Komentarze do notki: Joanna Senyszyn: Kler broni morderczego krzyża na Giewoncie.

W sumie trudno komentować wynurzenia Pani Senyszyn, a Pan Hartman to dla mnie jeszcze gorszy przypadek. Jedyna refleksja jaka mi się nasuwa jest taka, że tytuł profesora nie świadczy o jakiejś większej zdolności pojmowania otaczającej nas rzeczywistości. Pytanie tylko, czy w obszarze swojej ekonomicznej specjalności prof. Senyszyn jest kompetentna, czy też są to prace niewiele warte. Co do prof. Hartmana to jego niekompetencja jest oczywista, bo mieni się etykiem, a ustawicznie zgłasza różne wysoce nieetyczne pomysły (np. legalizację związków kazirodczych). Patrząc na niektóre doktoraty jestem coraz głębiej przekonany, ze tworzenie prac naukowych w dziedzinach humanistycznych polega głównie
na budowaniu złożonych konstrukcji z trudnych słów, których sam piszący
w rzeczywistości nie rozumie. Aby się habilitować trzeba też trochę nowych trudnych słów samemu sobie wymyślić. Na tym polega postęp w tych dziedzinach.

Niech rozbiorą a co , własnoręcznie w czasie podobnej pogody.

Ta Senyszyn, to gada jak niejaki Hartman. Może to rodzina?

jasne. Gumowy by nie ściągał piorunów...

Wg tej idiotki - wszystkiemu winny piorunochron, bo także taką rolę spelnia krzyż na Giewoncie.

Nb. Czy niejaki Ernest Raulin z Gdyni, znany nie tylko jako fotograf, ale i gestapowiec z czasow okupacji, jest krewnym tej mądrali?

O matko - toż ona wygląda coraz bardziej infernalnie. Nic dziwnego, po tylu latach walki z krzyżem.

Nie kler, proszę przyjechać na Krupówki i tam wygłosić swoje zdanie.

To idź Pan do kościółka i pomódl się za Senyszyn, zamiast na nią pluć.
W przeciwieństwie do Pańskiego jadu, modlitwa o zdrowie z pewnością jej nie zaszkodzi.
Przy okazji pomódl się Pan za Ojca Biznesmena, jemu modlitwa też się przyda.
Co do krzyża to określenie 'morderczy' całkiem do niego pasuje. Przyczynił się do śmierci wielu ludzi.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa - nie ideologii - gdyby ta konstrukcja była uziemiona tak, jak powinien być uziemiony odgromnik - nie było problemu.  Tutaj ktoś najpierw postawił metalową konstrukcję - bez wnikania w bezpieczeństwo.  Wielu ludzi wiedziało, jakie to ryzyko.  Zastanawiali się, jak to bezpiecznie uziemić, ale stoi na skale i się nie dało zrobić tego skutecznie/efektywnie.  Tak więc konstrukcja ściąga wyładowania, które potem rozchodzą się - nie do ziemi, bo nie ma jak - po wszystkim naokoło.  A naokoło ludzie, trochę niżej łańcuchy.