Tak można wnioskować po tym wszystkim co się wyprawiało w ostatni weekend w Zakopanem. I nie tylko, zresztą.
W takim Lahti, na ten przykład, super jaja, i to rzekłbym jak berety, miały miejsce konkretnie w niedzielę. Prawie 46-letniemu Janne Ahonenowi przypięto deski, po czym zmuszono go do zjazdu w dół po rozbiegu dużej skoczni. Chłop, nie mając wyjścia, się na progu odbił i… wylądował na najniższym stopniu podium mistrzostw swojego kraju.
Ja rozumiem wszystko. To, że Finlandia przeżywa niepotykany od grubo ponad 40-tu lat kryzys. To, że dwóch z trzech najlepszych fińskich skoczków (najprawdopodobniej po to, żeby ułatwić Mrukowi zadanie) nie stanęło na starcie zawodów. To, że pewnie skakał w stroju, na który jury przymknęło oczy. Albo przynajmniej jedno. Oko, znaczy. Jednego tylko nie rozumiem. Jak można było w tak krótkim czasie doprowadzić fińskie skoki do tak definitywnego rozkładu. Bo to jest rozkład definitywny. Ktoś sobie wyobraża, że dyrektor Małysz kończy tegoroczne MP w szóstce? Albo, że Martin Schmitt łapie się w mistrzostwach Niemiec do 12-tki? Albo Andreas Widhoelzl w Austrii do 20-tki? Przy całym szacunku dla tych mistrzów i przy całym moim obecnym dystansie wobec aktualnych umiejętności różnych Murańków, Sieglów czy Medvedów (nazwiska skoczków wybrałem, niech będzie, pierwsze z brzegu, więc proszę żadnych pochopnych wniosków z tego nie wyciągać), jest to zwyczajnie niemożliwe. A Ahonen wziął skoczył i ma medal. I to jest, jak dla mnie śmieszne. 46-letni Ahonen bowiem to nie jest to samo co 46-letni 4 lata temu Kasai. Japończyk był wtedy w startowym rytmie i w ciągłym profesjonalnym treningu. Ahonen, jeśli nawet ostatnio coś skakał, to pewnie co najwyżej, tak jak swego czasu w Zakopanem, uciekając skądś przez hotelowe okno. Tak sobie trochę żartuję, ale robię nastrój pod igrzyska. Bo niewykluczone, że tam też będzie można się zdziwić. I śmiać do rozpuku. Z faworytów. No bo popatrzmy, co się dzieje.
Polaków, praktycznie, w rywalizacji nie ma. Liderem drużyny Doleżal robi Wąska, który ma kłopoty, żeby zmieścić się w 20-tce. Nie mam złudzeń. Cała nadzieja w niebywałym talencie i geniuszu Stocha. Na sztab bym nie liczył.
Przestali skakać Niemcy. Jak się Horngacher zjeży, to na igrzyska weźmie tylko trzech, a za czwartego do drużyny będzie robił sam. Dadzą mu szybko obywatelstwo, tak jak nasi dali Cashowi. Ten dostał za matkę Polkę, to tamten dostanie za żonę Niemkę.
Norwegowie też wątło. Lindvik i… „wielkieś mi zostawił pustki w domu moim mój drogi Johanssonie tym zniknieniem swoim”. A diabli wiedzą czy to całe zniknięcie coś da. No bo jak zniknie jak, dajmy na to, Niemiec Freitag? Granerud labilny jak trzylatek i cała nadzieja (Norwegów, nie moja) w tym, że mu po Zakopanem szybkościowstręt przejdzie.
Kobajaszi z widoczną zadyszką. Jak mu nie przejdzie, to na igrzyskach nie tylko nie będzie najlepszy, ale nie będzie nawet najlepszym Japończykiem.
Kraft się zaszył jak zamek w spodniach i coś kombinuje. Odnoszę wrażenie, że jak mu nie pozwolą oszukiwać, to nic nie zrobi. Co nie musi Widhoelzla aż tak specjalnie martwić, bo wreszcie, po kilku sezonach, znaleźli się godni następcy wielkiego (oddajmy mistrzowi co należne), choć małego, austriackiego skoczka. Hoerl, może Tschofenig? W Hubera jakoś nie do końca wierzę i myślę, że Bischofshofen będzie musiało mu wynagrodzić resztę sezonu.
Nie byli na pewno na starcie faworytami Słoweńcy. Nie wiem czy są nimi tak do końca teraz, ale w Zakopanem dali do pieca. I do myślenia. W przeciwieństwie do innych mają w tej chwili aż pięciu skoczków w gazie. Może 4,5, bo z Pero to ostatnie kilka lat nigdy nic nie wiadomo i ja bym aż tak na niego nie stawiał. Ale pozostała czwórka? Na miejscu Hrgoty brałbym do Pekinu szóstkę łącznie z Jelarem. Na wszelki wypadek, jakby Pero nagle stracił formę. Z powodu konieczności skakania w prawidłowym stroju na przykład. Co mu się zdarza.
Tak, ze śmiechu w tym Pekinie może być, a być.
A największy będzie, jak Finowie, w akcie rozpaczy, wyślą tam Ahonena. I jak Ahonen zdobędzie medal. Może być brązowy.
PS
Jakby kto nie wiedział, to akapit wyżej żartowałem. Żeby przed igrzyskami też było wesoło, po prostu. A co?
Inne tematy w dziale Sport