„Kręgosłup” Nawałki, którego ani Brzęczek, ani Suosa nawet na jotę nie zmienili. (Przepraszam. Mała poprawka, bo skrzywdziłbym pierwszego z nich. On przynajmniej nie stawiał aż tak jednoznacznie na Szczęsnego). No i mamy.
A przecież nie byliśmy od Szwedów wcale słabsi. No, ale jeśli Glik z Bednarkiem fundują nam bramkę już w 85-tej sekundzie, to potem gramy z garbem przez cały mecz. Jeśli Krychowiak nas w drugiej połowie dobija, to efekt właśnie przeżywamy.
Sousa to na pewno nie jest zły trener. Widać, że ta Polska potrafi grać, na razie jeszcze tylko fragmentami, ale potrafi. Zupełnie inaczej niż za poprzedników. Ale co z tego, skoro Portugalczyk oparł się na tym samym „kręgosłupie” co Nawałka? Tyle, że były gwiazdor reprezentacji i Wisły się z tym „kręgosłupem” obroni. Za jego czasów Glik i Krychowiak grali dobrze. Ale teraz? No jak można wierzyć w to, że można zbudować silny zespół opierając się na takich, topornych w dodatku technicznie, żółwiach jak ci dwaj? Tym bardziej, że Glikowi towarzyszy równie beznadziejny w wyprowadzaniu piłki Bednarek?
Robert Lewandowski zagrał w drugiej połowie koncert. Ale tej sytuacji z połowy pierwszej nie można było nie strzelić. To się nie godzi!
Nie wiem po co zagrał Krychowiak. No bo chyba nie po to, żebym ja się teraz mógł poznęcać na selekcjonerze? Ale dobra. Wyszedł w pierwszym składzie, bo Moder był kontuzjowany, a Kozłowski ma 17 lat. Dlaczego grał tak długo? Tego to już nie wie nikt. I tego dlaczego w składzie nie mógł zagrać jedyny nasz stoper, który potrafi wyprowadzać piłkę do przodu, czyli Helik.
Zagraliśmy może najlepszą drugą połowę od wielu lat. Drużyna pokazała więcej niż pazur. Trener też, i nie pierwszy raz, pokazał, że głowę nosi nie od parady. I co? I nic. Nic z tego nie wynika! Odpadliśmy z zespołami, które były od nas słabsze. Tak Słowacja, jak i Szwecja. Odpadliśmy tylko dlatego, że polską piłką rządzi stary beton, który nawet na tak, jak na polskie warunki, innowacyjnych trenerach jak Sousa potrafi wymusić wystawianie do pierwszego składu drużyny narodowej zawodników w tym momencie może nie najlepszych, ale za to niewątpliwie bardzo zasłużonych.
Tyle, że za zasługi to się powinno ordery dostawać, a nie powołania do pierwszego składu. O czym sobie możemy dyskutować do następnej imprezy mistrzowskiej. Oprócz MŚ, bo te, zdaje się, też już mamy z głowy… Aha. Przepraszam. Nie do końca. Cała nadzieja przecież w Gliku i Krychowiaku. Na nich przecież zawsze można liczyć. Prawda, panie Engel?
Inne tematy w dziale Sport