Nie każdy dzień na igrzyskach musi być dla nas taki jak ten wczorajszy czy przedwczorajszy. I to jestem w stanie zrozumieć. Dlatego nie będę tu dzisiaj biadolił tylko dlatego, że przez ostatnie 24 godziny nie zmieniło się nasze medalowe konto. I dlatego, że dzisiejsze starty dużej części naszych reprezentantów były znacznie bardziej podobne do startów Polaków w pierwszym tygodniu olimpijskiej rywalizacji. Ale zacznijmy od początku.
Nad ranem przegraliśmy medal o włos. To znaczy kanadyjkarka Dorota Borowska o 0,08s w biegu na 200m konkretnie. Szkoda, bo to już druga sytuacja na kajakowym akwenie, że nam medal o włos ucieka. Kajakarki Walczykiewicz i Iskrzycka, które startowały na 500m popłynęły słabiej i nie dostały się do finału. W finale B zajęły, odpowiednio, piąte i trzecie miejsce.
Nie zawojował igrzysk nasz zapaśnik Kamil Rybicki. Przegrał pierwszą walkę, a jego rywal odpadł w drugiej rundzie i tym samym Polak jedzie do domu. Roksanę Zasinę natomiast, po wygraniu pierwszej walki i porażce w ćwierćfinale, zobaczymy w jutrzejszych repasażach. Pod warunkiem, ze kontuzja jakiej doznała w potyczce z Japonką, okaże się niegroźna.
Kolejny bezbarwny występ kolarza torowego. Tym razem było to Szymon Sajnok. Polak skończył 16-ty w konkurencji omnium.
Kiepskie wieści również ze stadionu lekkoatletycznego. Nie wszystkie, ale większość. Zacznijmy więc od nich. Pierwsza. Chodziarz Łukasz Niedziałek zszedł z trasy w rywalizacji na 20km. Druga. Żeńska sztafeta 4x100m w składzie Marika Popowicz, Klaudia Adamek, Paulina Paluch i Pia Skrzyszewska zajęła w półfinale miejsce czwarte i nie weszła do finału. Trzecia. Słabo spisała się w siedmioboju Adrianna Sułek. Szczególnie blado wypadła w dwóch pierwszych konkurencjach dnia dzisiejszego. Była po nich ostatnia. Dobrze, ze choć na koniec, w biegu na dwa kółka, Polka pokazała się z dobrej strony i była w ścisłej czołówce. Druga nawet. To pozwoliło jej awansować i ukończyć zawody na 16-tym miejscu. Z nieco lepszej strony pokazał się w 10-boju Paweł Wiesiołek, choć i on nie był w stanie zmieścić się w czołowej 10-tce. Podobnie jak koleżanka, najbardziej widoczny był w ostatniej konkurencji, biegu na 1500m, zajmując w nim czwartą lokatę. Ogólnie Polak zakończył zawody na 12-tym miejscu. Drugiego biegu z rzędu nie ukończył Marcin Lewandowski. Tym razem biegł ciut dłużej niż w eliminacjach. Z bieżni zszedł 250m przed metą. No i tym razem jego odpadnięcie z rywalizacji nie było spowodowane przez żadnego z rywali. Przegrał z kontuzją. Dlatego w finale biegu na 1500m go na pewno nie zobaczymy. Ogromny zawód. Piąta, równie paskudna. Drugi z naszych reprezentantów w biegu na 1500m, Michał Rozmys, bieg półfinałowy co prawda ukończył, ale za to na ostatnim miejscu i w jednym bucie. Stracił go już na pierwszym okrążeniu. Siłą rzeczy odpadł ze stawki i już tylko do niej tracił. Nie jest w końcu Bikilą Abebe. Tamten zresztą biegał bez obu butów. I bez skarpetek. Też obu. Tak sobie średnio dobrze dowcipkuję, ale naszemu średniodystansowcowi pewnie do śmiechu nie było. Ale już jest. Złożyliśmy protest i, jako trzynasty, pobiegnie w finale. Mamy coś szczęście do tych protestów na 1500m. żebyśmy się tylko do nich nie przyzwyczaili. No bo jak tak Rozmys wygra finał, a my złożymy protest i nam go, nie daj Panie, uznają, to co?
No to teraz dwie inne dobre informacje. Kamila Lićwinko uporała się, pierwszy raz w sezonie, z wysokością 1,95m, co było warunkiem dostania się do finału skoku wzwyż. Jest jedną z 14-tu finalistek, co oznacza, że jury wysokość kwalifikacyjną dobrało za niską. Oczywiście nie dlatego, że skoczyła ją Polka, tylko dlatego, że zrobiły to o dwie skoczkinie za dużo. Będzie tłok podczas finału po prostu. W cuglach wygrały swój sztafetowy półfinał nasze czterystumetrówki. Nie wiem tylko czemu biegła Justyna, skoro można było ją oszczędzić i wystawić Lesiewicz. I tak by wygrały. No chyba, że się okaże, że ta zmiana to będzie, ale w finale. Podobno najsłabszy czas z całej czwórki uzyskała bowiem raciborzanka. Jeśli tak ma być, to znaczy z tą zamianą, i jeśli ma to pomóc reprezentacji w uzyskaniu lepszego wyniku, to ja chowam swój lokalny patriotyzm gdzie trzeba i nie oglądam się na to, ze my z koleżanką mistrzynią olimpijską z w rubryce „miejsce urodzenia” mamy w dowodach napisane to samo, i wołam: Zgoda, panie trenerze! Niech w finale wystartują cztery aktualnie najszybsze! Oprócz Świętej w półfinale biegły Kiełbasińska, Hołub i Baumgart. Polki uzyskały trzeci czas eliminacji. Lepsze były i Amerykanki, i Jamajki. Wychodzi, że o złoto będzie w sobotę ciężko. Tym bardziej, że Amerykanki biegły głęboką rezerwą. Ale medal wydaje się być w tej chwili dość pewny.
Dodatek nadzwyczajny. Zapomniał bym o pięcioboistach. Tych nowoczesnych. Panowie Łukasz Gutkowski i Sebastian Stasiak są po szermierce odpowiednio, jak przeczytałem, na miejscach 12-tym i 13-tym, a nasza pięciobojowa solistka Anna Maliszewska zajmuje po pierwszym dniu zamgań pozycje 16-tą.
W porównaniu z dniem wczorajszym spadliśmy w klasyfikacji medalowej o jedno miejsce i jesteśmy na pozycji 20-tej. Żeby je poprawić trzeba nam albo złota albo dwóch sreber. I braku jakichkolwiek zysków tych, którzy nas bezpośrednio wyprzedzają. Nie będę się bawił w redaktora Szaranowicza i, tak jak on, zaklinał naszych rywali, żeby źle wystartowali (słynny komentarz z MŚ w Predazzo 2003 – przed finałowym skokiem Fina na dużej skoczni). Tym bardziej, że nie chodzi o pierwsze miejsce w tabeli tylko co najwyżej o naste. Za to proszę naszych sportowców. Skoczcie albo pobiegnijcie, albo popłyńcie, albo powalczcie o kolejne medale. I nie ze względu na jakąś tabelę, ale na siebie. I, przy okazji, na nas kibiców. Będzie raźniej.
Inne tematy w dziale Sport