I, przy okazji, 13-ty w karierze.
Półfinałowa wygrana w San Diego z Pegulą została osiągnięta w trzech setach, choć od początku wydawała się nie podlegać żadnej dyskusji.
A tak w ogóle pojedynek w pierwszym secie stał naprawdę na świetnym poziomie. Iga, mimo, że przegrała ostatnie cztery gemy z rzędu to zagrała w nim prawie 20 winnerów. Tyle przynajmniej naliczyłem ja, bo nie wiem jak ci cali statystycy WTA to liczą. Zresztą. schodząc z kortu po pierwszym secie Amerykanka kręciła głową z takim niedowierzaniem, że nie trzeba żadnego psychologa ani psychopaty, żeby się domyślić, że zdawała sobie sprawę z ogromu szczęścia, jakie ją w tym secie spotkało. Mimo, że grała naprawdę dobrze.
W dwóch następnych zagrała już słabiej i Polka, mimo że sama też jakby ciut spuściła z tonu, zwyciężyła gładko vel w cuglach.
Dziś w nocy Iga zagra 9-ty finał w sezonie. Ma szanse na ósme zwycięstwo. Piszę to w chwili, gdy drugi półfinał jeszcze trwa (będąc precyzyjnym to mają przerwę z powodu deszczu, który przerywał również pojedynki Polki) i nie wiadomo kto stanie w nocy naprzeciwko naszej mistrzyni. lepiej, żeby była to Serbka Vekic, z którą Światek ma bilans meczów 2:0. Przy czym oba spotkania rozegrane był dwa lata temu z okładem i oba były stosunkowo zacięte, choć zakończone w dwóch setach. Z Amerykanką Collins Iga jest na remis 1:1, ale ostatni mecz, pamiętny tegoroczny półfinał w Melbourne, to nie dość, że była porażka, to jeszcze niewątpliwie wyraźna i bolesna. Chyba najwyraźniejsza z wszystkich ośmiu doznanych w tym roku. Ewentualne zwycięstwo z reprezentantką USA miałoby więc dla Igi znaczenie niebagatelne. W kontekście następnych spotkań oczywiście.
Ten finał Igi ma jeszcze jeden plus. Będzie, w przeciwieństwie do dzisiejszego El Classico, rozegrany w porze, kiedy będę go mógł oglądać.
Życząc Idze otworzenia drugiej 10-tki turniejowych triumfów zwracam uwagę, że jest też szansa na rekord okrągły. Wygrana w San Diego byłby to bowiem równo 10-ty wygrany przez Polkę turniej, którego ranga to WTA 500. W przeciwieństwie bowiem do wielu rywalek, procent zwycięstw Igi w turniejach o bardzo wysoką stawkę jest ogromny. Na 10 wygranych dotąd turniejów 30% z nich to Wielkie Szlemy, 5 to turnieje WTA 1000, jeden WTA 500 i tylko jeden, w Adelajdzie, WTA 250.
Przy czym jak wygra w San Diego, to ja się czepiał o to, że to tylko 500-tka, nie będę.
Inne tematy w dziale Sport