W dzisiejszym odcinku też będzie o najefektywniejszych, ale w nieco innym obszarze. Zobaczymy, kto z czynnych skoczków najczęściej mieścił się w czołowych 6-tkach, najlepszych 10-tkach i wreszcie 15-tkach pucharowych zawodów. Zaczynamy od klasyfikacji najefektywniejszych „szóstkarzy”. Jak się można domyślać po poprzednim odcinku, na czele tabeli, z dużo większą, bo 5,5-procentową, przewagą niż w klasyfikacji najefektywniejszych pudli, Stefan Kraft. Wśród sześciu najlepszych skoczków konkursów Austriak zmieścił się w dotychczasowej karierze 112 razy, co oznacza, że zakończył w czołowej szóstce aż 52,585% konkursów, w których wziął dotąd udział. Drugi, tak jak w rankingu pudli, jest na dziś Gregor Schlierenzauer. W szóstce kończył 129-krotnie, co się przekłada na 46,909% konkursowych startów. Po Schlierenzauerze długa przerwa, bo trzeci w rankingu Rioju Kobajaszi ma aż o prawie 9% gorszy wynik. Japończyk łapał się do szóstki w przypadku 37,93% konkursowych występów. 85 razy był, jak na razie, w szóstce Severin Freund. To się przekłada na 36,797% jego udziałów w konkursach i daje mu miejsce 4-te. Piąty, ze współczynnikiem 35,570%, jest Daniel Andre Tande, choć łapał się do top-6 „tylko” 53-krotnie. Kamil Stoch był w szóstce aż 129 razy, tyle co wicelider rankingu, no ale efektywność ma na poziomie 35,342%. Dlatego jest dopiero szósty. Równie mała różnica jak między Norwegiem a Polakiem, jest między Stochem i następnym w kolejce Peterem Prevcem. Słoweniec zakończył miejscem w 6-tce 35,185% swoich pucharowych konkursów. 95-krotnie, znaczy się tych miejsc doskakał. Ósmy w tej klasyfikacji Simon Ammann był wśród sześciu najlepszych konkursowych skoczków aż 135 razy, ale potrzebował na to 457-miu konkursów i dlatego jego współczynnik procentowy wynosi niecałe 30% (29,540). Na miejscu 9-tym Marius Lindvik, który podobnie jak w wypadku poprzednio analizowanego rankingu pudli, miejsc w 6-tce ma stosunkowo mało (18), ale jeszcze stosunkowo mniej ma za sobą konkursów i to daje mu tak wysokie miejsce. Efektywność Norwega w przedmiotowym zakresie to 26,866%. Zaledwie o 0,08% mniejszą efektywność ma 10-ty w klasyfikacji Markus Eisnebichler. Niemiec zmieścił się w szóstce przez całą dotychczasową karierę 45 razy. Najwięcej, bo 138-krotnie, łapał się do czołowej konkursowej szóstki Noriaki Kasai. Ale, e względu na ogromną liczbę konkursowych startów (569) jest dopiero 12-ty (procent na poziomie 24,253).
W czołowej szóstce konkursów PŚ zmieściło się choć raz w życiu, stan na początek obecnego sezonu, 62-ch czynnych aktualnie skoczków. Oprócz Stocha jest w tym gronie dziewięciu Polaków. Dawid Kubacki znalazł się w niej razy 39 i ze współczynnikiem 16,667% lokuje się na pozycji nr 21-szej. Trzy miejsca niżej jest Piotr Żyła, który choć był w szóstce od Kubackiego częściej, bo 44-krotnie, to współczynnik ma gorszy (15,439%). 32-gą pozycję zajmuje Andrzej Stękała (4 razy w szóstce, efektywność 8,696%), a dwa oczka niżej usadowił się Maciej Kot (7,583% za 16 obecności w 6-tce). Na 39-tym miejscu widzimy Pawła Wąska. Znalazł się wśród sześciu najlepszych uczestników konkursu tylko raz, natomiast ma współczynnik (4,762%) wyższy od wielu innych skoczków, również paru tych, którzy meldowali się w 6-tce częściej niż on. Do takich należy, na przykład, Jakub Wolny. Był w szóstce, jak dotąd, dwukrotnie, a jego efektywność w tym względzie jest dwa razy niższa niż Wąska i wynosi, na dzisiaj, 2,326%, co lokuje go na pozycji nr 48. Cztery lokaty niżej plasuje się Stefan Hula. Nasz weteran wyskakał w karierze miejsce w czołowej 6-tce, jak dotąd, cztery razy, co się przekłada na efektywność równą 1,923%. Na miejscach 56-tym i 59-tym są, odpowiednio, Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka. Obaj, jak wiemy, po raz pierwszy, i na razie jedyny, zmieścili się w top-6 w jednych zawodach minionego sezonu. Olek ma nieco mniej pucharowych występów od Klimka, stąd jego współczynnik jest nieco wyższy (1,471% przy efektywności zakopiańczyka na poziomie 1,010%). Skoro Murańka jest 59-ty, a sklasyfikowano 62-ch zawodników, to jest jasne, że jest w tym gronie trzech skoczków, którzy mają słabszą efektywność od niego. To Japończyk Toszimoto, Kanadyjczyk Boyd-Clowes i Bułgar Zograwski. Przy czym bywał już Polak w lepszym towarzystwie.
W czołowej 10-tce pucharowych zawodów udało się do tej pory być siedemdziesięciu jeden czynnym zawodnikom (stan mojej wiedzy na dzień, w którym to piszę, czyli 27 czerwca 2021). Na czele oczywiście Kraft który, w stosunku do poprzedniego zestawienia, delikatnie, do ponad 6%, powiększył jeszcze przewagę na Schlierenzauerem (65,728% : 59,636%). Pierwszy przez całą karierę lądował do tej pory w 10-tce równo 140 razy, drugi oczywiście więcej, bo 164. Na trzecim i czwartym miejscu bez zmian. Tak jak wśród tych, którzy rywalizują w rankingu „szóstkowiczów”, tak i tu są na nich Kobajaszi Lepszy i Freund. Tyle, że różnica między nimi jest znacznie mniejsza i wynosi zaledwie 0,2 punktu procentowego (53,448%:53,247%). Na korzyść Japończyka który, w liczbach bezwzględnych, był w 10-tce zawodów prawie dwukrotnie rzadziej (62:123). Na piątym miejscu (co może w pierwszej chwili lekko dziwić dlatego, że wśród najefektywniejszych „szóstkowiczów”, na przykład, był nawet poza 10-tką, 11-ty konkretnie) Norweg Johann Andre Forfang. Znalazł się dotąd w 10-tce 81 razy, co się przekłada na 51,266-procentową skuteczność. Zaraz za nim kolega z drużyny Tande (75-krotna obecność w tym gronie, co stanowi 50,336% wszystkich jego konkursowych startów). Listę czynnych skoczków o efektywności, w omawianym zakresie, 50% i większej, sensacyjnie zamyka nieopierzony jeszcze Austriak Daniel Tschofenig, który w zakończonym w marcu sezonie wystartował w PŚ dwa razy, z czego raz ukończył zawody właśnie w 10-tce. Dzięki temu jest w przedmiotowej tabeli siódmy i wyprzedza nawet Kamila Stocha. Polak zajmuje w tym rankingu pozycję nr 8. Jest na tę chwilę, wraz z Ammannem zresztą, drugi (181) w klasyfikacji bezwzględnej, ale jego efektywność wynosi 49,589%. Bezpośrednio za Polakiem, ze współczynnikiem 47,778%, uzyskanym w 270-ciu konkursach, najstarszy z Prevców którego, tak jak Forfanga, we wcześniej omawianym zestawieniu w 10-tce nie ma. Czołową 10-tkę, podobnie jak wśród najefektywniejszych „szóstkowiczów”, zamyka Eisenbichler (75 bytności w 10-tce w 168-miu konkursach). Puka do tej 10-tki Robert Johansson (44,056%), a oddalają się od niej coraz bardziej 12-ty Ammann (39,606%), 14-ty Kasai (37,434%) czy 15-ty Richard Freitag (36,530%). 13-ty jest Marius Lindvik (38,806%) i on, z pewnością, może w najbliższym sezonie te pozycję poprawić.
Zmienia się, w stosunku do poprzednich zestawień, hierarchia Polaków. Drugiego po Stochu w rankingach zwycięzców, podiumowiczów i skoczków najlepszej konkursowej 6-tki, Dawida Kubackiego, zmienia na fotelu wicelidera Piotr Żyła. Polak kończył dotąd w 10-tce 87 konkursów, co daje mu skuteczność na poziomie 30,526% i 23-cią pozycję w zestawieniu. Dwa miejsca niżej lokuje się Kubacki, który był w 10-tce, jak na razie, 26-krotnie czyli w 26,923% zawodów głównych, w których uczestniczył. 33-ci w tej klasyfikacji jest Andrzej Stękała (8 razy w 10-tce – 17,391% konkursowych startów), a trzy pozycje niżej młodszy z braci Kotów (31 razy=>14,692%). Potem długa przerwa i na 53-tym miejscu widzimy Pawła Wąska, który wymogi tego rankingu spełnił na razie tylko raz, ale z racji małej liczby konkursów na koncie, paru mniej efektywnych skoczków wyprzedza. Efektywność Polaka identyczna jak w przypadku rankingu opisywanego nieco wyżej (4,762%), co siłą rzeczy musi skutkować znacznie niższą tym razem pozycją. Na 55-tej pozycji Jakub Wolny, który w 10-tce meldował się dotychczas 4-krotnie, czyli w 4,651% swoich konkursów. Tuż za nim Stefan Hula (9 razy wśród 10-ciu najlepszych i efektywność 4,327%). 60-te miejsce w rankingu przypada Murańce, 64-te Zniszczołowi. Ten pierwszy był w 10-tce 4-krotnie w karierze (stanowi to 4,040% jego konkursów), drugi dwa razy rzadziej (2,941%).
No i ostatnie dzisiaj analizowane zestawienie. Czołowe 15-tki. Tutaj, oczywiście, dalej prym wiedzie Kraft, którego przewaga nad, cały czas drugim, Schlierenzauerem wynosi już niemal 8 punktów procentowych (78,404%:70,545%). Na trzecie miejsce wskakuje, nieznacznie wyprzedzając Kobajasziego (68,103%), Forfang (68,354%), a na piąte Peter Prevc (65,926%). Ich (szczególnie Słoweńca) tak duży, w stosunku do poprzednich zestawień, awans przestaje dziwić, jeśli zdamy sobie sprawę, że Pero aż 49-krotnie, co stanowi ponad 18% wszystkich jego konkursowych występów, a Norweg 27 razy (ponad 17% konkursowych startów) zajmowali w konkursach miejsca między 11-tym a 15-tym. Podobnie jest z Johanssonem, który dzięki 28-miu pucharowym lokatom zajętym w przedziale 11-15 (czyli jeszcze lepiej niż ci dwaj, bo w ponad 19,5% wszystkich zajętych w konkursach miejsc) znalazł się w przedmiotowym rankingu na pozycji nr 8, wpychając się, ze skutecznością na poziomie 63,636%, bezpośrednio przed Stocha. Kamil, co prawda, lądował w trzeciej piątce konkursu aż 44 razy, ale to tylko 12% wszystkich jego konkursowych dokonań i dlatego lekko spłynął w dół notując w tym rankingu efektywność równą 61,644%. Między Prevcem a tą dwójką są jeszcze szósty Tande i siódmy Eisenbichler, który procentowo najczęściej z całej tej czołówki lądował w zawodach między 11-tym, a 15-tym miejscem (35 konkretnie, czyli w prawie 21 procentach przypadków). Tande nieco rzadziej, ale jego wysoka pozycja, tak jak czołowej dwójki rankingu, Kobajasziego czy Stocha, wynika głównie z dużej, procentowo, liczby miejsc wyższych niż 11-te. Obaj, Norweg i Niemiec, mają skuteczność „pobytów” w najlepszej 15-tce zawodów na poziomie zbliżonym do Prevca. Pierwszy – 65,772%, drugi – 65,476%. Czołową 10-tke zestawienia zamyka, będący dużo wyżej w poprzednich zestawieniach, Severin Freund, który na miejscach 11-15 bywał w karierze stosunkowo rzadko. Przed kontuzjami lądował bowiem głównie w 10-tce, a teraz, jak dobrze idzie, to łapie się do 10-tki, tyle że trzeciej. Niemiec jest jednocześnie ostatnim ze skoczków, którego skuteczność łapania się do najlepszej 15-tki zawodów przekracza 60% (60,606%).
Efektywność kolejnych zawodników jest już przynajmniej kilka procent niższa. W drugiej 10-tce rankingu są, w kolejności, Ammann (drugi pod względem ilości konkursów, które skończył wśród 15-tu najlepszych – 256), Wellinger, Freitag, Lindvik, Kasai (oczywiście największa bezwzględna liczba bytności w 15-tce – 292), Michael Hayboeck, wspomniany wcześniej i znajdujący się tu, na razie, dość fartownie, jak się w tej chwili wydaje, Tschofenig, najmłodszy z Prevców - Domen, Geiger i Fannemel. Szwajcar ma, na ten moment, skuteczność 56,018%, ostatni z nich Fannemel jest ponad 9 punktów procentowych słabszy – 46, 988. Na 21-szym miejscu w tabeli figuruje nazwisko drugiego z Polaków, Piotra Żyły. „Wewiór” kończył w czołowej 15-tce 127, czyli 44,561% konkursów, w których brał udział. W 89-ciu przypadkach (na 234) do czołowej 15-tki pucharowych zawodów łapał się Dawid Kubacki. Daje mu to wskaźnik 38,034% i 27-ma pozycję w zestawieniu. 35-ty w tej klasyfikacji jest aktualnie Maciej Kot, który na 261 zawodów głównych w najlepszej 15-tce konkursu znalazł się 61 razy. Polak, z indeksem 28,910%, jest najlepszym z tych, którzy nie osiągnęli w przedmiotowym rankingu 30-tu procent. Dwa miejsca niżej od Kota Andrzej Stękała, który w 15-tce był, jak dotąd, tylko 12-krotnie, ale, z racji niewielkiej ilości pucharowych konkursowych startów, jego współczynnik jest tylko niewiele mniejszy i wynosi na dziś 26,087%. 16 razy w najlepszej 15-tce kończył zawody Jakub Wolny. To się przekłada na efektywność 18,605% i 45-te miejsce w tabeli. 10 pozycji niżej sklasyfikowany jest Stefan Hula. Skoczek ze Szczyrku 21-krotnie, co daje w przedmiotowej sprawie skuteczność na poziomie 10,096%. W siódmej 10-tce tego rankingu, na miejscach 63-cim i 64-tym konkretnie, sadowią się obecnie Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł. Pierwszy, z 6-ma bytnościami w 15-tce, może mówić o efektywności na poziomie 6,061%. Drugi mieścił się w czołowej 15-tce 4 razy, co stanowi 5,882% jego konkursowych przymiarek. 71-szą lokatę, na 81 sklasyfikowanych, zajmuje w tym zestawieniu ostatni z 10-ciu naszych reprezentantów w tym gronie, Paweł Wąsek. To cały czas efekt jego największego sukcesu, czyli zajęcia 6-go miejsca w grudniu w jednym z konkursów w Rosji. Ponieważ innych miejsc w 15-tce w żadnym z pozostałych startów nasz młody skoczek nie zanotował, no to jego efektywność cały czas taka sama jak w klasyfikacji dotyczącej miejsc w czołowej 6-tce i czołowej 10-tce. Siłą też rzeczy miejsce coraz niższe.
c.d.n.n.
Inne tematy w dziale Sport