Proszę Państwa!
Dawid Kubacki doszedł do poziomu Adama Małysza z sezonu 2000/01. Skąd to wiem? No bo przecież, przynajmniej na razie, nie z liczby trofeów, jakie obaj uzyskali w swoich najlepszych sezonach. Czyli Adam we wspomnianym, a Dawid w tym, który niedawno się zaczął i zakończy jego wielkimi wygranymi na wielu frontach (choć to w tej chwili założenie z lekka ryzykowne, choć pewnie duża część buków już się pod tym podpisuje).
Oczywiście, że nie stąd. Wiem to z zawodu, jaki w ten weekend Polak sprawił niektórym kibicom wygrywając tylko raz, a drugi raz będąc „dopiero” drugim. Pamiętam takie właśnie sytuacje sprzed lat dwudziestu dwóch. Polak zdobył w Lahti złoto i srebro, a niejaki Wałkuski albo może Wał Kuśki (jeśli tak, to piękny pleonazm wychodzi), redaktor w każdym razie, po srebrze tak strasznie się z tego naigrywał, że Adam, wtedy prosty góral z Wisły, powiedział mu (w skrócie i tak mniej więcej), ze jest „gupi”. Dopiero się wtedy burak zamknął. Jeszcze parę razy w roku 2001 (np. w lutym w Willingen, w grudniu Titisee) Wiślak raz wygrywał i raz był drugi i za każdym razem wszyscy krzywili z niedosytu gęby. Ponieważ teraz też tak z niektórymi było, to wnoszę jak w sentencji.
A teraz już statystyki.
1. Piątkowy zwycięzca, Słoweniec Lanisek, jest już 60-tym najlepszym skokowym pudlem w historii. W piątek wyprzedził właśnie Johanssona. Mieli po 3 wygrane i po 16 podiów, ale Słoweniec więcej razy stał na drugim stopniu podium. Jego „medalowy” bilans to 3-9-4, a Norwega 3-4-9. Na 10. skoczków, którzy wygrali w życiu trzy konkursy PŚ, Słoweniec ma trzeci najlepszy bilans pudeł. Co ciekawe cztery pierwsze miejsca wśród tej 10-tki zajmowali skoczkowie czynni. Przed Słoweńcem tylko dwaj Niemcy. Wellinger (3-14-8) i Eisenbichler (3-12-12). Ostatnią pozycję wśród tej 10-tki zajmuje polski medalista MŚwL Piotr Fijas (3-1-6). No to dalej o Lanisku w kontekście piątku. W klasycznym rankingu punktowym wkroczył z przytupem do top-70. Wyprzedził za jednym szlagiem (konkursem) pięciu skoczków, w tym o punkt Mijahirę i Sakalę. Sakalę seniora, oczywiście. W niedzielę Słoweniec sprawił, że w tabeli najwybitniejszych pudli jest już przed Johanssonem nie tylko z tego powodu, że więcej razy stał na drugim stopniu podium. Przy okazji po raz 45. zmieścił się w czołowej 10-tce zawodów, a po raz 175. Uczestniczył w zawodach PŚ.
2. Krajan Laniska, Jelar, zapunktował w niedzielę w PŚ po raz, równo, 50.
3. Nie wiem jak to się stało, ale będący podobno bez formy Karl Geiger wylądował w piątek na podium. Tak czy inaczej. To było jego 175. punktowanie. W niedzielę Geiger zwyżkę formy potwierdził. Albo to, że Horngacher postanowił, że Niemcy, z braku innych możliwości, będą grać w tym sezonie tak uczciwie jak na igrzyskach. Zobaczy się w praniu. W niedzielę Geiger wziął udział w zawodach głównych ucharu po raz 210.
4. Sobotni „brąz” Geigera oznacza, że w drużynowym wyścigu na liczbę wywalczonych podiów Niemcy zbliżyli się do Norwegów na 10 pudeł (457:467). W liczbie zwycięstw z kolei lepsi, o równe 20 wygranych, są nasi zachodni sąsiedzi (158:138). My, jako że Kubacki i Lanisek wyszki w Neustadt na remis, utrzymaliśmy dotychczasową przewagę, również 20 podiów, nad Słowencami (242:222).
5. Nasz Wąsek dogonił w piątek, pod względem ilości zdobytych dotąd w całej karierze pucharowych punktów, Marcina Bachledę. Dogonił, ale był wyżej w rankingu, bo „Diabłowi” nigdy nie udało się ukończyć zawodów w czołowej 10-tce, a młody był przecież w poprzednim sezonie w jednym z konkursów w Rosji szósty. Co zresztą w tej chwili nie ma znaczenia, bo Wąsek w niedzielę pobił swój rekord sezonu, jednocześnie zarobił wiceżyciówkę, a ponadto dołączył do tych, którzy w dotychczasowej karierze mają już na koncie przynajmniej 200 pucharowych oczek. Takich gości przewinęło się dotąd przez Puchar Świata dokładnie 381. Jak gdyby przy okazji Polak, wyrastający na czwartego do brydża, dogonił też Zniszczoła w rankingu najlepszych klasycznych punkciarzy. Obaj, na razie, z dość mizernym dorobkiem 20. oczek, zajmują 419. i 420. miejsce w stadzie. Wąsek zdobył w tym sezonie więcej zwykłych punktów niż w jakimkolwiek innym wcześniej. Mimo, że sezon praktycznie się dopiero zaczyna.
6. Nico Kytoesaho zdobył w piątek parę punktów, dzięki czemu przekroczył barierę stu punktów zdobytych przez całą karierę. Wszedł przez to do czołowej pięćsetki wszech czasów (jest aktualnie 495.). W Finlandii taki wynik specjalnego szału raczej nie budzi, bo aż 20. ich skoczków wywalczyło w karierze tysiąc albo więcej punktów. Pięćset punktów osiągnęło w całej karierze 30. Finów, dwieście – czterdziestu (w tym, na ostatnim miejscu, Kojonkoski), a rzeczone sto równo pięćdziesięciu. I zachwiał tą ostatnią okrągłością w piątek właśnie rzeczony Kytoesaho. I diabli ją wzięli. A Fin, przy okazji, wyprzedził w przedmiotowej klasyfikacji swojego ojca Pasi, którego dorobek punktowy zamknął się liczbą 99. W niedzielę, zachłyśnięty pewnie tym sukcesem, po raz 40. nie zdobył punktów w konkursie. Mierząc się z Pucharem po raz 70. zresztą.
7. Rodak Fina, Antti Aalto, zaliczył dla odmiany w niedzielę swoje 50. punktowanie w karierze.
8. Piątek był podwójnie jubileuszowy dla Fettnera. Nie dość, że po raz dwusetny zdobył pucharowe punkty, to jeszcze po raz 40. zakończył zmagania na miejscu w czołowej 10-tce. W niedzielę jego występ już tak dobry nie był, ale statystycznie też skończyło się bardzo okrągło. 320 pucharowych podejść i 290 pucharowych konkursów.
9. Lider Austriaków, Kraft, w pierwszym dniu weekendu też obchodził dwa jubileusze. Po raz 235. zapunktował i po raz 10. wylądował w zawodach na miejscu ósmym. Kraft przekroczył w piątek barierę 2500 pkt klasycznych. Jest ósmym skoczkiem w historii, któremu udało się tego dokonać. W niedzielę już po raz 85. Stanął na pucharowym podium. Rekord Ahonena na razie nie zagrożony, ale w szerszej perspektywie Fin już dzisiaj powinien czuć się lekko zaniepokojony.
10. Dużo mniej zadowoloną minę od swoich kolegów miał po piątkowej rywalizacji Aschenwald. Nie ma się co dziwić. Po raz 30. w karierze nie wszedł do rundy finałowej. Przy czym w tym sezonie po raz pierwszy. Niewiele, ale jednak poprawił sobie Austriak humor w niedzielę. Zdobyte punkty pozwoliły mu przekroczyć próg 1500 pkt w karierze. W tym momencie o 2 oczka.
11. Ze świetnej strony pokazał się w Neustadt Michael Hyboeck, który w piątek, pierwszy raz od dwóch lat, otarł się o podium. Przy czym statystycznie szału nie było. W niedzielę wziął udział w swoim 245. konkursie w I-ligowym życiu.
12. Inny z Austriaków, Mueller, startował w piątek w Pucharze dopiero po raz trzeci w życiu, ale cieszyć mógł się też za trzech. Mało który skoczek miał po trzech pierwszych kontaktach z Pucharem zaliczone trzy punktowania. Do tych nielicznych należy właśnie skoczek z Klagenfurtu, który do zeszłosezonowych dwóch punktowań w Willingen, w Neustadt dołożył trzecie. W niedzielę sobie te statystyki ewidentnie popsuł, ale z pewnością mamy do czynienia z kolejnym austriackim talentem
13. Dalej o Austriakach i dalej o piątku. Tschofenig zaliczył w tym dniu 30. zawody główne w karierze i 10. raz, kiedy skończył je w trzeciej 10-tce. Wynik z niedzieli do CV nie koniecznie musi wstawiać.
14. Już po raz 40. oblał w piątek kwalifikacje Amerykanin Larson. Wziąwszy pod uwagę jego wiek (ma niecałe 24 lata) może w tym obszarze być na koniec kariery w ścisłej czołówce. Albo i gorzej. W niedzielę miał 55. kontakt z Pucharem. Równie udany jak piątkowy.
15. Jubileusz, dość smutny, dopadł w piątek Estończyka Maltseva. Po raz 25. w karierze nie wszedł do konkursu. W niedzielę dołożył do pieca również odpadając w kwalifikacjach. Już po raz piąty w sezonie.
16. Po raz 30. nie wszedł w piątek do serii finałowej konkursu Fin Nousiainen. W zeszłym sezonie wydawało się, że po latach pałętania siew ogonie stawki wreszcie się odblokował. Po pięciu pierwszych startach w tym sezonie pozostawał jednak wciąż bez punktów. I po szóstym, niedzielnym konkursie, pozostaje nadal.
17. Radek Rydl z Czech po raz piąty podchodził w niedzielę do Pucharu i po raz piąty nie przeszedł kwalifikacji. Tym razem zrobił coś więcej niż zwykle. Został zdyskwalifikowany.
18. Andreas Wellinger w Neustadt nie zachwycił, natomiast w dwóch obszarach się w niedzielę zaokrąglił. Zanotował 145. konkurs w karierze i 25. bytność w trzeciej 10-tce.
19. Pierwsze punkty w sezonie Kanadyjczyka Boyda-Clowesa. I 55. punktowanie zarazem.
20. Już po raz piąty, na sześć konkursów w których do tego czasu brał udział, Japończyk Nikaido nie zdobył w piątkowym konkursie PŚ żadnych punktów. W niedzielę jeszcze pogorszył bilans. A jeszcze w Wiśle wydawało się, że jak nie Rioju, to przynajmniej nowy Dżunsziro nam rośnie. Ale oni, szczególnie ten drugi, wiele lepiej nie zaczynali.
21. Inny Samuraj, Nakamura, wyrównał w piątek bilans konkursów w których punktował i nie punktował. Po piątku było 49:49. Od niedzieli, po raz pierwszy w jego pucharowym życiu, ten bilans jest dla Japończyka korzystny. No i ma baaardzo okrągłą liczbę punktowań na koncie.
22. Starszy z Kobajaszich po raz 70. nie wszedł w niedzielę do drugiej serii konkursowej.
23. Po raz 30. lądował w piątek w trzeciej konkursowej 10-tce Niemiec Eisenbichler. Na żadnej z lokat w trzeciej 10-tce nie plasował się więcej niż 4-krotnie. Ale po te 4 razy to kończył na aż pięciu. Były to miejsca 21 (już licząc z piątkiem), 22, 26, 28 i 30. W niedzielę Niemiec zanotował najlepszy wynik w sezonie. Na miejscu 9. bywał dotąd, z lokat zajmowanych w czołowej 10-tce, najrzadziej. Oprócz pierwszego, rzecz jasna, bo on nie za bardzo lubi wygrywać.
24. Piątek był również jubileuszowy dla Norwega Forfanga. I to podwójnie. Raz, że wziął udział w swoim 185. konkursie w karierze, a dwa, że po raz 140. zmieścił się w czołowej 20-tce zawodów. Wiking został po piątkowych zawodach 45. najlepszym punkciarzem w historii. Wyprzedził gwiazdę kilku pierwszych edycji Pucharu, Armina Koglera. Na razie o trzy oczka (4782:4879). Po niedzieli o 11. Tyle, że Norweg wyskakał to, klicząc już z niedzielą, w 193. pucharowych podejściach (co daje, notabene, całkiem niezłą średnią) a Austriakowi wystarczyło do tego takich podejść 111.
25. Zawody w Neustadt nie były specjalnie udane dla Daniela Tande. Jedyne co zaokrąglił, to liczbę miejsc w zawodach w trzeciej 10-tce. Ma ich teraz na liczniku okrągłe 20.
26. Po raz 10. w karierze inny Norweg, Johansson, zajął w pierwszym dniu weekendu w Neustadt 13. miejsce w konkursie. I po raz 55. załapał się do drugiej 10-tki zawodów. Za to w niedzielę wszedł do top-50 klasycznej klasyfikacji punktowej wszech czasów. Zrobił to kosztem Słoweńca Ulagi. Przy okazji Wiking pobił swój rekord sezonu i po raz pierwszy tej zimy ukończył zawody w czołowej dysze. Było to również jego 145. punkty w karierze. Uzyskał je w 170. konkursach.
27. Do okrągłych pięciu wzrosła po piątku liczba konkursów, w których punktował jeszcze inny Wiking, Heggli. To jego drugi najlepszy wynik w karierze. Tylko raz, w zeszłym roku na mamucie w Oberstdorfie, spisał się lepiej. W niedzielę Norweg swojego dorobku nie poprawił, za to dobił do 10. kontaktów z Pucharem.
28. Dwieście czterdzieste piąte punkty zdobył w piątek, w swoim trzysta piętnastym I-ligowym konkursie Piotr Żyła. Polak jest w tym sezonie niesamowicie regularny. W niedzielę, po raz szósty z rzędu wyskakał miejsce w czołowej ósemce zawodów. Tym razem, po raz 10-ty w karierze, był czwarty. Z lokat w czołowej 10-tce mniej niż 10 razy był tylko na miejscach pierwszym i drugim. A we wspomnianej czołowej ósemce żyła znalazł się w niedzielę po raz 70.
29. Doczekał się wreszcie punktów w tym sezonie Aleksander Zniszczoł. Szczęśliwych i tylko dwóch, ale ważne, że są. Może się wreszcie przełamie. To było jego 30. punktowanie w karierze. W niedzielę przełamać się nie mógł, bo go Sedlak puścił na stracenie. Wyszło, że raz pod wozem, raz na.
30. Jakub Wolny pierwszych punktów w sezonie się w piątek nie doczekał. Doczekał się natomiast równo 60. pucharowego podejścia, po którym nie zmienił się jego dorobek. Składa się na to 47 bezpunktowych konkursów i 13 nieprzebrniętych kwalifikacji. Aha. Piątkowe 35. miejsce Polaka to, póki co, jego rekord sezonu. W niedzielę punktów też nie było i dlatego bilans punktowanych i niepunktowanych podejść Polaka do Pucharu się wyrównał. 61:61
31. Kolejny, czwarty z rzędu już, bardzo słaby występ Tomasza Pilcha. Piątkowa kompromitacja (nazywajmy rzeczy po imieniu) to był jego 15. konkurs w karierze i 20. pucharowe podejście. Uczcił to pokonaniem Sabidżana Muminowa. Można? Można! W niedzielę był w konkursie ostatni. Już wiemy, że w nagrodę za dobre występy w Niemczech, Pilch jedzie z resztą ekipy do Szwajcarii. Rośnie nam drugi Tonio Tajner. Niech żyje kolesiostwo i nepotyzm!
32. Kamil Stoch. Cóż. W piątek zaliczył 390. konkurs w I-ligowej karierze. I o piątku tyle. Za to w niedzielę miał dużo większe powody do radości. Po pierwsze został czwartym najlepszym zwykłym punkciarzem w historii (klasycznym był już od zeszłego sezonu). Wyprzedził wreszcie Simona Ammanna. Do trzeciego Małysza traci na dzisiaj 286 punktów. Po drugie po raz pierwszy w sezonie wylądował w konkursie w czołowej 10-tce. Było to jednocześnie dla niego już 330. punktowanie w karierze. Z czynnych skoczków więcej razy punkty zdobywali tylko Kasai i Ammann.
33. Dla Dawida Kubackiego piątkowe zawody to był 280. kontakt z pucharem Świata. W niedzielę, odnosząc kolejne zwycięstwo w sezonie, ale pierwsze lądując na śniegu, jako 44. skoczek w historii oraz 4. z Polaków (oczywiście po Małyszu, Stochu i Żyle), przekroczył barierę tysiąca klasycznych punktów w karierze. Ale jest już 43., bo śmignął ino koło Ito i tyle go Japończyk widział. Smutne jest tylko to, że na piątego Polaka z tysiącem klasycznych punktów przyjdzie nam czekać kto wie ile czasu. I czy się w ogóle doczekamy. Kolejna bariera jaką Polak przekroczył w miniony weekend to 5000 zwykłych punktów. Ma ich dokładnie 5068 i wskoczył do top-40 tego rankingu, wyrzucając z niej Koudelkę, który jest ostatnim skoczkiem z dorobkiem przekraczającym rzeczone 5000 oczek. Z okrągłości, to lider generalki PŚ zaliczył w niedzielę jeszcze dwie. Po raz 45. skończył zawody w najlepszej 10-tce i o raz 85. zdobył pucharowe punkty.
34. Do najlepszej 60-tki zwykłej punktowej klasyfikacji wszech czasów po niedzielnym konkursie awansował Halvor Granerud. Ale najbardziej zadowolony, mimo zajęcia dwukrotnie piątej pozycji, po minionym weekendzie chyba nie jest. Po pierwszych seriach zanosiło się w obu przypadkach na znacznie wyższe lokaty. W czołowej 5-tce zawodów znalazł się Granerud w niedzielę już po raz 40. w karierze.
35. W Neustadt same okrągłości u Rumuna Caciny. Najpierw, w piątek, 5. oblane eliminacje w sezonie, a potem w niedzielę, 25. ogółem w karierze.
36. W piątek piąty konkurs Włocha Insama w sezonie i piąty raz bez punktów. Tyle że, wątpliwa satysfakcja, rekord sezonu. Były to jednocześnie jego 50. zawody główne w karierze. W niedzielę Włoch rekord sezonu jeszcze poprawił, ale punktów dalej nie ma.
37. W piątek po raz 10. zetknął się z Pucharem Świata inny z Włochów, najmłodszy z klanu Ceconów. Efekt zbliżony do tegorocznego Insama. 10. raz bez punktów. Przy czym on pobił nie tylko rekord sezonu, ale nawet całej kariery. A mówią, że nie można się cieszyć z miejsca w piątej 10-tce stawki. W niedzielę Włoch zaokrąglił liczbę pierwszoligowych konkursów do pięciu. Oczywiście ten niedzielny, jak wszystkie poprzednie, skończył się na serii pierwszej.
38. Zakrawające na jubileuszowe, bo trzecie, punkty Turka Ipcioglu w karierze. No i zdecydowanie poprawiona życiówka. Tak było w piątek. W niedzielę wrócił do tureckich standardów. Czyli braku punktów. Zaliczył przy okazji 35. kontakt z Pucharem.
39. W piątek miał miejsce dwusetny w karierze Szwajcara Deschwandena konkurs PŚ. Helwet niby go uczcił, bo to pierwsze punkty w sezonie itp, itd., ale znałem już celebrę takich faktów robioną z większą pompą.
40. Lovro Kosowi ze Słowenii piątek za dobrze też się nie będzie kojarzył. W 35. konkursie w karierze po raz 10. nie zdobył żadnych punktów.
41. W niedzielę świętował Peter Prevc, który dzięki 14. lokacie w konkursie wyprzedził w zwykłym punktowym rankingu wszech czasów Andreasa Goldbergera i awansował na pozycję nr 9. Żeby być jeszcze pozycję wyżej potrzebowałby na ten moment ponad tysiąc punktów. To może jednak, i to jak dobrze pójdzie, w przyszłym sezonie? A niedzielne zawody były już 305. kontaktem Prevca z Pucharem.
42. Niedzielne kwalifikacje to było 25. pucharowe podejście Jewgiena Marusiaka. Pisanie o efektach sobie daruję.
43. Prezentujący poziom zbliżony do Ukraińca Turek Cintimar, obchodził w niedzielę identyczny jubileusz. Tyle, że w kategorii „oblane kwalifikacje”.
c.d.n. po Engelbergu
Inne tematy w dziale Sport