HareM HareM
720
BLOG

I niech ktoś powie, że polscy piłkarze nie mają farta

HareM HareM Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Po losowaniu grup eliminacyjnych ME’24 otwieram tvpsport.pl i czytam: „los był dość łaskawy dla biało-czerwonych”. No to ja się pytam. Jak musiałaby wyglądać nasza grupa, żeby rzeczony los nie był „dość łaskawy” tylko, dajmy na to „łaskawy”? Jej skład musiałby być chyba księżycowy.
Biorąc pod uwagę, kto był w którym koszyku, to już nic przyjemniejszego od tego losowania nie mogło nas chyba spotkać. No bo tak:
Z koszyka numer dwa mogliśmy wylosować Francję, mogliśmy Anglię, mogliśmy zawsze niewygodnych i grających bez jakiegokolwiek pardonu (trzeba im też przyznać, że z reguły bez pojęcia) innych Brytoli, mogliśmy bijących nas technicznie na głowę Serbów, mających paru niezłych grajków Austriaków, trudny logistycznie i nie tylko Izrael. A my wylosowaliśmy przewidywalnych do bólu, pozbawionych wyjątkowych czy nawet nietuzinkowych graczy i, w dodatku, grających o miedzę stąd, Czechów.
Koszyk numer trzy. Mogliśmy trafić na Szwedów albo spotkać się z teamem Haalanda (już widzę co robi z Glikiem i Bednarkiem w parze). Los mógł nas zetknąć ze Słoweńcami, z którymi w poprzednich eliminacjach na wyjeździe wyraźnie przegraliśmy, a u siebie dość szczęśliwie, a nawet niesprawiedliwie, wygraliśmy. Mogliśmy wylosować Islandię i grać gdzieś, zamiast na trawie, to, wzorem narciarzy alpejskich, na lodowcu. Mogliśmy w końcu stanąć naprzeciw Ukrainy, z którą też najlepszych doświadczeń, zdaje się, nie mamy. Albo musieć, z zagrożeniem zdrowia, a nawet życia, dla piłkarzy, grać w Podgoricy przeciwko Czarnogórcom. A my nie. Gramy z Albanią, którą regularnie obijamy ilekroć na nas trafią i z którymi przegraliśmy, w całej historii, jeden raz. W roku 1953-cim, chwała Bogu.
Dalej. Koszyk czwarty. Były do wyboru: Grecja, Gruzja, Turcja, straszne logistycznie Kazachstan i Azerbejdżan, Bułgaria, elektryczne Kosowo czy nawet grający ostatnimi laty już nieco bardziej po ludzku niż wcześniej Luksemburg. A my? Dostaliśmy od losu bonus w postaci Wysp Owczych, gdzie jak się nie mylę mamy na dodatek swój bank informacji w postaci Łukasza Cieślewicza.
Jedynie z koszyka piątego mogliśmy wyciągnąć coś łatwiejszego niż Mołdawia. Ale, po pierwsze, co za dużo to niezdrowo. Po drugie to ja nie wiem czy nie lepiej grać z nimi czy z takim Cyprem. Albo Andorą, która kopie po kostkach niczym Walia albo i lepiej.
Wydaje się ze wszech miar uprawnionym, żeby napisać, że bezpośredni awans z grupy jest najzwyklejszym, żeby nie dodać „moralnym”, obowiązkiem naszej reprezentacji. W jakim składzie by w nich nie zagrała (a przecież szykują się wzmocnienia w postaci zakończenia reprezentacyjnej kariery przez Glika, Krychowiaka czy Grosickiego). Jeśli go nie będzie, to lepiej tę polską piłkę wziąć i zaorać. Brak awansu z takiej grupy oznaczać będzie, ze jesteśmy prawdziwym i niekwestionowanym piłkarskim outsiderem. Bez względu na to, co tam pan trener Engel z panem redaktorem Szpakowskim w jego programie na temat genialności polskiej myśli szkoleniowej wymyślą.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Sport