I to mimo, że się będzie liczyło za te trzy lata prawie 36 wiosen. Pod warunkiem, że się ma na nazwisko Lewandowski. A na imię Robert.
Te liczby w tytule to są wielkości, których brakuje Polakowi do tego, by doścignąć Gerda Muellera w wyścigu o miano najlepszego strzelca i najlepszego „Kanadyjczyka” ekstraklasy niemieckiej, znanej szerzej pod dużo słabiej brzmiącą, jak dla mnie, nazwą „Bundesliga”.
Więc ja bym dzisiaj był skłonny zaryzykować tezę, że skoro Lewy pobił właśnie rekord goli w sezonie, to stać go także na pobicie, należącego do rzeczonego Muellera, bramkowego i kanadyjskiego rekordu wszech czasów w tej ichniej ekstraklasie. Rekordu wynoszącego na dziś 365 trafień i 102 asysty. Razem 467 punktów kanadyjskich.
Warunki są trzy. Pierwszy: brak kontuzji. Drugi: forma jeśli nie taka jak teraz, to do niej z lekka zbliżona. Te dwa warunki zależą od Lewandowskiego. Trzeci też, ale już nie tylko od niego. Pytanie bowiem brzmi: czy będzie grał w Bawarii jeszcze przez trzy lata? Wydaje mi się, że niekoniecznie, a w dwa sezony tytułowych liczb nie wykręci.
Głośno było ostatnio o tym, że część Niemców była niechętna pobiciu prawie 50-letniego rekordu Muellera, który ostatecznie w ostatnią sobotę padł. Kliniczny przypadek to „ekspert” telewizyjny, były zawodnik Bayernu i Liverpoolu, Dietmar Hamann, który wszem i wobec ogłaszał, że Polak, z samego szacunku dla klubu, który go wykarmił i dla jego legendy jaką jest Mueller, nie powinien tego robić. Nie komentując tego stanowiska myślę, że przeciwnych pobiciu tego drugiego rekordu może być jednak znacznie więcej niemieckich kibiców i ludzi niemieckiej piłki.
Dlatego uważając, tak jak w tytule, że takiego czegoś w żaden sposób wykluczyć nie można myślę, że z nadawaniem przyspieszonego biegu tej sprawie wypada poczekać jeszcze przynajmniej półtora sezonu. Robiąc dokładnie to, co robił Lewandowski przy okazji bicia rekordu liczby goli strzelonych w jednym sezonie. I to, co charakteryzuje wytrawnych pokerzystów. Wypada nam po prostu z kamienną twarzą i bez ruchu czekać. Niczym krokodyl na gnu na rzece w Afryce.
To ja już milczę.
Inne tematy w dziale Sport