I nie tylko spotkania Ligi Mistrzów, choć o takim akurat w tej chwili piszę.
Nie żebym był tym specjalnie zbulwersowany, bo to nie pierwsze ewidentne rzeźbienie meczu przez sędziego i nie ostatnie. Ale w meczu gigantów, jeśli nie był to Real, arbitrzy, przynajmniej w moim odczuciu, specjalnie wyników do tej pory nie reżyserowali.
Druga rzecz, też żeby było jasne. Barcelona wczoraj na żaden remis, mimo że Inter też niczym specjalnym nie zachwycił, nie zasłużyła. Grała bez pomysłu, w kółko to samo, tłukła głową w mur niczym jakiś naćpany prochami pacjent z Tworek.
Ale jakim prawem pan sędzia nie zdecydował o należącym się jej jak psu buda karnym, to będzie tylko jego tajemnica. Jego i Interu. W grę wchodzą jeszcze jego przełożeni.
Już nieuznanie gola budziło wątpliwości. Ręka Fatiego była nastrzelona przez bramkarza z odległości, mniej więcej, pół metra. Jak miał tego uniknąć? Ale dobra. Arbiter zdecydował jak zdecydował. W takim razie jakim prawem nie podyktował karnego? Tam nie było żadnej mowy o żadnym nastrzeleniu albo czymś w tym rodzaju. Facet, zamiast głową, uderzył piłkę ręką. Ręką, która jeśli była przy ciele, to ewentualnie przy ciele kogoś innego. Co jest karalne zresztą. Przekręt na miarę kilku spalonych podyktowanych w meczach Realu z Bayernem sprzed kilku lat. Tylko że wtedy sędziowie mogli się bronić tym, że nie było VAR-u.
To ja się pytam. Po co jest ten VAR? I po co są w meczach piłkarskich sędziowie? Żeby udupiać jednych i ciągnąć za uszy drugich? Podejrzewam, że gdyby zamiast Barcelony naprzeciw Interu stanęli „Los Blancos” to ten sam arbiter podyktowałby karnego bez patrzenia (niczym sroka w kość) w telewizor, a gdyby Benzema, jak to ma w zwyczaju, spudłował, to pan sędzia zarządziłby powtórkę „jedenastki”.
Swoją drogą, jak to wcześniej zaznaczyłem, Barcelonie tak dobrze. Jeśli do czegokolwiek w Lidze Mistrzów pretendują, to powinni nawet takie przeciwności jak sędzia pokonywać na raz. A oni nie potrafią wywieźć punktu ze Stadio Meazza. Stadionu zespołu, któremu w Serie A punkty odbiera ostatnio każdy, kto się nawinie.
PS
O udziale Roberta w tym meczu przezornie nie wspominam.
Może jednym zdaniem. Wypadki przy pracy być muszą. Tyle.
Inne tematy w dziale Sport