No. Wczoraj w Neustadt wreszcie było tak, jak rzeczywiście jest.
Na skoczni był naturalny śnieg (w piątek i sobotę to nawet padał), w mieście gdzie rozgrywany był konkurs, panowała zima, a kolejność w zawodach była zgodna z aktualną formą. Wyniki odzwierciedlały rzeczywistą hierarchię. Może nie całą, bo paru zawodników, w tym nasz Zniszczoł, zostało przez warunki i Sedlaka (jakby nie mógł przez te 3 minuty wstrzymać się od naciskania guzików) skrzywdzonych, ale w 46 przypadkach na 50, skoczkowie pokazali, co który naprawdę w tej chwili prezentuje. I żaden Sedlak, żaden sędzia punktowy, żaden Pertile i kto tam jeszcze, nie był w stanie wypaczyć rezultatów konkursu.
W piątek, podczas pierwszego konkursu, na pewno tak sprawiedliwie nie było. Do tego nałożyły się jeszcze dodatkowo błędy naszych liderów, których efektem było „tylko” drugie miejsce Kubackiego w konkursie i brak Stocha w drugiej serii.
Dzisiaj, na białym śniegu, Dawid Kubacki pokazał rzeczywisty dystans, jaki dzieli go od reszty stawki. Jest on taki, jak to wieszczyłem po konkursach w Wiśle. Tyle, że w Kuusamo i w piątek zawsze coś stawało na przeszkodzie, by to udowodnić. Niedzielny konkurs to wszystko potwierdził. Król w skokach jest aktualnie tylko jeden. Inni, czy to będzie Słoweniec Lanisek czy Kraft czy Norweg Granerud, są w tej chwili niewątpliwie, szczególnie ten pierwszy, niesamowici i wspaniali. Ale do Kubackiego im brakuje. Co było wczoraj ewidentnie widać, słychać i czuć. Przewagę, jaką nasz skoczek wykazał się w niedzielę nad resztą stawki, można porównać tylko do jednego. Do przewagi z jaką Adam Małysz wygrał zawody w Bischofshofen w roku 2001. Na porównanie do przewagi Małysza z konkursu rozegranego trzy dni wcześniej, w ramach tego samego T4S, w Innsbrucku, jeszcze poczekam, choć będzie o to niezwykle trudno, bo w obecnych czasach stawka jest o wiele bardziej wyrównana.
Nie będę się dziś odwoływał do żadnych statystyk. O tym będzie w kolejnym tekście. Dziś chciałbym podkreślić jedno. To mianowicie, że co by o naszych skokach nie powiedzieć, to nikt nie odbierze im tego, że od ponad 20. lat, od początku tego wieku dokładnie, przysparzają nam, i to co roku, takich wrażeń, pozytywnych emocji i tylu laurów, jakich nie dostarcza nam (i wygląda, że chyba w przyszłości nigdy nie dostarczy) żaden inny sport.
No i teraz. Porównajmy początek skokowego sezonu z tym wszystkim, co otrzymaliśmy przez ostatnie trzy tygodnie od naszych piłkarzy. Czy to w ogóle jest porównywalne? Nigdy nie zrozumiem ogromnego zainteresowania kibiców (że o ślinieniu się, choć wielu to na dźwięk słowa „piłka nożna” robi, nie wspomnę) kibiców sportem, w którym od lat nie odnosimy żadnych wymiernych międzynarodowych sukcesów. I którego przedstawiciele, oprócz jednego czy dwóch wyjątków (a niech będzie nawet, że pięciu, bo to w takiej masie piłkarzy też psińco) niczego tym kibicom de facto nie dają.
A skoki? W ciągu 20. lat multum medali olimpijskich, multum medali MŚ, multum Kryształowych Kul, multum wygranych konkursów PŚ. W ostatnich latach kilka, i to z rzędu niemal, niesamowitych, tak konkursowych jak i turniejowych, zwycięstw w prestiżowym Turnieju 4 Skoczni. Polacy przez dwie pełne dekady non stop w ścisłej czołówce światowej. Zna ktoś taki drugi sport?
Polskie skoki narciarskie weszły dziś w trzecią młodość. Mimo, że nasze główne atuty to dwa bardzo leciwe, jak na skoczków, dziadki, a największemu aktualnie naszemu atutowi też do tego statusu niewiele brakuje, to dziś można się było przekonać, że marzenia o ich dużych, ekstremalnie dużych nie wyłączając, sukcesach w tym, a nawet kolejnym sezonie, są zupełnie realne.
Na pewno bardziej niż marzenia o tym, żeby w najpopularniejszym w Polsce sporcie, przez najbliższe kilka lat doczekać się reprezentacji niekoniecznie odpowiadającej na międzynarodowej arenie klasą poziomowi naszych skoczków. Ale choćby takiej, żeby nie trzeba się było jej występów wstydzić.
To tak na marginesie tego Kataru i tego Neustadt.
PS 1
A tu jeszcze, przez jakąś ponurą politykę, milionom ludzi dostęp do tych skoków niektórzy utrudniają. To jakieś poplątanie z pomieszaniem jest. No jak można było wykraść publicznej TV skoki? Kto Was, TVN, ogląda? Milion osób? Dwa? Ile to jest w porównaniu z tym, ilu oglądało to w zeszłym sezonie?
Chcecie odciąć skoki od kibiców? Kubacki i spółka pokazują, że na to nie pozwolą.
PS 2
TVP skontrowała. Zagarnęła biathlon. I teraz Jaroński w Eurosporcie, ze szkodą dla siebie i wszystkich, biegi komentuje.
Inne tematy w dziale Sport