Codziennie zaczynałem od plusów ujemnych, ale skoro jest medal, to dziś kolejność odwrotna.
Czekaliśmy, czekaliśmy, wysiadywaliśmy ten medal niczym kura jaja, no i wreszcie jest. Choć też urodzony w bólach i to w ostatnim biegu finałowym, po kilku wcześniejszych nieudanych próbach innych osad. A przecież wioślarze mieli przywieźć tego z Japonii więcej. Tak przynajmniej słyszałem w zapowiedziach Dariusza Legendy Szpakowskiego. Albo kogoś do niego zbliżonego, bo już dokładnie nie pamiętam. Nieważne. Ważne, że wyprzedziliśmy Palestynę, Syrię, Mozambik, Laos i Czad. Czadu to zresztą, generalnie, dajemy od początku tych igrzysk. Wymieniałem w poprzednich dniach z nazwiska każdego, który odpadał w I rundzie, to chyba wypada podać dane naszych medalistek. Srebrny medal dla Polski, w czwórce podwójnej, zdobyły: Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann.
Od wczoraj wiedzieliśmy, że w finale 200m delfinem popłynie dziś Krzysztof Chmielewski. Szału nie było, zajął miejsce ósme, czyli ostatnie, ale sam fakt dostania się tego 17-letniego chłopaka do finału, to jednak jest wielki pozytyw. I sukces. Może większy niż czwarte miejsce wioślarskiej męskiej dwójki podwójnej (Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik i Fabian Barański), czy szóste lokaty dwójki podwójnej (Mirosław Ziętek i Mateusz Biskup) i żeńskiej czwórki bez starnika (Monika Chabel, Joanna Dittmann, Olga Michałkiewicz, Maria Wierzbowska). Które to miejsca, przy okazji, też wypada niewątpliwie odnotować, choć bez zbędnej ekstazy.
Nie wiem czy to w wioślarstwie jest powód do dumy, ale na siódmej pozycji w zawodach sklasyfikowano naszą męską czwórkę bez sternika. Nie weszli do finału, ale wygrali finał B. Więc uznajmy, że
Swój pierwszy mecz w tenisowym mikście wygrała para Świątek/Kubot. Mikst na igrzyskach to jest typowa konkurencja do podreperowywania sobie medalowego konta, więc choć umieszczam to zwycięstwo po stronie plusów dodatnich to, póki nie będzie z tego medalu, nie traktuję tego jako żadnego sukcesu. Miejmy nadzieję, że przynajmniej w mikście nasi tenisiści spiszą się na miarę nie tyle swoich możliwości, co naszych oczekiwań. Jak się nie spiszą to trudno, tylko po jednej wygranej nie róbmy z nich bohaterów. Są w ćwierćfinale, fakt. Ale żeby to zrobić, to w każdym innym sporcie trzeba było wygrać więcej.
Radosław Kawęcki dostał się do półfinału swojej niegdyś, a być może i dzisiaj (nie wiem, bo już nie śledzę), koronnej konkurencji, czyli 200-tu metrów żabką.
Aż się boję o tym pisać. Polskie żeglarki w klasie 470, Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar wygrały oba dzisiejsze wyścigi i oczywiście prowadzą po pierwszym dniu zawodów. Trzymam kciuki i milczę.
Po dzisiejszych dwóch wyścigach Piotr Myszka znów ma szanse na medal. Już tylko brązowy, ale zawsze. Był drugi i dwa razy piąty co, na cztery wyścigi przed końcem regat, daje mu miejsce czwarte ze stratą tylko dwóch punktów do trzeciego Francuza i siedmiu do wicelidera z Włoch. Nad piątym, Brytolem, przewaga Myszki też nie jest jeszcze bezpieczna, bo wynosi 9 pkt.
Dużo lepiej niż w kilku poprzednich wyścigach pływała dzisiaj Zofia Klepacka. Nie na tyle jednak lepiej, by myśleć w tej chwili realnie o szansach na medal. Po zajęciu dziś miejsc nr 7, 8 i 2 Polka jestw tym momencie na pozycji 8-mej.
O pozostałych polskich żeglarzach może przy innej, bardziej sprzyjającej im, okazji.
Siatkarze wygrali z Wenezuelą, ale w trzecim secie albo się wygłupiali, albo nie wiem. W każdym razie na 3:1 się skończyło.
Kajakarz górski Krzysztof Majerczak awansował do półfinału w K1.
Teraz o mniej udanych występach. Ale krótko.
Odpadli z dalszej rywalizacji w pierwszym pojedynku bokserka Elżbieta Wójcik, judoka Piotr Kuczera, strzelczyni w trapie Sandra Bernal i pływak Jakub Skierka (w tej samej konkurencji co Kawęcki). Nie weszła też do półfinału, 19-ta w eliminacjach, kajakarka górska Aleksandra Stach w konkurencji C1.
Do finału nie weszła wioślarska męska dwójka wagi lekkiej Jerzy Kowalski-Artur Mikołajczewski.
Słabiutko w kolarskiej jeździe indywidualnej na czas spisali się Anna Plichta (24-ta na 25 zawodniczek) i, 18-ty w stawce mężczyzn, Maciej Bodnar.
Poza konkursem ciekawostka z boiska koszykówki 3x3. W finale znaleźli się Rosjanie, których orżnęliśmy w Tokio aż 5-ma punktami i Łotysze, których orżnęliśmy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Przypominam, że sami siebie orżnęliśmy na tych igrzyskach z pięć razy. Może nawet ze sześć. Przynajmniej w tej dziedzinie możemy się uważać za olimpijskich, i przedolimpijskich, mistrzów.
Obawiam się jednego. Przez to, że to Dariusz Szpakowski komentował nasz pierwszy olimpijski medal, ktoś może uznać, że skoro przynosi nam tyle szczęścia, to jeszcze nie pora, żeby go wylać z telewizji na, nazwijmy to eufemistycznie, zbitą twarz.
I dlatego nie jestem przekonany, że ten medal wioślarzy to taka dobra rzecz jest. Ale gdyby po igrzyskach pan Dariusz się w telewizji przypadkiem ostał, to wtedy niech Kurski na mnie, jako na stałego widza TVP nie liczy. Howgh!
A jutro, miejmy nadzieję, kolejne medale. No bo skoro już raz zaczęli, to niech kontynuują, nie?
Inne tematy w dziale Sport