Najpierw, rano, wygrany finał WTA przez Igę Światek.
Po południu przystawka w postaci kolejnych dwóch goli Lewandowskiego w drodze po rekord i pobicie Gerda Muellera w ilości goli strzelonych w jednym sezonie.
A wieczorem danie główne. Piotr Żyła zostaje mistrzem świata w skokach narciarskich. Nie sprawdzałem dokładnie, ale tak na czuja, to chyba najstarszy mistrz świata w historii dyscypliny. A przynajmniej od czasu kiedy ja to oglądam, czyli od 1970-go roku.
Tego, ze Świątek wygra w Adelajdzie można się było spodziewać. Tego, że Lewandowski strzeli w końcu, po długiej przerwie, w jednym ligowym meczu dwa gole można było w sumie być pewnym. Ale tego, że Piotr Żyła zostanie mistrzem świata i to, w dodatku, dzisiaj, na małej skoczni, na której nigdy nie czuł się jakoś specjalnie, to nawet najstarsi górale nie byli chyba w stanie przewidzieć.
Piękną dziś mamy sobotę. I Wielką. Choć radosną.
Inne tematy w dziale Sport