale zaraz mu przeszło.
22. Tragiczny początek Turnieju w wykonaniu Finów. Praktycznie nawiązanie do kilkuletniej beznadziei panującej w fińskich skokach do dwóch lat wstecz. Żadnego punktu w tym dwóch skoczków odpada w zupełnie niewymagających kwalifikacjach. Nawet statystycznie nie przyrobili. Może Aalto, który po raz 55. nie wszedł w konkursie do serii finałowej. No i Nousiainen, który zrównał liczbę nieprzebrniętych kwalifikacji z liczbą konkursów, w których brał udział (po 37).
23. Występ Rioju Kobajasziego, powiedzmy, jak na niego, to taki sobie. Za to od okrągłości aż się roi. Po kolei. 150 konkurs w karierze. 125 punktowanie. 25 raz kiedy kończy konkurs w drugiej 10-tce. Z tych 125. punktowań to był 105. najlepszy wynik w karierze. Jednym słowem za dużo jubileuszy jak na taki efekt. No ale gdyby był inny, toby ich nie było.
24. W swoim dwusetnym pucharowym podejściu Kobajaszi Starszy, oprócz tego, że wypadł jak przez okno, to jednak poniósł spore zasługi dla naszego kraju. Uchronił Hulę i Habdasa przed zajęciem ostatnich miejsc w konkursie. Polak, Szogun. Dwa bratanki.
25. 30. pucharowe podejście Daniła Wasiliewsa i 20. nieprzebrnięte kwalifikacje. Nieźle, ale znam lepszych magów.
26. Taki Sabidżan M. na przykład. Dla znajomych Muminow. Dokonał wczoraj niemożliwego. Po raz 21. w Turnieju Skoczni brał udział w kwalifikacjach do konkursu w Oberstdorfie. I po raz 21. ich nie przeszedł! To się nazywa prawdziwe, nie kwestionowane, oczko! Rekord świata. Tym bardziej, że tych konkursów, do których się w ramach T4S przymierzał, było oficjalnie tylko 20. Dla tego, kto w komentarzu wyjaśni ten fenomen, przewidziałem nagrodę specjalną. Kasetę ze wszystkimi skokami Kazacha. (Żartuję. Kto by to zdzierżył?)
27. W swoim 215. pucharowym podejściu i 205. pucharowym konkursie Markus Eisenbichler po raz pierwszy w sezonie nie zdobył punktów.
28. Constantin Schmid nie lubi skoczni w Oberstdorfie i to było widać. Tym razem jednak przynajmniej zdobył punkty. Po raz 35. ukończył konkurs w trzeciej 10-tce. Zaliczył też przy okazji 115. zawody główne w karierze.
Inne tematy w dziale Sport