Ja bym tego nie wykluczał. Choć może gość powinien się jednak nazywać Bogadar? Dla światowego kolarstwa, jakby co.
Kiedy mieliśmy ostatnio do czynienia z sytuacją, że ktoś dwa razy z rzędu wygrał Pętlę? Ktoś powie, że niedawno, bo to Froome przecież był. Ok.
Ale kiedy mieliśmy do czynienia z sytuacją kiedy ktoś dwa razy z rzędu wygrał Pętlę, a nie miał najsilniejszego w peletonie zespołu? To już będzie sobie znacznie trudniej przypomnieć. O ile to w ogóle miało miejsce. Ja nie wiem, czy pamiętam. Indurain, tak jak Froome, miał zawsze najlepszy zespół. Armstronga nie liczymy, ale on też z reguły jechał w najlepszym teamie. No chyba, że Lemond ponad 30 lat temu, ale on z kolei wygrywał jadąc w różnych zespołach, zdaje się.
Kolejny sportowiec z krajów byłej Jugosławii wyrasta ponad wszystkich innych w swojej dyscyplinie sportu. Mnie się wydaje, ze to największy talent od czasów Eddy Merckxa. I może jedyny, który ma potencjał, by Belga przerosnąć.
Emiratom, w których jeździ, daleko do siły Grenadiersów czy Jumbo Vismy. Zobaczmy kto robi za głównych pomocników u Roglica czy u Bergala/Carapaza, a kto pomaga 22-latkowi ze Słowenii. Przy całym szacunku dla Majki, Formolo i kilku innych dobrych kolarzy tej drużyny, tamte dwa teamy są personalnie silniejsze. Szczególnie jeśli chodzi o pomoc, jaką każdy z członków drużyny może zaoferować swojemu liderowi.
Najbardziej zaimponował mi w zeszłym roku jak w pojedynkę wygrał z całą Jumbo Vismą, w której jechało siedmiu wybitnych, jak na tamten czas, kolarzy, z których pięciu to byli w tym momencie wybitni górale. I, jako wisienka na torcie, Roglic. I co? Jajco! Wyścig, w przepięknym stylu, rozstrzygnął na swoją korzyść 21-letni szczyl ze Słowenii. Praktycznie bez żadnego, no dobra, z niewielkim wsparciem.
W tym roku jechał, i pewnie do końca pojedzie, jak profesor. A to, co zrobił wczoraj i dzisiaj, to już rzeczywiście pachnie Merckxem. W każdym razie sumą Froome’a i Contadora na pewno. Ma w tej chwili wyraźną, prawie sześciominutową przewagę nad pozostałymi podiumowiczami i ponad 8 minut naddatku nad następną dwójką. Szósty kolarz wyścigu traci już do Pogacara 10 minut z kawałkiem.
Do końca Wielkiej Pętli trzy etapy, W tym czasówka, która teoretycznie może jeszcze coś zmienić. W praktyce powiększy tylko przewagę młodego Słoweńca, bo z czołówki tegorocznego TdF nikt nie jeździ na czas równie dobrze. Musiałby chyba zapaść jutro na Deltę, żeby nie wygrać wyścigu. Miejmy nadzieję, że go to ominie. Zasłużył, jak nikt inny, na to zwycięstwo. A jego potencjał pozwala, w kontekście wcale nie tak odległej przyszłości, myśleć pozytywnie o możliwości wygrania przezeń większej liczby Wielkich Pętli niż to zrobili Indurain, Merckx, Hinault czy Anquetil.
Na razie pomalutku. Niech w niedzielę fantastyczny Dar Boga Dla Kolarstwa wygra po raz drugi. A potem to już raczej będzie z górki:).
Inne tematy w dziale Sport