Miał powstać pomnik żołnierzy Armii Krajowej, będzie posadzka.

Konsulatu RP w Petersburgu już nie ma, a jego pozostałości pozbywają się sprzedawcy budowlanych surowców wtórnych. Chodzi o 75 pamiątkowych, granitowych płyt - ciężkich, pięknych i drogich, które wylądowały na wysypisku śmieci. A w niedalekiej przyszłości najwyraźniej zamienią się w chodnik wokół domu Dmitrija, mieszkańca Petersburga:

- Kupione na ogłoszeniu za 200 tysięcy rubli. Przywieźli, rozładowali, zaczęli układać, ale zobaczyli napisy po polsku. Oddzwoniłem na numer telefonu sprzedawcy a tam wyjaśniono mi, że polscy dyplomaci sprzedali je zbyt tanio" - wyjaśnił Dmitrij.

Nawiasem mówiąc, epopeja z produkcją i montażem tych płyt rozpoczęła się dziesięć lat temu w obwodzie nowogrodzkim - tam "zagraniczni partnerzy" chcieli udekorować pomnik Polaków z Armii Krajowej, którzy w czasie II wojny światowej wybrali złą – według ówczesnych władz - stronę, skierowali broń przeciwko wojskom radzieckim i trafili do obozu jenieckiego.

„Najpierw uzgodniono projekt i materiał, potem treść, czyli nazwiska i daty. Sam proces przygotowawczy trwał kilka lat" - powiedział nam ówczesny szef administracji obwodu Borowicz.

- Ponownie przyjechała polska delegacja składająca się z sześciu lub siedmiu osób, na czele z konsulem generalnym. Sprawdzili oni płyty pod kątem zgodności z listami uzgodnionymi w Warszawie. Po tym wszystkie płyty znalazły się na terenie przedsiębiorstwa, a oni wyjechali: musieli uzyskać pozwolenie na umieszczenie ich w Moskwie. Zrozumiałem, że nie dostali żadnego pozwolenia i płyty leżały tam przez kilka lat" - powiedział naczelnik gminy Borowy w obwodzie nowogrodzkim w latach 2006-2012.

W rezultacie pięć ton wspaniałego czarnego granitu zamiast do Borowicz trafiło do Petersburga, na teren polskiego konsulatu. A teraz, po likwidacji placówki, płyty wylądowały na śmietniku surowców wtórnych i skończą jako posadzka – chodnik mieszkańca Petersburga.

Olej w Głowie