Gość wczoraj wszedł na kolejną wyższą orbitę. Tuż przed zejściem na przerwę w meczu ligowym z Wolfsburgiem strzelił swojego 250-go gola w niemieckiej lidze.
Dalej jest „tylko” trzecim snajperem w historii Bundesligi, ale do drugiego w tej hierarchii, jednej z wielkich legend niemieckiej piłki, Klausa Fischera, ma w tym momencie już tylko kilkanaście trafień straty. A, notabene, zagrał w ponad dwustu spotkaniach mniej, przebywając w sumie prawie dwa razy krócej na boisku, niż Niemiec (332:535 gier i 26571:46252 minut).
Natomiast strzelając tę 250-tą bramkę zrównał się z inną legendą, tym razem legendą piłki włoskiej, Francesco Tottim. Widocznie mu było mało, bo po kilku minutach drugiej połowy strzelił kolejnego gola, co z kolei zrównało go w ilości ligowych trafień z hiszpańską sławą, największym snajperem La Ligi do czasu pojawienia się duetu M-R, Telmo Zarrą.
Aktualnie, w rankingu najlepszych snajperów z pięciu najsilniejszych lig Europy, co jest zresztą tożsame z pięcioma najsilniejszymi ligami świata, przed Polakiem tylko Ronaldo (460=3+84+311+62), Messi (449), Gerd Mueller (365), Ibrahimowić (288=142+16+113+17) wspomniany Fischer (268), Silvio Piola (267), Allan Shearer (260) i Edinson Cavani (253=112+138+3). Ośmiu. A najdalej za rok, jak Robert, tfu, nie złamie nogi/nie złapie kontuzji mięśniowej/nie przegra z papugami Kucharskiego*, będzie ich przed naszym piłkarzem tylko czterech. Jak nie trzech.
A za trzy albo cztery lata…
Nie zapeszam. Dlatego tylko i aż tyle: Mueller może mieć ciepło.
*- niepotrzebne skreślić
Inne tematy w dziale Sport