Do dzisiaj, zważywszy miejsca jakie zajmował Kamil w Turnieju 4 Skoczni oraz w Titisee-Neustadt, pytanie wydawało się nie do końca na miejscu. Po zawodach w Zakopanem znowu odżywa i nabiera treści.
Znowu, bo przed Świętami, po zwycięstwie Polaka w Engelbergu, wydawało się, przez chwilę, dość zasadne. Stoch wygrał wtedy swój 34-ty I-ligowy konkurs w karierze, dzięki czemu wyprzedził byłą gwiazdę NRD, a później zjednoczonych Niemiec, Jensa Weissfloga, i samodzielnie znalazł się na piątym miejscu najważniejszego skokowego rankingu wszech czasów. Dzisiaj Kamil odniósł okrągłe, 35-te, pucharowe zwycięstwo. Nikogo nie wyprzedził, natomiast zbliżył się na jedną wygraną do Janne Ahonena, a do trzeciego w tej klasyfikacji Adama Małysza ma tylko cztery zwycięstwa straty. Tylko i jednocześnie aż.
To jest, obiektywnie na rzecz patrząc, dużo. Stoch nie ma 24-lat, kiedy to odnosił swoją pierwszą wygraną. Ma ich prawie 33. Jest, o ile dobrze liczę, piątym najstarszym zwycięzcą w historii Pucharu Świata. Starsi byli tylko dwaj Samuraje, Ammann i Małysz. Dwaj ostatni zresztą o ledwie kilka miesięcy. Więc o wygrane będzie (i jest, jak wskazuje obecny sezon) coraz trudniej. Chyba, że się okaże, że Kamil właśnie złapał cug. A wtedy drżyjcie rekordy!
To, co zaprezentował w dzisiejszym konkursie to jest mistrzostwo świata. W drugiej serii poczułem się jak podczas Turnieju 4 Skoczni dwa lata temu albo podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Pytanie czy to był jednorazowy wyczyn czy Polak po prostu, po serii niesprzyjających okoliczności w kilku poprzednich konkursach, w końcu wszedł na swoją, adekwatną do formy, orbitę.
Jako optymista optuję za wersją numer dwa. A to oznacza, że Adam Małysz może zejść wkrótce z podium dla najlepszych w historii Pucharu Świata konkursowych zwycięzców. Żeby tak się stało, skoczek z Zębu musi jeszcze wygrać w karierze 5 konkursów. Musi to zrobić jak najszybciej, najlepiej w tym sezonie, bo w następnych wiek może mu już na to nie pozwolić. Dlatego trzymam kciuki, a nawet wszystkie palce. No i żeby ten puszczalski z wieży mu nie przeszkadzał. Bo dzisiaj nie mógł. Zawody były w Zakopanem Kibice by go z tej wieży zrzucili. Zresztą. Wiatr był dzisiaj równy. Ale przez pół sezonu to robił. I nikt mu tego nie potrafił zabronić.
BTW
Największym hamulcowym wyprzedzenia Małysza przez Stocha może się, oprócz Sedlaka, okazać… Dawid Kubacki. Dzisiaj przegrał, ale w megaformie ciągle jest. Gdyby Stoch miał nie przegonić Małysza akurat z powodu Kubackiego, to byłoby to oczywiście jako tako strawne. Przy czym najlepszym rozwiązaniem byłoby to salomonowe. Niech wygrają do końca sezonu każdy po 7 razy:) Myślę, że taki consensus mogliby osiągnąć. Ja, w każdym razie, jestem za. Pytanie czy Kraft, Kobajaszi i Geiger też?
Inne tematy w dziale Sport