Mogło być dużo gorzej, mogło ciut lepiej. Ale najgorzej chyba nie jest i narzekać na losowanie na pewno nie można.
No bo jak nie życzyć sobie natrafienia w grupie na Coco Gauff, z którą tegoroczny bilans Polki to 3:0, a jak doliczyć zeszłoroczne spotkanie w Rzymie, to nawet cztery do ucha. No i jak się nie cieszyć z tego, że w grupie jest Kasatkina, skoro z nią tegoroczny bilans Świątek jest jeszcze lepszy, a wszystkie cztery razy z Rosjanki nie było co zbierać. Tyle, że ostatni raz obie tenisistki spotkały się w zeszłym półroczu. Najgorzej z Garcią, bo z nią w tym sezonie Polka grała tylko raz. Grała i przegrała, na dodatek u siebie w Warszawie. Ale, podobno, jak mówią plotki, Francuzka jest już bez formy. Zostawiła ją w Nowym Jorku. Zobaczymy.
Grupa Igi zaczyna mistrzostwa 1 listopada. Pierwszy mecz Polka zagra z Rosjanką. Po nich na kort wejdą Amerykanka z Garcią. Dwa dni później, o ile schemat turnieju się nie zmienił, ale chyba zawsze tak było, wygrane z pierwszych meczów najprawdopodobniej zagrają z przegranymi, a na koniec zmagań grupowych spotkają się te, które jeszcze ze sobą nie grały.
Grupa Jabeur startuje dzień wcześniej, czyli w poniedziałek. Na inaugurację Pegula ma się zmierzyć z Sakkari, a dwie godziny później naprzeciwko Tunezyjki stanie Białorusinka.
Półfinały szóstego, finał dzień później.
Jak to ostatnio modne w Polsce, choć może mniej w tenisie: Vamos, Iga!
PS
Jest jeszcze jeden dodatkowy plus tych mistrzostw. Godziny transmisji nie zachodzą na te z PŚ w skokach. Co w przypadku innych dyscyplin nie jest już takie oczywiste.
Inne tematy w dziale Sport
